Gdyby to było takie proste...
ale zawód 'kierowcy zawodowego' to głównie:
- czekanie na za/roz ładunku - przed bramą, wpatrzony w cholernego pagera który już 6 godzin milczy, moze sie popsuł ??
- szukanie rampy i krążenie po niezawsze dobrze oznaczonych fabrykach (nawet niemieckich)
- ganianie za sztaplarzem zeby łaskawie nas już za/roz ładował bo juz drugą godzine pod rampą stoimy
- wspinaczki po kłonicach i zabezpieczanie ładunku
- jeszcze odrobinka papierkologii przed wyjazdem
i dopiero jazda
potem rozładunek i... czekanie na zlecenie, czasem 30 minut, czasem 20 godzin, nie ruszając sie z miejsca /bo tachograf przerwe bije a jak go ruszymy to bić przestanie/
I nagle sie okazuje, ze tej 'czystej jazdy' to wcale nie tak dużo...
Ale, popatrzmy na te jazdę:
- niemcy - wychwalane pod niebo za jakość dróg, faktycznie, niczego sobie, landówki lepsze niż nasze krajówki. Autostrady - następny zakręt za 350 kilometrów to 'normalka' - potwoooornie nudne i usypiające - wie o tym kazdy kto przejechał pareset kilometrów po takim wlasnie wspomnianym wczesniej parogodzinnym załadunku - fajne przez pierwsze 50 kilometrów, potem, lepiej żeby cos dobrego w radiu grało albo kolega z ktorym jedziemy był wygadany
- polska - noo, tu zdecydowanie ciekawiej, wąskie drogi, mijanie z innymi ciężarówkami 'na centymetr', do tego drzewka w skrajni, no i jeszcze te fantastycznie opisane tunele, raz zestaw 4.05m miesci sie pod mostkiem oznaczonym 3.5, raz nie... loteria, adrenalina czasem skacze dość wysoko, przyjemność z jazdy... no lepsze to niż ganianie po naczepie pod dachem
A potem znow zabawa w małpe przy rozładunku (jak już swoje pare godzin przed rampą odstaliśmy, my mielismy przyjechać na 13:00, byliśmy o 12:30 śpiesząc sie bez przystanków 'bo termin' a na miejscu okazuje sie ze rozładunek dopiero na 17 zaplanowany
i kto nas tu w ciula robi ???
Nie ma tak fajnie ze sama jazda
ps. następny załadunek po odstaniu 20 godzin 50 kilometrów dalej w gnoju po kolana w tartaku, towar niezabezpieczony, kierowco radź se sam...