Witam....zapraszam do Irlandii.Trasa archiwalna więc szczegółowego opisu nie będzie ale za to będzie duuuzo fotek
Wyjeżdżaliśmy jakoś w środku tygodnia, jeszcze na dodatek musiałem wziąć wolne z pracy. Ale było warto
Dzień jak codzień na A2(Niemcy)
Przerwa na zakup winiety na Belgię i Holandię:
Późnym wieczorem odprawa w Oostende. I nocnym promem płyniemy do Ramsgate. Rano pobudka i lecimy na nocny prom z Holyhead do Dublina. Pogoda typowo angielska, czasem słońce czasem deszcz
Koło Birmingham koreczek, godzina jazdy z prędkością 10km/h
Ale lepiej jechać niż stać.
Dwa egzotyki, Jaguar Xf i Mazda MR-2
I wjeżdżamy do chyba najbardziej "egzotycznej" części Wielkiej Brytanii czyli Walii,o egzotyce tego miejsca świadczy,język walijski i fakt iż kanał 28 całkowicie milknie, a auta podczas całego przejazdu można policzyć na palcach. Żeby trasa była ciekawsza puściliśmy się trasa nr 5 z Telford do Holyhead, przez samo serce Parku Narodowego Snowdonii. Na niecałych 170km norma trasy skoczyła o 3 litry
Drajwer Bartek przy DAfie:
...i następuje totalna zmiana krajobrazu...sheep`ów coraz mniej, a zielone wzgórza zmieniają się w skaliste porośnięte wrzosami góry...czyli wjeżdżamy do "Awdurdod Parc Cenedlaethol Eryri" czyli Snowdonii:
...fotki może nie najlepszej jakości pogoda niestety nie dopisała, nie dość że padał deszcz to jeszcze aparat mi parował hehe...na ostatniej fotce najwyższa góra Walii- SNOWDON-1085 m n.p.m.
chałupa na środku kanału łączącego Walię i wyspę Anglesey:
W nocy załadowaliśmy się na prom STENA ADVENTURER i wczesnym rankiem dobiliśmy do stolicy Irlandii- DUBLINA, na 3 foto największy na świecie prom pasażerski ULYSSES, jedyny pływający w naprawdę trudnych warunkach prom na linii IRL-UK-IRL :
Jako że mamy pozwolenie na wjazd do Dublina to lecimy sobie turystycznie przez samo centrum, na 4 foto "ichniejszy" sejm:
Płatna autostrada wkoło Dublina która na większej długości jest rozkopana, wszędzie się coś buduje...podobnie jak w Polsce, różnica jest tylko w tempie robót hehe:
NO i dojechaliśmy na miejsce rozładunku, oczywiście nie nie byłaby to Irlandia gdyby nie pracowali tam Polacy,bardzo ucieszyli się z naszego polskiego ŻUBRA
Po rozładunku udaliśmy się do portu na prom powrotny do Holyhead, tym razem płynęliśmy jakimś starym promem kolejowym Steny:
Po 5 godzinach rejsu lądujemy w Holyhead i jedziemy na załadunek do Kingston Upon Hull które znajduje się na przeciwległym krańcu Wielkiej Brytanii, nieopodal Morza Północnego:
Jedyne zarośla których nie jedzą owce...a to dlatego ze maja ostre kolce, sam sie o tym przekonałem na jednym z parkingów:
Zjazd do miejscowości o najdłuższej na świecie nazwie, na znaku jest zapisana skrótem- Llanfair Pwllgwyngyll, ale pełna nazawa brzmi- Llanfairpwllgwyngyllgogerychwyrndrobwllllantysiliogogogoch ,jeśli ktoś umie to poprawnie wymówić to niech to nagra i wyśle mejlem na konkurs...podobno są przewidziane nagrody
W hrabstwie Conwy kawałek autostrady biegnie bezpośrednio przy Morzu Irlandzkim, marna jakość ale pocieszam się faktem że foty robione były o godzinie 22:30:
Nad ranem dojeżdżamy do Kingston, ładujemy 24 tony kakao z przeznaczeniem do Kościana.
Po załadunku udajemy sie w drogę powrotną do Polski...przypadkowo wjechaliśmy na płatny most total: 18:30 GBP, za to widoki były bezcenne hehe:
Po drodze w okolicy słynnych lasów Sherwood zrobiliśmy pauze, i przypadkowo dostrzegłem taki znak:
...to się idzie wku_wić...gdyby rozładunek był na później można by pobalować 2 dni, a tak to czopka
Dalsza droga do Ramsgate:
Kolejna niespodzianka....korek na Dartford Birdge i spóźniliśmy sie 30min na prom...przełożyli nam rejs na godzinę 12 dnia następnego, niestety nie można było nic już zrobić, na Dover nie opłacało sie jechać więc wykręcilismy pauze...nazajutrz poszedłem se pozwiedzać Ramsgate i przy okazji wysłać kartki do laski i znajomych. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło
o 12 wjechaliśmy na prom do Oostende i po dopłynięciu kontynuowaliśmy dalej jazdę, w Niemczech pod weekendowy zakaz
Wszystko szło jak po maśle...prawie całe Niemcy przeszliśmy w zakazie...prawie, bo na ostatnich kilometrach przed granicą niespodzianka:
...próbowałem z gejami pogadać że mamy tylko 12km od Polski i dalej nie ma już zakazu ale niestety...dostaliśmy 65 euro mandatu i jazda dla nas się zakończyła
Jako że była niedziela i nie za bardzo uśmiechało nam się siedzieć cały dzień w aucie Bartek zagadał na CB z jednym drajwerem i po 15 minutach podjechała po nas Scania z Elkoru i pojechaliśmy do domu...DAF został do wieczora na parkingu kolo patelnii.
To by było na tyle...i tak cud że tyle zapamiętałem do maja....Pozdrawiam wszystkich.
RomekH/Romi_Poz