W końcu na FraPort nie dotarłem.. Ale o tym póżniej.
Z tym co ładowałem w piątek nie leciałem do Niemiec, niestety miałem w niedzielę urodziny żony, była teściowa, jej matka, nie mogłem opuścic takiej imprezy
W środę załadowałem się w Rudzie Śląskiej, rolety do Hess. Obersdorf (czy jakoś tak, dla bardziej dociekliwych D 31840). Trochę pózno wyjazd, bo o 19.30 byłem na A4 w stronę Wrocławia. a przede mną 800km.
Miałem już załadowane 3 palety do Mehren, i tak z 600kg na plecach poleciałem na A4.
Jako że w transporcie trzeba miec wszystko rozplanowane, pierwsze info mnie ucieszyło: "rozładunek około 9 rano".
Tak więc plan jest taki: jazda do 2, rano co zostanie do celu.
Nawet kawy po drodze nie planowałem, bo byłem wyspany. Około 2 w nocy wyleciałem na A2 w stronę Hannower, i przyszedł czas na sen. Zostało mi jakieś 230km, więc budzik na 6.00 i kimono.
Wstałem, wypiłem kawę i o 9 zameldowałem się na rozładuknu.
Hess. Obersdorf
Już myślami byłem w Mehren, a tu załadunek. 1 paleta do Kobierzyc, z BSW (taka firma), no dobra niech i tak będzie.
BSW
Załadowałem rolkę, 170kg do Kobierzyc, i w końcu poleciałem do Mehren. Znaczy jakieś 3 godziny czekałem na załadunek, i w Mehren byłem dopiero koło 17. 150km po landówkach.
Hotel i restauracja w Bergen, w której postanowiłem coś przekąsic
Dobrze że mnie rozładowali, jeszcze załadunek giterboxa do Opola, jakieś 250kg. Już na 17.09 nic nie dało rady znależc, więc postój do rana.
Wyjechałem na A1 w strone Trier, pierwsza pompa (Total), i postój do rana.
a na stacji szok, odpoczynek i ruchanie w jednym miejscu?
nie, to raczej niemożliwe.
fotka z tanksteli:
Wybiła godzina 17, a tu mi wyskoczył postój do rana. no nic, 2 piwka zakupiłem, trochę zrobiłem porządek w aucie, i kimono.
Och, to się wyspałem, jak zaległem o 21, tak spałem do 9.
Rano w końcu znaleziony ładunek: 750kg do Tych (albo Tamtych) z FraPort. Załadunek o 15. Tak więc powoli, poleciałem sobie w strone frankfurtu.
postój na Limburgu
Kolega szukał tablic gabarytowych, niestety ja nie posiadałem
Zestaw od Maszońskiego, którego kierowcę pozdrawiam. Dzięki za kawę
Chciało by się rzec jak w programie Sz. Majewskiego: " Końca nie widac". korek na A66.
Niestety, ładunek, ktory miał byc gotowy na 15, nie przyleciał do FraPort, i muszę czekac do soboty. Jako, że nie pracuję w sobotę, wróciłem na (prawie) pusto, do Polski. Szef mnie straszył, że wracam na własny koszt, niestety, to nie moja wina, że ładunek "się spóznił". Jakbym chciał pracowac w weekend, to bym sobie znalazł pracę na przerzutach: 3/1 na przykład,
Wróciłem, nie ładując tego z Frankfurtu. Szef się jeszcze nie odezwał do mnie, także chyba zakończę karierę w tej firmie.
Ale zasady były jasne:
-nie pracujemy w weekend (choc zdarzało się wyjeżdzac w niedzielę).
Jak myślicie, odliczy mnie za powrót?
Jako, że wiozłem kasę za towar (rolety do D31...), to się zabezpieczyłem, na wypadek jakby sie pomylił w liczeniu mojej wypłaty.
I tak sobie leciałem do Polski, jak to szeryf stwierdził, prawie za grosze. Na bazie byłem o 4 rano, spakowałem swoje wszystkie rzeczy, i wróciłem do domu.
Jeszcze kilka fotek z trasy:
Kapec tego z lewej imponujący, prawie jak 225 GoodyearCargo, na których jezdzę
Dobrze mi się zdaje, że firma Spetra jest polską firmą? ten oto zestaw był z Slovakia.
Tunel Helmond, 204m długości
pod Koblenz