Strona 24 z 32 [ Posty: 634 ] Przejdź na stronę Poprzednia 122 23 24 25 2632 Następna
Autor
Wiadomość
Tytuł:
Post Wysłano: 20 lut 2007, 21:39

!katun! Bycie podwykonawcą musisz roważyć, na jakich warunkach, na jakich stawkach będziesz jeździł. Czy to będzie nowy samochód (ostatnio staje się bardzo modna dzierżawa zetawu C+N) z późniejszym przejściem zestawu na własność na rzecz zleceniobiorcy.
Też często gęsto wypada się zastanowić, czy jest z kolei sens ładować się w "wytłuczony" samochód, wątpliwej sprawności technicznej, bez gwarancji i czy nie rozłoży się nam na drodze.
Osobiście jestem za pierwszą formą "współpracy" jednakże przede wszystkim należy zwrócić uwagę, na warunki, jakie proponuje kontrahent, terminy płatności, ubezpieczenia itp. Często - gęsto zdarza się, że taka firma oferuje bardzo atrakcyjne warunki włączając w to pakiet ubezpieczeń, nawet choćby z uwagi na fakt, że mogą wynegocjować bardzo atrakcyjne pakiety mając już w posiadaniu kilkanaście, kilkadziesiąt zestawów już ubezpieczonych.
Zdarza się tak, że można wziąść zestaw w dzierżawę, pojeździć 2, 3 lata oddać go do zleceniodawcy i wziąść kolejny na takich samych warunkach co skutkuje tym, iż mamy cały czas zestaw na gwarancji producenta.
Poddaję Ci taką możliwość do przemyślenia, albowiem warto taką drogą pójść przy założeniu, że warunki finansowe będą korzystne. Dlatego też, po zebraniu ofert warto wyłożyć te (np.)200 PLN na wizytę u księgowego, prawnika i dokładnie przeanalizować wszystko żeby nie wpakować się w coś co może póżniej okazać się studnią bez dna.


Tytuł:
Post Wysłano: 21 lut 2007, 15:31
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 06 kwie 2006, 16:21
Posty: 225
GG: 0
Samochód: JELCZ 862
Lokalizacja: WŁOCŁAWEK

Pytanie za bardzo nie pasuje do działu, ale nie warto zakładać nowego tematu :wink:
- czy kurs kat. C i C+E mozna odliczyć sobie od podatku :?:


Tytuł:
Post Wysłano: 21 lut 2007, 15:45

Jeśli prowadzisz firmę, dostaniesz fakturę na firmę to teoretycznie możesz odliczyć od kosztów uzyskania przychodu. Jednak radzę dokładniej zapytać Księgowego.


Tytuł:
Post Wysłano: 01 mar 2007, 17:04
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 06 kwie 2006, 16:21
Posty: 225
GG: 0
Samochód: JELCZ 862
Lokalizacja: WŁOCŁAWEK

Okazało się, że nie można (dzwoniłem do Urzędu Skarbowego) :|

Jakiś czas temu miałem egzamin na kat. C+E - udało się :D dziś nowe prawko odebrałem :P


Tytuł:
Post Wysłano: 30 maja 2007, 22:51

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 30 maja 2007, 22:48
Posty: 42
Lokalizacja: jestem?

Cześć.
Czytalem ten temat ale tam jest mały balagan i sie pogubilem.
Czy moglibyście odpowiedzieć na moje pytania?
Robie akurat prawo jazdy kat C, zapisałem si ena kurs i wszytsko łądnie pięknie, potem zapisze sie na egzamin, załóżmy że zdam, odbiore prawko i co dalej? Mam teraz jakieś badania lekarskei robił mi je lekarz od prawa jazdy.
Jak moglibyście napisać mi co i jak dalej byłbym wdzięczny. Wiem że trzeba teraz zrobić kurs na przewóż rzeczy i to bedzie w WORD cos takiego, i to si erobi podobno tylko na C? Czy mógłby mi ktoś to powiedziec cała procedure? Ze szczególami? Pozdrawiam.


Tytuł:
Post Wysłano: 30 maja 2007, 22:58
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 12 lis 2006, 21:41
Posty: 1886
Samochód: Renault Premium / Range T
Lokalizacja: PL-UE

Cytuj:
dziś nowe prawko odebrałem
Gratki EMIL gratki :U :wink:

Tomecki
Jak zrobisz wszstko co trzba to zgłosisz się do jakiejś firmy powiedzmy- oni będą Ci kazali podać aktulne orzeczenie o tym badaniu lekarskim, i zależy od firmy czy trzeba bezie "otworzyć" działalność gospodarczą :wink:
jeśli źle mó[url]ie to nich koledzy poprawią :wink:

_________________
B O B i

Tiry na tory, pociągi na drogi, tory na traktory, traktory do obory.


