Witam!
W tym temacie będę opisywał moje trasy odbyte wraz z Łukaszem(Bandit). Na początek wakacyjne wyjazdy.
Trasa I
Poniatowa – Połaniec – Poniatowa
31.07.2008-1.08.2008
Scania 124 360, burtówka Schwarzmuller
Ładunek: elementy suszarni zbożowej
Rano około 8.00 poszliśmy po Scanię. Kiedy biła wiatr, Łukasz wypisał tarczkę i pojechaliśmy na załadunek. No i za kilkaset metrów byliśmy na miejscu. Szybka zmiana naczepy i mogliśmy ściągać plandekę z naczepy. Trochę się zeszło, ale i tak czekaliśmy na dźwig. Po przyjeździe dźwigu rozpoczął się załadunek.
Jako, że dźwig był raczej miniaturowy to cały czas trzeba było podjeżdżać samochodem. Około południa kiedy wszystkie duże elementy zostały załadowane rozpoczął się załadunek drobnych elementów. Po wszystkim pospinaliśmy ładunek i plandekę żeby się nie przetarła. Po małym „tuningu” stelaża od plandeki byliśmy gotowi do drogi. Poszliśmy do domu, obiad, zapasy i w drogę. Do Scanii mieliśmy podwózkę. Po załatwieniu papierów, ruszyliśmy w drogę. Tzn. kolejne kilkaset metrów do stacji benzynowej. Po tankowaniu pojechaliśmy w kierunku Annopola. 10 km dalej kolejny postój- tym razem kończąca się winieta, w okolicy 30km tylko na jednej poczcie mają. Łukasz poszedł po winietę, a ja zrobiłem kilka zdjęć. Chwilę go nie było bo stanęliśmy trochę za miastem.
Mając już wszystko mogliśmy jechać. Na drodze mały ruch, spokojnie.
W niedługim czasie dotarliśmy do Annopola i przejechaliśmy przez Wisłę.
Dalej droga upływała równie szybko. W Sandomierzu pojechaliśmy w kierunku Krakowa. Kilka kilometrów przed Połańcem krótki postój – próba lokalizacji miejsca rozładunku. Kiedy dojechaliśmy do docelowej wsi niedaleko od Połańca zadzwoniliśmy do odbiorcy. Przyjechał po nas i zaprowadził nas do siebie. Okazało się że rozładunek był głęboko we wsi i odnalezienie miejsca rozładunku bez pomocy odbiorcy byłoby trudne. Dojechaliśmy, zaparkowaliśmy w drodze polnej. Łukasz uzupełniał kartę drogową a ja zrobiłem fotki.
Było dopiero popołudniu, a ekipy montażystów jeszcze nie widać, więc postanowiliśmy pójść do sklepu. Spacerek 2-3 km. Kiedy wróciliśmy ekipa już przyjechała. Otworzyliśmy burty, rozładowali mniejsze elementy. Rozpoczeli montaż. Gadaliśmy z nimi i tak nadszedł wieczór. Jakaś kolacja i spać. Rano, kiedy wstaliśmy ekipa już pracowała. Okazało się że odpowiednio duży dźwig będzie musiał przyjechać trochę wcześniej. Zjedliśmy szybkie śniadanie. Przygotowaliśmy ładunek do rozładunku. Poskręcaliśmy pasy, zrobiłem jakieś zdjęcia.
Przyjechał dźwig. Operator zaplanował rozładunek. Musieliśmy się przestawić na pole. Rozładunek trwał dosyć długo, bo od razu suszarnia była montowana.
Po rozładunku pozbieraliśmy maty i zaplandekowaliśmy naczepę. Wyruszyliśmy w kierunku Poniatowej.
Szło różnie, czasami lepiej czasami gorzej. Sporo staliśmy na wahadłach .
Udało się do dobić do Sandomierza.
Następnie w kierunku Annopola. W Dwikozach czekaliśmy przed przejazdem kolejowym.
Później szło już całkiem dobrze. Kilkanaście kilometrów od domu okazało się, że mamy kapcia na bliźniaku. Trochę męczarni, ale udało się zmienić. Dojechaliśmy do Poniatowej. Scania została na stałym miejscu a my poszliśmy do domu.
To by było na tyle. To moje pierwsze takie sprawozdanie więc nie jest najlepsze. Wiele faktów pewnie zapomniałem. Napisałem to co utkwiło mi w pamięci i to co miałem na zdjęciach. Ogółem krótka trasa bo około 300 km.