Była to moja pierwsza trasa i uważam, że bardzo udana biorąc pod uwagę, że na początek wiedzieliśmy tylko o Niemczech.
Poniedziałek 11.02.2008r
Wstaliśmy rano, zjedliśmy śniadanie, wrzuciliśmy bagaże do "Mieczysława" i spokojnie ruszyliśmy w drogę. Pierwszy załadunek mieliśmy w Maciejowicach. Na naczepie mieliśmy 112 półtusz wołowych. Potem dostaliśmy sms-a,że mamy doładować się w Dzwonowicach koło Zawiercia. Większość kilometrów zrobiliśmy jadąc po naszych pięknych drogach<lol> Po dotarciu na miejsce okazało się, że pierwszy raz ładują taki zestaw...rampy i podjazd były przystosowane do solówek, więc zestaw ładowany był 1,5m od rampy przez prowizorkę. Po załadunku udaliśmy się w stronę autostrady A4. Ostatecznie swój dzień skończyliśmy na parkingu obok baru "FILIPEK" koło Kostomłot przy A4. Zjedliśmy kolację i poszliśmy spać.
Kliknij w zdjęcie, aby powiększyć.
Wtorek 12.02.2008r
Wstaliśmy, zjedliśmy śniadanie, umyliśmy się i udaliśmy się dalej w stronę granicy. Przed zjazdem na Bolesławiec zaliczyliśmy tankowanie i z pewnych przyczyn udaliśmy się w stronę Zgorzelca. Około 15.00 przekroczyliśmy granicę z Niemcami. Jadąc A14 miałem okazję ujrzeć Scanię R500 \8/ braci M. Około 20.10 przed Hanowerem na A2 trafiliśmy na sztau spowodowany wypadkiem ciężarówek(w tym polskiej), w którym była ofiara śmiertelna. Poszukaliśmy objazdu, ale nie tylko my...tam też orobiły się korki, jednak lepiej jechać nawet bardzo wolno jak czekać do rana, aż odblokują autostradę. Około 24.00 dotarliśmy do Lubeccke za Hannoverem, gdzie mieliśmy się rozładować w firmie "WESTFLEIH". Ustawiliśmy się na małym parkingu obok firmy i poszliśmy spać.
Kliknij w zdjęcie, aby powiększyć.
Środa 13.02.2008r
Wstaliśmy około 9.00, odprawiliśmy ranny rytuał i tata poszedł z papierami do firmy. Rozładowywać nas zaczęli około 12.00, potem umyliśmy naczepę...akurat w tym czasie ładowali się też koledzy z HSF Logistic, więc nie było nudno. Około 17.00 ruszyliśmy do Stadtalendorfu, gdzie mieliśmy załadunek w "FERRERO". W owym mieście chyba widziałem IVECO Stralis ROTRANS-a. Około 24.00 załadowani czekoladkami do Paryża stanęliśmy na firmowym parkingu i poszliśmy spać.
Kliknij w zdjęcie, aby powiększyć.
Czwartek 14.02.2008r
Pobudka około 8.00. Przed 11.00 ruszyliśmy ze Stadtalendorfu w kierunku Paryża. W nocy dotarliśmy na miejsce, dokładnie pod firmę "KUEHNE+NAGEL" w P.A. du Bois des Saint Peres. Najgorzej chyba było przeprawiać się przed zjazdy wokół Frankfurtu, ale daliśmy sobie z nimi radę. Zrobiliśmy sobie jedzenie i poszliśmy spać.
Kliknij w zdjęcie, aby powiększyć.
Piątek 15.02.2008r
Wstaliśmy, potem jak zwykle poranny cykl, tata poszedł z papierami do firmy. Chwilę potem rozładowali nas i ruszyliśmy do Pommereau, małej wsi niedaleko Saint-Hilaire-sous-Romilly. Będąc już koło miejsca naszego załadunku powinniśmy w
Longueperte skręcić w prawo i tu się pojawił problem, ulica była zbyt wąska i nie można było wyłamać się naszym camionem. Zawróciliśmy się i dojechaliśmy do Pommereau od drugiej strony przez Gelannes. Całą wieś tworzyła w większośći rodzina, która zajmowała się uprawą ziemi, my załadowaliśmy kartofle na giełdę do Barcelony. Droga przebiegała w miarę sprawnie. Wieczorem zjechaliśmy na parking w Dole za Dijon i poszliśmy spać.
Kliknij w zdjęcie, aby powiększyć.
Sobota 16.02.2008r
Wstaliśmy i ruszyliśmy dalej w kierunku Lionu, pogoda tego dnia była piękna. Popołudniu przejchaliśmy przez granicę i zatrzymaliśmy się w dobrze znanej wszystkim, którzy udają się w trasy w tym kierunku, La Jonquerze, nasz camion zaparkowaliśmy na parkingu naprzeciwko supermarketu "Escudera". Potem udaliśmy się do niego na zakupy. Męczyliśmy się przy stoisku z pieczywem, gdyż nie było chleba i trzeba było kupić coś w zastępstwie, pokazywaliśmy o co nam
chodzi, aż w końcu okazało się, że obsługiwała nas polka. Wróciliśmy do samochodu i zrobiliśmy sobie porządną kolację. Około 20.00 poszliśmy spać.
Kliknij w zdjęcie, aby powiększyć.