Tytuł:
Post Wysłano: 05 cze 2007, 12:57

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 27 gru 2006, 18:12
Posty: 171
GG: 8161983
Lokalizacja: Kalisz/PPL

Witam...od dawna nurtuje mnie takie pytanie mnianowicie czy rano odpalając ciągnik( załużmy że trzeba napąpować powietrza do zbiorników) lepiej aby auto pochodziło trochę na wolnych obrotach czy lepiej żeby je troche pogonić. Zauważyłem że większość kierowców preferuje raczej tej drugi sposób...
Prosze o dpowiedz....


Tytuł:
Post Wysłano: 05 cze 2007, 14:02
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 01 kwie 2005, 15:36
Posty: 6331
Lokalizacja: Wrocław

wygląda to tak:
pojazd ciężarowy jest dość skomplikowanym urządzeniem technicznym, którego dość istotną częścią jest układ pneumatyczny.
aby pojazd był eksploatowany w prawidłowy sposób zapewniający bezpieczeństwo trzeba mieć pewność co do jego działania.
układ pneumatyczny musi mieć wymagane ciśnienie i trzeba mieć pewność co do szczelności tego układu.
podczas nocy różne rzeczy mogą się zdarzyć, więc lepiej odpalić auto i poczekać aż zawór spuści nadmiar powietrza przy maksymalnym ciśnieniu. wtedy gdy nie ma żadnych słyszalnych ubytków powietrza możemy miec pewność co do szczelności.

dodatkowo, aby eksploatować zespół napędowy na maksymalnym obciążeniu musi on mieć właściwą temperaturę płynów eksploatacyjnych. zimny olej w silniku powoduje gorsze smarowanie, a zimny olej przekłądniowy powoduje większe opory w skrzyni biegów, aż do trudności przy zmianie biegów w przypadku dużych mrozów.

_________________
https://www.youtube.com/user/SzkolaTransportu/featured


Tytuł:
Post Wysłano: 05 cze 2007, 17:38

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 19 kwie 2006, 20:12
Posty: 621
GG: 8765643
Lokalizacja: Lublin

Ja osobiscie preferuje pierwszy sposob. Nawet w osobowce w zimie najpierw odpalam samochod zeby pracowal sobie na wolnych obrotach i ide odsniezac szyby. Z drugiej strony wiadomo ze w czasie postoju olej splywa do miski olejowej wiec po odpaleniu krotka chwile trwa zanim pompa zassie i poda olej na poszczegolne zespoly. Zimny olej jest gestszy wiec zadanie jest troche utrudnione. Dlatego odpalenie samochodu i od razu gaz powoduje ze przez pare chwil zespoly pracuja na sucho wiec zmniejsza sie zywotnosc czesci.

_________________
"... gdy w przyszłości wnuk przy kominku zapyta mnie: Dziadku, a co Ty w życiu robiłeś??? Odpowiem, że to, co najbardziej kochałem - JEŹDZIŁEM ..."


Tytuł:
Post Wysłano: 05 cze 2007, 20:39

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 09 lut 2007, 22:55
Posty: 527

Ostatnio czytałem, że przed wyłączeniem silnika powinno zostawić się auto na jakieś 3-5 na luzie, żeby pompa (...). Niestety, większość młodych jak i starszych starzem tego nie robi. Jakie mogą być tego konsenkwecje?


Tytuł:
Post Wysłano: 06 cze 2007, 5:28
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 01 kwie 2005, 15:36
Posty: 6331
Lokalizacja: Wrocław

w silnikach z turbodaładowaniem, turbosprężarka, którą napędzają spaliny pracuje w temperaturze do 600 stC. w momencie natychmiastowego wyłączenia silnika przez tą turbosprężarkę przestaje być tłoczony olej, który ją chłodzi i temperatura jej wzrasta jeszcze przez 1-2 minutu. w przewodach zostaje olej, który zaczyna wrzeć. może on zlepić się w takie glutki i pozatykać kanaliki co doprowadzi do zatarcia turbosprężarki.
więc po długiej jeździe, szczególnie podczas wysokich temperatur, czy po długich podjazdach, trzeba po zatrzymaniu się zostawić silnik na przynajmniej 2 min na wolnych obrotach, aby olej krążący schłodził turbosprężarkę.


Ostatnio zmieniony 06 cze 2007, 11:56 przez Cyryl, łącznie zmieniany 1 raz.

Tytuł:
Post Wysłano: 06 cze 2007, 11:22

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 13 sty 2007, 16:56
Posty: 16
Lokalizacja: Łaziska / UE

Tak właśnie należy robić poczekać chwile aż auto się wychłodzi i dopiero wtedy wyłączyć auto. Ale oglądałem program, w którym chodziło tutaj o auta osobowe, że w zimę nie należy odpalać silnika i zabrać się za odśnieżanie auta, bo jest to szkodliwe dla silnika. Należy oczyścić auto i wtedy odpalić i jechać, ale w taki sposób, aby nie przekraczać dla benzyn 3tyś a dla silnika z dieslem 2tyś do momentu uzyskania przez silnik temperatury roboczej. W samochodach ciężarowych standardem jest stosowanie ogrzewania postojowego, jeśli działa na tej samej zasadzie, co w aucie osobowym to po nocy silnik nie jest zimny. I w takim przypadku można odpalić silnik i może sobie chodzić na postoju lub odpalić i od razu kontynuować jazdę.


