Ja się przyznam, że nie znam żadnego trakera który po miesięcznej trasie zjeżdza do domu na dwa dni, uzupełni zapasy, wypierze ciuchy i mówi "No dobra, ile można siedzieć - przecie czas wyruszyć na szlak."
Są i tacy ale to zwykle napaleńcy, ja jestem młody ale myślę jakoś inaczej, nie wiem może to zasługa ojca, ale nie marzę sobie o nie wiadomo czym, jeździł będę przede wszystkim dla pieniędzy ale grunt to choć trochę to lubić, [np: tak jak ja
], ale znowu nie do przesady, żeby zaraz mówić o jakimś powołaniu, bo tak to mówią tylko ludzie bez rodzin, beż żadnego innego życia prócz życia w ciągłej trasie.
Wiadomo, młody itd...to bardzo się pali do jeżdżenia ale jeśli to z wiekiem nie przechodzi i mając 45 lat, rodzinę i dzieci dalej człowiek tak myśli [że droga czeka, że auto najważniejsze, że trzeba jechać] to jest jak dla mnie już bardzo kiepsko z tym człowiekiem.
No przepraszam was... znam jednego i to nawet niedaleko mnie mieszka, który specjalnie wyjeżdża w trasę na conajmniej miesiąc a jak zjeżdża to tylko na dwa - trzy góra 4 dni, ma żonę i dwójkę dzieci, kiedyś chłopak chciał wsiąść do jego Scani zobaczyć to mu nie pozwolił bo powiedział, że pobrudzi.
jak dla mnie taki człowiek to już zepsuty człowiek...więc lepiej chyba robić dla samych pieniędzy i mieć dystans do tej roboty niż żeby ktoś na tym cierpiał...a nie daj Boże rodzina
[co zdarza się najczęściej]