Niedziela 17.02.2008r
Cała niedziela zeszła głównie na oglądaniu filmów, graniu na laptopie i rozmowach z innymi polakami znajdującymi się na parkingu. Oprócz tego, że przez kilka minut obok parkingu przejeżdżał wyścig kolarski to nic więcej ciekawego się nie działo.
Poniedziałek 18.02.2008r
Wstaliśmy o 7.00, umyliśmy się, zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy z La Janquery w kierunku Barcelony. Po drodze zatankowaliśmy paliwo. Awizacja była na wtorek, więc zbytnio się nie śpieszyliśmy...popołudniu dotarliśmy na miejsce, dzielnica przemysłowa zone franca- giełda "Mercabana", wjechaliśmy na teren giełdy i zaparkowaliśmy nasz camion. Potem znów trzeba było czekać, chyba nie ma nic gorszego dla zawodowego kierowcy. Zjedliśmy obiad, potem kolację, pogadaliśmy z polakiem stojącym na przeciwko nas i poszliśmy spać.
Kliknij w zdjęcie, aby powiększyć.
Wtorek 19.02.2008r
Wstaliśmy rano, zjedliśmy śniadanie, umyliśmy się i tata poszedł z papierami do firmy "El Zamorano", gdzie mieliśmy zrzucić kartofle. Zaraz po jego powrocie podjechaliśmy pod rampę. Po rozładunku zjechaliśmy na parking i chwilę czekaliśmy na dalsze dyspozycję, w międzyczasie zamiotłem naczepę i porobiliśmy małe porządki w aucie. Dostaliśmy sms od spedytora, że mamy jechać w kierunku miasta Castellón de la Plana. Potem dostaliśmy dokładny adres...firmy "La Cosa" w Políigon Industrial Betxí, ale stanęliśmy na parkingu 20km od miasta, bo załadunek mieliśmy na następny dzień, a niewiadomo było czy przy firmie jest bezpieczny parking. Pod wieczór zgadaliśmy się na radiu z polakiem, przyszedł do nas potem, pogadaliśmy trochę i zjedliśmy kolację. Potem jeszcze trochę posiedzieliśmy w aucie i poszliśmy spać.
Środa 20.02.2008r
Wstaliśmy rano, pogoda w Hiszpani odkąd przekroczyliśmy granicę była fatalna. Dojechaliśmy do firmy przed 8.00, ale zaczęli nas ładować mandarynką dopiero o 20.30. Od rana zdążyliśmy wykręcić 11 i nas czas pracy zaczął się od nowa, więc
jazda przez Espaniolę wypadła nam w nocy. Zdjęć z dzisiejszego dnia nie ma, gdyż nie dopisała pogoda oraz jazda rano, gdy jeszcze było ciemno. Dla niewtajemniczonych dodam, że camion na nasz polski z hiszpańskiego to ciężarówka.
Kliknij w zdjęcie, aby powiększyć.
Czwartek 21.02.2008r
Rano koło 7.00 zjechaliśmy na aire koło Nimes. Poszliśmy spać; potem wstaliśmy, zjedliśmy i popołudniu ruszyliśmy dalej w trasę. Pogoda odkąd wjechaliśmy do Francji była piękna i o niebo lepsza od tej w Hiszpanii. Po drodze na A7 z przeciwka jechały dwa MB Actrosy MPIII, ale nie zdążyłem zrobić im fotki...jakiś dużych różnic pomiędzy nimi, a modelem MPII nie widać, lekko tylko stylistyka nadwozia. Przed 19.00 przjechaliśmy Lion i kierowaliśmy się dalej w stronę "Polszy".
Kliknij w zdjęcie, aby powiększyć.
Piątek 22.02.2008r
Przekroczyliśmy granicę w Mulhouse. Potem zjechaliśmy na parking w Bruchsalu i poszliśmy spać. Wstaliśmy rano, umyliśmy się, zjedliśmy, porobiliśmy porządki w samochodzie i popołudniu ruszyliśmy dalej w drogę. Przez część A6 jechaliśmy z kolegą od Pajdy. Jak to w Niemczech bywa całe nasze plany i wyliczenia poszły na marne, a to wszystko przez ich wybitne zdolności w tworzeniu sztau-ów. Zjechaliśmy na A9 i jechaliśmy w kierunku A10. Stanęliśmy na parkingu w Niemczech. Wykręciliśmy 11 i dalej buta tym razem już w stronę domu. W nocy przekroczyliśmy granicę.
Kliknij w zdjęcie, aby powiększyć.
Sobota 23.02.2008r
Po drodze w Torzymiu stanęliśmy na myjkę, zjedliśmy obiad i ruszyliśmy A2 w stronę Warszawy. Samochód po jeździe w nocy w czasie deszczu wygląda jakby w ogóle nie był na myjni. W Sochaczewie zjechaliśmy na DK50, a dalej już droga prosta. Około 9.00 byliśmy już pod domem. Długość trasy wynosiła lekko ponad 6800km.
Kliknij w zdjęcie, aby powiększyć.
...i zjazd na Celestynów...
Kliknij w zdjęcie, aby powiększyć.
Mietek też zasłużył sobie na sesje zdjęciową
Kliknij w zdjęcie, aby powiększyć.
W niedziele jeszcze tata pojedzie rozładować go na Broniszach pod Ożarowem Maz., ale pasażer będzie już inny.