Cytuj:
gdyby nie refleks moich świateł w jego mokrych gumiakach przejechałbym go.
Tzn, on się by na tym "przejechał"
Mojemu znajomemu na DK7 kiedyś w nocy wyskoczył jakiś pijany wariat pod maskę. Szczęście miał, że akurat auta się zatrzymywały bo ktoś tam skręcał w lewo. Wpadł na maskę, obróciło go i trącił nosem lusterko. Lusterko wytrzymało, o nos już bym nie był taki pewien.
@Cyryl piszesz o ludziach upojonych, ale
bardzo dużo osób śmiga poboczem na trzeźwo. Pół biedy jak idzie w/z jakimś odblasku prawidłową stroną szosy. Wtedy z daleka można zauważyć i bezpiecznie ominąć. Gorzej jednak gdy pomysłowy pieszy/rowerzysta nadjeżdżające auta ma dosłownie od du*y strony i nie zawraca sobie głowy jakimś oświetleniem
Co do jazdy w nocy chciałbym dorzucić jeszcze parę łyżek dziegciu:
- Nasze polskie drogi to nie "autobany", wąsko, dziurawo, koślawo, ciemno (Gorsze widziałem tylko na wschodzie)
- Bagatelizowanie przez kierowców poprawnego oświetlenia (reflektory "strzelające" w niebo, na bok itp itd.
- Poprzepalane żarówki (tzw efekt "Junaka"
). Z daleka spodziewasz się motocyklisty, a tu bach
- W dzień możemy łatwiej ocenić odległość niż w nocy, po ciemku na podstawie właściwie tylko świateł.
- W nocy (jak wspomniano wyżej) jazda w mroku staje się monotonna, nie mamy na czym rozproszyć naszego wzroku (nie mylić z uwagą
)
- Pomysłowość i fantazja drogowców. Parę dni temu na DK8 widziałem jak sprinter mało co nie wyrżnął w barierki które ustawili drogowcy na wyłączonym odcinku drogi. Sama "blokada" składała się z b-czerw. tablic i marnych dwóch żarówek (żaróweczek raczej). Sam jechałem tamtędy przy umiarkowanym zamgleniu (w nocy) i znaki zauważyłem parę sekund przed strzałem w nie.
Reasumując moje wypociny stwierdzam, że stanowczo lepiej się jeździ w dzień. Mając do wyboru nocne i monotonne "pędzenie" po pustej drodze i zmaganie się z sennością, a wolna jazdą w większym ruchu - wybieram to drugie.
Myślę, że jak ktoś miał okazję obudzić się, bo prawe koło łapało już trawę na poboczu to wie co mam na myśli
Pozdrawiam