Tytuł:
Post Wysłano: 06 cze 2007, 14:50
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 14 mar 2005, 15:22
Posty: 7217
Samochód: MAN TGA 26.480 5 STAR BOOGIE
Lokalizacja: GDYNIA

gr0sik Zasada jest taka w ciężarówce zwłaszcza zimą aby silnik trochę pochodził na wolnych, co do wykorzystania całkowitej mocy jest tak samo jak w osobówce aby nie wykorzystywać maksymalnej mocy aż do osiagniecia temperatury optymalnej przez silnik. Dlatego karzą odrazu w samochodzie osoowym odrazu jechać a nie stać i czekać asz się rozgrzeje poniewarz w tym czasie jest większe zurzycie paliwa oraz podczas jazdy silnik szybciej uzyska optymalną temperaturę pracy silnika nisz na postoju i w tym przypadku nie ma rzadnych korzyści dla urzytkownika że samochod stoi a sinik pracuje. W ciężarówce wystarczy te 5-10 minut aby silnik pochodził na wolnych obrotach zanim ruszysz

_________________
MAN TGA 26.480 XXL 5 STAR BOOGIE

Filmy z tras


Tytuł:
Post Wysłano: 15 cze 2007, 23:44

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 08 cze 2007, 7:50
Posty: 2

Witam, wszystkich ja mam pytanko troche z innej beczki. pytalem juz w innym temacie ale tam cisza, jak to jest z zaswiadczeniem o niekaralnosci? Kierowca nie moze byc karany wogle za nic (bo jesli ma dostac to zaswiadczenie to tak musi byc) czy musi spelniac warunki okreslone w ustawie o transporcie drogowym czyli :"nie byli skazani prawomocnym wyrokiem sądu za przestępstwa umyślne przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji, mieniu, wiarygodności dokumentów lub środowisku;" a moze jest jakas inna ustawa ktora to reguluje a ja nie wiem, dodam ze narozrabialem kiedys i mam wyrok w zawieszeniu ale nie kwalifikuje sie pod zadna kategorie wymieniona w ustawie. Wielu pracodawcow wymaga tego zaswiadczenia,procil bym kolegeCyryla o wypowiedzenie sie, bo widze ze jest biegły w temacie zatrudnienia kierowców :U


Tytuł:
Post Wysłano: 17 cze 2007, 11:04

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 25 wrz 2006, 18:24
Posty: 71

