Troszkę mnie tu nie było, ale to przez pracę (zabrałem się z wujem do Holandii do pracy przy na wykończeniach).
Cytuj:
Marcin pracujesz tam jeszcze?
Nie Mario moja cierpliwość się skończyła. Może tydzień po tym jak opisałem sytuację powyżej zwolniłem się, podjąłem taką decyzję po kolejnym "słusznym" obciążeniu... prawie połowa z tej śmiesznej zapomogi jaką tam płacą.
Mam jeszcze kontakt telefoniczny z kilkoma kierowcami z Agromexu. Jeśli chodzi o obciążenia wobec kierowców to nic się nie zmieniło, doszły nowe. Teraz jak jedziesz do Angli i złapiesz kilku emigrantów do naczepy, to od jednego płacisz chyba 250 euro dla Agromexu (ale to już było jak ja jeździłem). Pamiętam że gdy tylko ustanowili to obciążenie to jeden kolega (dobry chłopak, żal mi go) złapał 7 osób.
Troszkę lepiej wygląda sytuacja z przestojami, ale też bez rewelacji. Jedno kółko jedziesz na Anglie i wracasz, a na drugi raz stoisz kilka dni w krzakach (Agromex tylko sporadycznie zjeżdża na serwisy w Anglii) i jeszcze dostajesz jakieś śmieszne frachty powrotne na Francje i następnie do kraju. Jednego razu jak mieliśmy w kilka aut transport Coca Coli pod Paryż, jak policzyłem jaki miałem przepał to robotę zrobiłem prawie za friko.... gdzie tu sens
Nie wiem czy chłopaki jeszcze wożą fajki żeby dorobić... ale to chyba się już nie opłaca, bo ryzyko też spore.
Cytuj:
... bo chętnie bym pojeździł takimi sprzętami
Fakt, kilka ładnych autek mają, ale licz się z tym że możesz nawet dłuższy czas jeździć starą premiumką. W agromexie nie ma takiej zasady że dobre auto dostaje dobry kierowca (mówię o takich którzy dbają o auto), albo że na początek dostajesz premiumkę, a po kilku miesiącach Magnumkę albo Scanię. Bo jak nazwać sytuację gdy np.: do czarnej scanii "ustawiła" się kolejka chętnych kierowców, a przychodzi jakiś jegomość i dostaje od ręki takie auto
W agromexie przeważnie dupowłazy dostają dobre auto, ale są wyjątki. Inny przykład to Magnumki, niektóre auta już są tak skatowane (pogięte błotniki, w kabinie jak w chlewie, porysowane, naklejki pozdzierane). Ty będziesz jeździł Premiumką, dbał o nią, i nawet nikt na Ciebie uwagi nie zwróci.
Jeszcze "lepiej" wygląda sytuacja z naczepami ponieważ często są przepinki. Wiadomo że skutkuje to szybszym zurzyciem sprzętu. Nieraz naczepę przepinasz nocą na bazie, innym razem w Łodzi na "Boshu" często załadowaną. Jeśli nie zauważysz uszkodzeń, to oczywiste że potem jesteś obciążony. Możesz mieć sytuacje że masz praleczki załadowane na naczepie, jedziesz na rozładunek i zonk... uszkodzenie. Nie zawsze masz czas żeby sprawdzić co dostajesz, a nocą też nie wszystko widać. Jeśli ktoś Ci dał naczepę z przetartymi pasami od mocowania ładunku (6 na każdą naczepę), albo złamał parę desek (bo w niektórych brakuje już metalowych... też dziwne) to obciążenie masz jak w banku. Nieraz były sytuacje że olej w siłownikach (podnoszony dach, rozszerzane drzwi w poziomie) zamarzł albo go po prostu nie było. Jeśli nie masz w takiej sytuacji oleju do takiego podnośnika (a mechanicy bardzo niechętnie się nim dzielą... też dziwne) to na załadunku/ rozładunku jesteś ugotowany. Innym razem we trzech pomagailśmy skoczkowi (bo ładował to komuś) na Boshu poskładać naczepę, bo lewe drzwi wogóle nie miały połączenia z dachem. Nie pomoglo tłumaczenie że jeden człowiek tego potem nie poskłada jak będzie na rozładunku... rozkaz jest rozkaz, "ani kroku w tył"
. Koledzy z czarnych aut zazwyczaj takich problemów nie mają, bo naczepy mają przypisane do konkretnego auta.
Długo by jeszcze można mówić, ale szkoda czcionki
Jeśli ktoś jest wolontariuszem to w agromexie na pewno się spełni