Cytuj:
chyba wiem dlaczego nie ma fotek w |Twoich opisach.....trasy na Wschód w sumie są specyficzne i można nie jednego sie spodziewać...
Wiesz, gdybym to ja jeździł to fotki by napewno były z każdej trasy, ale to jeździ staruszek a on fotek nie chce cykać bo mówi że nic tam nie ma ciekawego a na polowanie ciężarówe niema czasu
to jak już się coś ruszyło to opiszę kolejną traskę
trasa od 28.03 do 08.03 - oczywiście do Rosji
W środę po południu pojechałem zawieść tatę do firmy. Tata wstawił cysternę na myjnię a ja chodziłem po placu i patrzyłem czy się nic nie zmieniło. Po 2-3 minutach skakanka już wyjechała. Okazało się że jest jakaś awaria w wodociągach i jest zbyt małe ciśnienie wody i trzeba jechać na myjnię do Płocka. Wsiadłem do auta i pojechałem z tatą do Płocka umyć cysternę. Po 20 minutach byliśmy na ul. Otolińskiej, nie było żadnej kolejeczki i zaraz wiechaliśmy na stanowisko myjące. Mycie trwało koło 30 minut. Nstępnie zajechaliśmy na parking Statoil i tata poszedł do biura po dokumenty. Za jakiś czas wrócił i ruszyliśmy spowrotem. Zajechaliśmy na bazę, ja wysiadłem aby zabrać swoje VW a tata zabrał auto do domu bo w nocy miał ruszyć na załadunek.
Wyjechał jednak o 18 tak aby w Szczecinku wyszła pauza i można lecieć prosto na granicę. W czwartek po 13 był już załadowany emulsją parafinową, pozałatwiał wszystko na urzędzie celnym i ruszył na granicę. Zajechał jeszcze na obiad do domu, ale tylko na 45 minut, bo zbliżały się święta Wielkiejnocy więc czas odgrywał zasadniczą rolę a przecież do Rosji kawełek drogi jest.
Okazało się póżniej że trasa przebiegła beż żadnych komplikacji, choć z początku wydawało się że z nowu będzie ciekawie. W niedzielę wieczorem dojechał na tamożnie. W poniedziałek został odprawiony i pojechał do Yegorjevska na rozładunek. Z początku twierdzili że nie mają miejsca ( zawsze tak mówią ) ale jak przyszło co do czego to przyciągnęli tank-kontener i do niego tata rozładował tę emulsję. Po południu we wtorek ruszył w stronę Kstova po parafinę. Po drodze w Dzierżyńsku umył cysternę i w nocy zajechał na Rafinerię w Kstovie.
Gdy w środę rano tata podstawił się pod załadunek okazało się że nie ma awizacji jego samochodu i kazali mu wyjechać z zakładu. Zaraz zadzwonił do firmy, firma do zleceniodawcy a ten momentalnie to wszystko odkręcił. Ale co z tego jak za tatą stały 3 auta i to teraz one się ładowały i trzeba było czekać. Załadowali dopiero po południu i już sie staruszek nie zdążył odprawić. W czwartek w południe wyjechał z tamożni i rura w kierunku Polski bo święta coraz bliżej. Na granicy ogromne kolejki, ale towar na temperaturze idzie bokiem więc poszło w miare szybko. Na Kuźnicy tata dowiedział się że rozładunek w Wielką Sobotę w Jaśle na podkarpaciu. Po południu był na miejscu i wieczorem go rozładowali, ale co z tego jak czas pracy się już skończył, a nie było co ryzykować bo na drodze stało masa krokodyli, jak to zwykle przed świętami. Wykręcił pauze 9 godzinną na parkingu przed zakładem w Jaśle i po północy ruszył w kirunku domu.
Gdy w niedzielę wróciliśmy z Mszy Rezurekcyjnej to tata właśnie parkował się na podwórku, tak więć na śniadaniu wielkanocnym rodzina była w komplecie
No i została jeszcze ostatnia traska - oczywiście do Rosji
z której to tata co dopiero wrócił ale jest jeszcze nie rozładowany więc opiszę ją
N I E D Ł U G O