Cz.1Witam Wszystkich bardzo serdecznie. Mam na imie Marek i mam 24 lata od 6 miesiecy pracuje jako kierowca w transporcie miedzynarodowym
poniewaz teraz przebywam w domu z powodu urlopu zdrowotnego postanowilem, ze i ja wloze jakis wklad w to stosunkowe ciekawe forum.
Moj post postanowilem umiescic akurat w tym dziale poniewaz chcialem przestrzec wszystkich mlodych chlopcow, ktorzy swoja przyszla kariere
chca związac z bardzo niewdziecznym zawodem jakim jest zawod kierowcy miedzynarodowego. Mogło by sie wydawać, że co ja moge o tym wiedziec
skoro wykonuja ta "fuche" raptem od "paru miesiecy", coz nie uwazam sie za kogos kto wie wszystko i zjad wszystkie rozumy. To co zamierzam dalej opisac
to moje wnioski, widziane oczmi 24latka, ktory z tym zawodem nie miał wszesniej nic wspólnego.
Moj ogólny przekaz dla wszystkich to : UCIEKAJ JAK NAJDALEJ!!
Pwiem szczerze, ze juz przyjmujac sie do tej pracy wiedzialem w zasadzie na co sie pisze, nie bylem jakims wielkim entuzjasta, ktory
caly pokoj ma w plakatach ciezarowek, nanomiast w samochodzeie ma CB, ktorym sie posluguje jadac nawet 3km do baci co juz sie nie moze doczekac jak to bedzie
na trasie. Naprawde nie wiem jaka przyjemnosc mozna odnalesc w pracowaniu,jedzeniu i spanu i pomieszczeniu 2 na 3 24 godziny na dobe, ale o tym zaraz. Moze zaczne od samego poczatku
tzn. od momentu kiedy pierwszy raz usiadlem w ciezarowce jest to8miesieczny DAF 105XF i tak jak siegam pamiecia spodobal mi sie odrazu :) W srodku jest stosunkowo duzo miejsca, łozka sa bardzo wygodne
i rowniez bardzo duże. Poniewaz zaczynam prace na tak zwnaym przyuczeniu, pierwsze dwa turnusy jezdzilem z drugim kierowca. Powiem szczerze, ze nie ma chyba lepszego auta do podwojnych obsad na dlugie trasy, co prawda nie mialem okazji jezdzic zadnym innym ale stwierdzam to pod wzgledem czyto praktycznych z prekspektywy codziennego zycia w kabninie. Siedzialem w wielu ciagnikach
ale swojego XFa nie zamienilbym na nic innego. Sama jazda takim "potworem" nie jest trudna. Jesli ktos nie miał wielkich problemow na nauce jazdy tu rowniez sobie szybko poradzi.
Stosunkowo szybko wyczulem cale auto i na poczatku jezdzilem troche az nazbyt smiało. Pierwszya nowoscia byla skrzynia biegow, troche zajeło mi czasu dobieranie odpowiednich przelozen do pretkosci i ukształtowania terenu i ładunku, szczegolnie wtedy kiedy trzeba było reukowac z gorenj skrzyni na dolna i na odwrot. Miałem równiez troche problemow, poniewaz 5 w tym aucie wymagala pewnej wprawy.
Co do techniki jazdy to jest identycznie jak na nauce jazdy, zakrety bierzemy jak najwiekszym łukiem, caly czas pilnujemy w lusterku ogon i w zasadzie nie ma problemow, co innego jazda do tyłu ;)
tu miałem juz wiecej problemów na samym poczatku a i dzis jestem jakis chyba wybitnie toporny na te całe cofanie. Tu technika jazdy jest inna i wymaga pewnej wprawy. Zawracanie, podjazdy pod rampy w jakis ciasnych firmach z małym placem lub samo zawracanie na plebani u ksiedza jak to raz miałem okazje nazwałbym jedna z wiekszych trudnosci jaka moze cie spotkac w tym zawodzie.
Naprawde trzeba miec oczy do okoła głowy i starac sie zapamietac połozenie wszystkie wokoło duzo wczesniej, poniewaz kiedy juz sie złamiesz i stracisz spora cześć z pola widzenia trzeba jechac
niejako na pamiec. W zasadzie to doswiadczonego kierowce mozna bardzo łatwo poznac po tym jak własnie podjezdza pod rampe i ile czsu mi to zajmuje. Jest to szczegolnie stersujace kiedy na placu jest 15
cizarowek i kazdy w zasadzie z nudow obserwuje jak idzie wlasnie tobie hehehe Nieraz spotkalem sie z glupim usmieszkiem na twarzy innych draiverow ale jakos sie tym szczegolnie nie przyjmowalem
poniewaz kazdy musi jakos rozpoczac swoja kariere :)

[ Dodano: Nie, 17.06.2007, 9:19 ]
Cz.2 To moze tyle jesli chodzi o sama technike jazdy. Kolejne schody to znajdowanie konkretnych miejsc :/ Co prawda dzis w zasadzie kazdy kierwca na czasie na swoim aucie nawigacje lub laptopa z modulm GPS albo przynajmniej z dobrym programem nawigacyjnym to bardzo ułatwia sprawę i naprawde bardzo trudno jest mi soboe wyobrazic jak to kiedy wygladało "respect". Trzeba natomiast pamietac, ze nawet jezeli mamy najlepsza nawigacje na rynku to i tak zawsze niezastapiona jest mapa i trzeba sie nauczyc z niej dobrze korzystac. Szczegolnie jezeli planujemy trase. Nawigacja czasami lubi nam zrobic malego psikusa i czasami nie mozna jej poprostu słuchac. Kiedy juz jestesmy w wybranej miejscowosci zaczyna sie chyba najtrudniejsze czyli poszukiwanie konkretnego adresu. Jezdzac po miescinach trzeba uwazac na zakazy, wiadukty, mosty, galezie i na sama droge jak wyglada aby nagle nie okazała sie zbyt ciasna za zakretem. Cale szczescie, ze na zachodzie wiekszosc firm ma swoje siedzimy w dzielnicach przemysłowych, ktore sa zazwyczaj przyjazne kierowcom ale normalna sprawa jaest to, ze czasem sotajemy takie zlecenie jak np. w moim przypadku zbieranie wina w Hiszpani i trzeba krecic zestawem po sciezkach rowerowych <lol> :) Ja wychodze zawsze z zasady, ze lepiej jest postawic sklad w pierwszym dogodnym miejscu, wyjsc i zapytac sie tubylcow jak wyglada sprawa. Najlepsze sa ku temu osoby starsze, ktore znaja najlepiej damna miejscowosc a niejednokrotnie zdarza sie, ze oferuja swoja pomoc i decyduja sie nas prowadzic do miejsca przeznaczenia. Wypada wspomniec, ze ja osobisie znam bardzo dobrze jez. angielski i uwierzcie to naprawde pomaga. Jezeli nawet nie znacie biegle jakiegos jezyka to trzeba umiec chociaz slowa klucze np. ulica, ciezrowka, firma, ladowac, rozladowywac itd.

[ Dodano: Nie, 17.06.2007, 9:30 ]
Dobrze jest tez miec jakiies drobiazgi aby pozniej sie odwdzieczyc naszym "zbawicielom" ja mam np. bryloczki z nasz flaga. Nie mowie aby obdarowywac nimi kazdego, ale kiedy milem taka sytuacje kiedy w Hiszpani pewna młoda dziewczyna stracila chyba z 30 min. zeby mnie poprowadzic pod firme swoim samochdem a ja nie mialem dla niej nic oprocz dziekuje:) od tej pory zawsze mam takich kilka drobizgow z soba w trasie. Samo ładowanie jest zazwyczaj banalne proste. Jezeli nie jezdzimy przez Niemcy gdzie w zasadzie jakby nie zabaezpieczyc ładunku to i tak jest zle to mozemy juz odetchnac z ulga. Ja sam jezdze MEGA z firanami bez bortow. Bardzo lubie ta naczepe montaz i demontaz np. dachu to tylko chwilka i jak czasami widze chlopakow, ktorzy sie mecza z tradycyjna szmata to mi ich normalnie szkoda. Zazwyczaj towar jest dobrze zafoliowany na paletach i moje zabrazpieczanie ogranicza sie zalozenia belek zaporowych na koniec skladu :) ale czasami trafija sie takie ładunki, ktore wymagaja naprawde CZASU. Kiedy bylem jeszcze na przyuczeniu ladowalismy na wystawe |EXPO do Paryża. Tam było poprostu wszytko czego pozniej potrzebowali ci ludzie do zbudowania swojego boksu (cos okropnego). Czasami tylko uzywam pasow ale z tego wzgledu, ze nie ma potrzeby robic tego czesciej. Moge powiedziec, ze mam swego rodzaju szczescie do ładunków :)

[ Dodano: Nie, 17.06.2007, 9:47 ]
To chyba tyle oczywiscie po krotce jezeli chodzi o sama prace. Teraz ta gorsza sprawa czyli co tu robic po robocie :/
Naprwde mozecie mi wierzyc, ze nie jestem jakims rozpieszczonym chlopczykiem, ktory nagle natrafil na male trudnosci i chce wracac do domu. To naprawde trzeba przezyc, zeby wiedziec co czuje facet, ktory spedza weeakend na jakiejs przemysłówce bo go nie załadowali w piatek i musi czekac do poniedziałku w 30stopniowym upale, bez toalety i bez jedzenia a takie sytuacje sie zdarzaja i to naprawde bardzo czesto. Albo kiedy nie masz jak albo nie masz czasu sie wykapac i pozneij biegniesz jak bydle na promie, zeby zdarzyc bo za toba jeszcze 40 innych facetow a tu tylko 2 kabiny :/ fuuu. Jesli ktos jest jakims pedantem pod wzgledem swojego wygladu to bedzie miał naprawde ciezko. Trudno jest tez brac prysznic codzienie na stacjach bo na zachodzie kosztuje to 2-3 euro a w stosunku tyg. to juz sporo siana. Nastepna kwestaia to samo zarcie na jedzenie w knajpach nie bedzie cie stac dlatego musisz liczyc na siebie a co tak naprawde mozna ugotowac maja do dyspozycji jeden palnik i zawsze za malo czasu. Zazwyczaj w gre wchodz słoiki (polecam te z pudliszek) ale ile czsu mozna jesc to g****. Na promach jedzenie tez jest zazwyczaj nieswieze i niesmaczne. Zwyczajnie wiedniesz na takim turnusie. Zapomnialem wspomniec, ze moj charakter pracy to tzw. "przerzuty" czyli jest to jazda po unii 4-5 tyg i powrot do domu. Ciezko jest nabrac zapasow na tak dlugi czas i zazwyczaj trzeba jeszcze cos dokupywac a to niestety nie jest tanie, jezli robisz zapupy gdziekolwiek poza lidlem. Kiedy juz szczesliwe masz miejsce na parkingu i cos zjadles to wychodzisz z nory, zeby spotkac i pogadac ze starymi wyjadaczami hehehe To jest naprawde nieciekawe towarzystwo i srodowisko. Najczesciej gadaja na tmat: swoich zarobkow ( daleko posunieta mitomania i wyrazny kompleks nizszosci), pijackich burd, dziwek i tego jak by tu [wycenzurowano] paliwo czyli gdzie, komu i za ile fuuuuuu
naprawde tylko cxasami mozna spotkac kogos interesujacego i normalnego do rozmowy. Przewaznie tacy ludzie nie wchodza ze swoich aut, trzymaja sie z boku, cierpia w samotnosci ;)

[ Dodano: Nie, 17.06.2007, 9:55 ]
Moim skromnym zdaniem to jest najgorsze elementy tej pracy i to własciwe za to dostaje sie te nie małe pieniadze. Jezeli masz dziewczyne to juz mozes o nij zapomniec bo jaka mloda, atrakcyjana dzieczyna bedzie czekac na jakiegos durnia, ktorego nie ma 5 tyg. a pozniej wpadnie na 6 dni i znow go nie ma. Do tego jeszcze wszystkiego dochodzi kolejny powazny problem ktory sie nazywa "Pan Spedytor" ;) ja osobiscie nie odczuwam tego tak bardzo. Nie mam problemow ani zadnych spiec z dzieczyna, ktora mnie prowadzi. Ale czesto słyszę o kuriszonach, ktore caly czas sie dopytuja gdzie jestes, co robisz i dlaczego dopiero tam. Naprawde mowie zupelnie serio czasami gonia cie jak psa, zmuszaja do przeginania tacho i zawsze obraczaja wina za wszystko. To naprawde trzba przezyc: zle adresy, inne numery bookingow, [wycenzurowano] za kilometry bo przeciez mozna było jechac przez gory. Wiekszosc tych spiec powstaje dlatego, ze wiekszosc z tych ludzi nigdy nie byla po drugiej stronie barykady i tak naprawde nie wie na czym polega praca kierowcy i naprawde nie spodziewajacie sie, ze kiedykolwiek zrozumie. Przez te utarczki z roboty robi sie prawdziwe piekło i towarzyszy temu kupa stresow. Nie zycze nikomu, zeby trafil akurat pod takiego kogos ale tak wlasnie jest zazwyczaj

[ Dodano: Nie, 17.06.2007, 10:03 ]
Kos moglby teraz zapytac co ja tam własciwie robie skoro mi sie w tym zawodzie nic nie podoba juz odpowiadam. Lapie doswiadczenie jeszcze dwa miesiace i wyjecdzam na wyspe :) Mam juz nagrana normalna robote 9 godzin dziennie, caly czas te same trasy, jazda tylko autostradami w porownaniu co mam teraz robota marzenie. Codziennie w domu z dzieczyna, weekendy wolne i kasa tez calkiem przyzwoita :)
Jezeli ty rowniez chces zdobyc tylko doswiadczenie to jakos mozna sie przemeczyc, jezeli myslisz o tym jako zajeciu na cale zycie naprawde uciekaj jak najdlalej dostaniesz zawału zaraz po 40, albo umrzesz na nowotwor jelita grubego i to wcale nie sa zarty. Naprawde ta robota nie jest warta tych pieniedzy, policz ile wydasz na utrzymanie swoje, swojego domu w kraju a jesli jeszcze zalozysz jakims cudem rodzine zostanie Ci caly ch......... tylko, ze wtedy juz nie bedziesz mial wyjscia i bedziesz musial ciagnac to g****. Naprawde NIE POLECAM!!!!! Mam nadzieje, ze swoim stosunkowo dlugim wywodem chociaz jednej osobie uswiadmoilem cos z czego moze przed przeczytaniem tego nie zdawal sobie sprawy. Pozdrawiam wsztskich goraco i do zobaczenia na szlaku


Tytuł:
Post Wysłano: 17 cze 2007, 14:38
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 13 lut 2007, 20:39
Posty: 2088
GG: 1
Samochód: R420
Lokalizacja: Bielsko-Biała

To co napisał kolega MAroo troche mnie zszokowało:/ zaniedługo będę mógl robić prawko i w sumie to bardzo chce. Liczę się ze praca do najlżejszych nie należy, ale że aż tak źle...

Pociesza mnie to co mówią inni kierowcy. W przypadku Maroo chyba trudno żebybył szczęsliwy jak robota go nie satysfakcjonuje. Mam nadzieje że jak kogoś przemierzanie szos kręci (np mnie) to będzie miał łatwiej.. Tak czy inaczej czas pokaże:/ Zawód i tak sobie w odwodzie trzeba zostawić jakby człowiek nie wyrobił z jeżdżeniem.


Tytuł:
Post Wysłano: 17 cze 2007, 17:54
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 01 kwie 2005, 15:36
Posty: 6331
Lokalizacja: Wrocław

i to potwierdza co wcześniej pisałem.

wiekszość chłopaków, którzy są zafascynowani pojazdami ciężarowymi nie patrzy na pracę kierowcy jako PRACĘ, tylko jako spełnienie własnych oczekiwań i nadziei.
praca kierowcy jest bardzo ciężką pracą, jeżeli podejdziemy do tego jak do obowiązku, którego sie podejmujemy i jaki trzeba spełnić, odsuwając własne przyjemności na dalszy plan, to obędzie się bez rozczarowań.

ta ciekawa wypowiedź jest od kolegi, który 6 miesięcy pracuje w transporcie międzynarodowym, a według mnie jeszcze nie zrozumiał on na czym polega ten zawód.

czy podejmując się pracy kierowcy w transporcie międzynarodowym kolega myślał, że będzie pracował od 7 do 15 i do domu?

prowadzenie pojazdu o którym jest lwia część postu to zaledwie 5% pracy kierowcy.
spędzanie wekndów gdzieś w trasie wymaga odporności psychicznej i umięjętności zagospodarowania sobie czasu: książki, rower, łyżworolki, a w tej chwili TV i PC.
aby prawidłowo się odżywiać, nie mieć awitaminozy, czyli dożyć do 60-tki z większością własnych zębów trzeba samemu gotować.

ogólnie rzecz biorąc największym zaskoczeniem dla ludzi podobnych autorowi tego postu których widuję dziennie kilku jest to, że to jest PRACA.
i ktoś bezczelnie stawia wymagania i jeszcze rozlicza.
ale tak jest w każdej pracy.

według tego pokroju ludzi kierowca powinien dostawać jedno zlecenie transportowe na miesiąc z adnotacją: "JEDŹ GDZIE CHCESZ - TERMIN DOWOLNY".

co do zdania o spedytorach to jest racja, większość z nich nie była kierowcami, ale proszę zauważyć, że też żaden kierowca nie był spedytorem i nie ma pojęcia jak wygląda po drugiej stronie.

użycie zwrotu: "dlatego, ze wiekszosc z tych ludzi nigdy nie byla po drugiej stronie barykady" oddaje brak pojęcia o pracy w firmie transportowej i każdej innej.
spedytor i kierowca grają w jednej drużynie nie przeciwnych. jeżeli z góry założymy, że jedni świadomie działają na niekorzyść innych to lepiej od razu rozwiązać firmę, bo na pewno z tego nic nie wyjdzie, a zaoszczędzi się dużo nerwów.
po co zgłaszać druzynę do ligi jeżeli juz przed sezonem jest wiadome, że atak będzie grał przeciw obronie i odwrotnie, jakie będziemy mieli szanse w konfrontacji z innymi.

reasumując z 100 ludzi przychodzących do pracy jako kierowca po okresie od 2 tygodni do 3 miesięcy odchodzi 70 nie próbując zrozumieć istoty pracy w transporcie międzynarodowym, nie mających cierpliwości i samozaparcia jakiego wymaga ten trudny zawód. a sposób ich myślenia w piękny sposób ujął tu kolega Maroo.

dla uzmysłowienia jakich wyrzeczeń wymaga praca przypomnę, że gdy w średniowiecznej Japonii uczeń przychodził do mistrza - łucznika przez pierwsze 3 lata uczył się napinać łuk, aby wyćwiczyć cierpliwość i zrozumieć na czym polega strzelanie.
a zawód kierowcy w transporcie międzynarodowym jest trochę trudniejszy i moim zdaniem, aby zostać dobrym kierowcą potrzeba 5-7 lat tym cierpliwym i chętnym do nauki.

_________________
https://www.youtube.com/user/SzkolaTransportu/featured


Tytuł:
Post Wysłano: 17 cze 2007, 17:57
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 06 kwie 2006, 16:21
Posty: 225
GG: 0
Samochód: JELCZ 862
Lokalizacja: WŁOCŁAWEK

O to co niedawno mnie spotkało:
Jak niektórzy wiedzą mam 20 lat (C+E, kurs na przewóz rzeczy, psychotesty).

W ubiegłym tygodniu dostałem propozycję pracy z UP w pewnej firmie transportowej.
Wziąłem skierowanie i tam się udałem. Na placu stały 3 zestawy. Poszedłem do prezesa - wziął mnie na spowiedź. Przepytał mnie dosyć dokładnie. Kilka krotnie powtarzałem mu, że nie mam żadnej praktyki, oraz to że mam 20 lat. A jemu to wcale nie przeszkadzało.
Na koniec rozmowy powiedział, że może mnie zatrudnić na międzynarodówkę - chyba za bardzo nie orientował się z przepisami hehe. Zapytałem się jak z kasą będzie a on na to:
- 1000zł
- panie daj pan spokój - podziękowałem uprzejmie.

Powiedział, że jak się rozmyślę to mogę przyjść.
:|


Tytuł:
Post Wysłano: 17 cze 2007, 18:30

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 06 cze 2006, 11:21
Posty: 85
Lokalizacja: Zamość/Sitaniec

A powiedz Cyryl, bo myślę że znasz takich ludzi...

Jeżeli ktoś od małego uwielbiał jeździć w trasy, robić różne rzeczy przy autach i ogólnie przy zestawach, na śmierć podobają mu się wszystkie ciężarówki jakie tylko jeżdżą po naszych drogach i dla którego wielką przyjemnością jest rozplandekowanie naczepy, czekanie w kilkudniowych kolejkach itp. i już nie wspominając o samej jeździe za fajerą...to jak taki człowiek będzie sobie radził w życiu jako kierowca ?

Pytam bo znam kilku ludzi których powyżej opisałem ale i znam typ ludzi których ty wymieniłeś że podobają się im nowe zestawy i kasa miesięczna ale nie czują nic do zawodu kierowcy i jego pracy...


Tytuł:
Post Wysłano: 17 cze 2007, 18:51

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 25 wrz 2006, 18:24
Posty: 71

Panie Cyryl, kolejny raz probobuje Pan wprowadzic na łamach forum wielki mit kierowcy miedzynarodowego i jakich to nie trzeba spełniac warunków, zeby nim zostać. Wydaje mi sie, ze Pana wypowiedz jest na swoj sposób orazliwa w stosunku do mnie i odnosi sie Pan do mojej wypowiedzi w sposob naprawde wybiorczy. Rozumiem, ze jest Pan tu WIELKIM GURU dla 16latkow, ktorzy marza o zawodzie kierowcy no ale naprawde BEZ PRZESADY.

Po pierwsze jak Pan moze twierdzic, ze nie zrozumiałem na czym polega ten zawod, to naprawde brzmi smiesznie, ze ktos miałby poswiecac 5-7 lat swojego zycia na te całe "zrozumienie" Zyjemy troche w innych czasach jak nasi rodzice bo prawde mowiac to nie wiem nawet ile ma Pan lat. Ale my "mlodzi" bedziemy zmieniali swoja prace srednio 7 albo i wiecej razy w zyciu tak jak to wyglada na zachodzie :) Wychodzi na to, ze zycia by nie starczylo, zeby sie nauczyc czegokolwiek dobrze robic. Jesli Pana zdaniem zawodu kierwcy trzeba sie uczyc tak dlugo co to dopiero ma powiedziec ktos kto jest przedstawicielem powedzmy troche bardziej ambitniejszej prowesji. Taka osoba pewnie Pana zdaniem uczy sie z 15lat ;)

"prowadzenie pojazdu o którym jest lwia część postu to zaledwie 5% pracy kierowcy" wg. Cyryla- Nie wiem co miał Pan z matematyki ale ja powiedziłbym, ze mniej jak polowe

Poza tym do Pana wiadmosci doskonale wiedziłem, ze to jest praca. Notabene swietnie sie z niej wywiazuje i wszyscy sa ze mnie zadowoleni a to, ze pisze o niedogodnosciach ku przestrodze "pasjonatow" no coz, wybacz. Przykro mi, ze dla mnie ta robota nie jest spelnienem snow i marzen i wybieram w zyciu cos innego. Praktycznie kazdy facet na miedzynarodowce wolalby to rzucic za jakis czas i wyjechac do pracy na zachodzie tyle, ze najczesciej nie zna jezyka, ma rodzine w kraju albo nie ma jaj. Tak wiec jeszcze raz odpowiadajac; Panie Cyryl nie myslalem, ze to praca od 7-15 taka prace bede wykonywal za pare miesiecy. Ja kali czytac i rozumiec ;)

a moje sformulowanie "po drugiej strony barykady" jest czysto metaforyczne i nie nalezy go rozumiec dosłownie no ale coz. Gdyby sie Pan dobrze wczytał to wiedziałby Pan, ze ja nie mam zadnych problemów ze swoim szefem i spedytorem natomiast opisalem jak to wyglada zazwyczaj i nikt mi nie powie nawet taki znawca jak PAN, ze jest inaczej. Spedytor w duzej firmie dla ktorego jestes tylko numerem na liscie bedzie sie zawsze staral wycisnac z ciebie i z samochodu jak najwiecej "bo trzeba placic leasingi" ma w dupie Twoj wypoczynek, samopoczucie sie i tak dalej. Moze i w firmie w ktorej Pan pracuje jest inaczej i panuje tam mila rodzinna atmosfera ale tak zupelnie szczerze to w to watpie

Samo zakonczenie panskiej wypowiedzi porownujace nauke tego zawodu do ucznia i mistarza w czasach sredniowecza to juz naprawde kpina
i tak calkiem na koniec gdyby naprawde byloby tak jak Pan mowi to 90% kierowcow w tym momecie musiało by stracic prace ale wie Pan co pracuja i transport w Polsce ma sie bardzo dobrze.

[ Dodano: Nie, 17.06.2007, 17:10 ]
Panie Cyryl zapomnialem dodac, ze moj brat prowadzi mala firme transportowa (2sklady tylko wschod) a ja mam zaliczony rok na angileskim Collage of Technology na kierunku transport z odbyta 2tyg. praktyka w angielskiej firmie transportowej (krajowka) takze naprawde cos niecos o transpocie wiem :) i naprawde doskonale wiedzialem na co sie pisze. Nie jestem pewnien tylko czy ci mlodzi chlopcy, ktorym maci Pan w glowie wiedza dlatego opisalem wszelkie niedogodnosci. Pozdrawioam


Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Strona 24 z 32 [ Posty: 634 ] Przejdź na stronę Poprzednia 122 23 24 25 2632 Następna


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 41 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Przejdź do: