"Chłodnicza historia"
Planów na ferie nie było, ciągłe wypady, spontaniczne 'manewry' i codzienna dawka sportu poprzez SKSy w szkole, jednak nie tak miały wyglądać moje ferie,
chciałem żeby było inaczej, jednak jak pewnie większość z was się przekonała chęci to nie wszystko.
Podczas telefonicznej trasy rozmawiałem z tatą, napomniałem nawet chciałbym pojechać w trasę, że tylko to się liczy. Niestety,
pierwsza decyzja zapadła nie ma takiej możliwości, raz że logistycznie 'ciężki' temat a dwa ja średnio wywiązałem się z założeń na linii ja - rodzice,
jednak w godzinę po tej rozmowie, ponownie dzwoni komórka.
'Bartosz pakuj się, jutro o jedenastej ruszasz do Niemiec z kierowcą i po drodze spotkasz się z Tatą', serdecznie uradowała mnie ta informacja.
Spakowałem najważniejsze rzeczy,
aparat + statyw i dosyć długo siedziałem ogarnięty pozytywną energią, późnym wieczorem położyłem się spać, jednak rano postanowiłem wstać o ósmej
aby przed wyjazdem móc pójść do kościoła, jak też uczyniłem.
Trzy godziny później siedziałem już na miejscu pasażera, gotowy do drogi.
Ruszyliśmy w dobrym nastroju i z dawką energii na drogę aby możliwie najszybciej wyjechać z Polski.
Wczesnym rankiem ruszyliśmy na Niemieckie autobahny,
złapał nas jeden STAU na E30 w okolich Peine, spowodowany
niedostosowaniem prędkości jazdy do warunków pogodowych,
dosyć częsty powód STAUów w Germanii, szybka reakcja i dziesięć minut później lecimy już landówką B65 w kierunku Hannover'u. Droga była dobra,
mała ilość skrzyżowań sprawiała że ilość pokonanych kilometrów dosyć szybko się zwiększała, w Lehrte wracamy na E30 i dalej wszystko szło dobrze z planem i o godzinie piętnastej byliśmy już na Venlo,
gdzie przepakowałem swoje rzeczy do kabiny Taty ciężarówki, trwało to dosyć krótko.
Dosyć pilny ładunek do miasteczka obok Berlina sprawił że nie mogliśmy sobie pozwolić na pogaduszki czy wspólną kawę. Ruszyliśmy parę minut po szesnastej,
kierowaliśmy się ku Niemieckiej stolicy, jednak wiadomo było że nie dojedziemy na załadunek tego dnia, docelowo chcieliśmy dojechać do Lehrte,
jednak czas pozwolił na dojazd na Zweidorfer Holz,
gdzie skończyła się dzienna 'dawka' jazdy.
Dzień rozpoczęty STAUem jak i zakończony STAUem,
cudowny dzień dla każdego Niemca,
szczęście że korek na zakończenie dnia zaczął się 500m przed zjazdem na parking, gdzie mieliśmy odstać jedynasto godzinną pauzę.
Objazd STAU na E30, B65 Peine/Lehrte
'Góra?' - A2 okolice Porta Westfalica
'Wszyscy gnają' A2 okolice Hannover'u
'STAU' ok 500m przed zjazdem na Zweidorfer Holz
'Halo, baza?' - wiadomość do biura wysłana
Rano pobudka o godzinie siódmej, pierwsza czynność to ubrać się i pójść umyć, następne zjeść i ruszać dalej na Niemieckie asfalty, tak też się stało jakieś półgodziny później. Rozładunek przebiegł dość spokojnie, jednak musieliśmy przerzucić palety z góry do paleciar, uwinęliśmy się w jakieś dziesięć minut. Napisałem wiadomość do biura że jesteśmy gotowi do dalszej jazdy i czekamy na dyspozycję, no i po chwili odebraliśmy adres załadunku - mała wioska nieopodal Drezna. (nazwy nie pamiętam)
Jako że czasu bylo 'do oporu', ponieważ awizacja na następny dzień, więc zrobiliśmy zakupy, rozpakowałem wszystkie rzeczy i poukładałem tak jak należy i ruszyliśmy dalej w kierunku jednego z większych miast na NRD.
Po drodze spotkała nas dosyć uciążliwa mgła, jednak gdy zaczęliśmy z Tatą narzekać na nią, po pięciu minutach ustąpiła, Rasthof Dresdner Tor Süd był parkingiem gdzie przespaliśmy moją drugą noc w kabinie.
'My robimy te manewry TU!' - Premiumka z firmy Urlich sie ustawia po rampę - miejsce naszego rozładunku
'Czapeczkowa' - czapka znalazła swoje miejsce
'Przez cały dzień dzeszczowo' - B5 Klosterfelde
'Mglista autostrada' - A4 w kierunku Drezna
'NIEmglista autostrada' - A4 w kierunku Drezna
8:30 stoimy pod firmą, po wszystkich porannych czynnościach, czekamy na reakcje magazyniera, który dziesięć minut później bierze nas pod rampę i ładuje, szybki załadunek poskutkował tym że za pięć dziewiąta ruszamy do Polski.
Droga do granicy minęła bardzo spokojnie, ciągle szaro i ponuro jednak cieplej niż dzień wcześniej.
Ruch na autostradzie w kierunku Polski prawię że zerowy, więc jazda przebiegała na prawdę przyjemnie. Bodajże koło około jedenastej byliśmy już na granicy, krótka pauza - zakup winiety i gnamy dalej, pomimo mojego pesymistycznego nastawienia do Polskich dróg, było dobrze jechaliśmy A4ką aż do Wrocław, gdzie jeszcze tego dnia mieliśmy rozładunek, potem podjechaliśmy na załadunek i położyliśmy się spać, odstając przysłowiową 'jedenastkę' aby rano wypoczętym ruszyć już z ładunkiem do Anglii.
'Górki i góreczki' - A4 okolice Drezna
'Tranzytem...' - A4ką przez Drezno
'Zakręt' - A4 coraż bliżej Bautzen
'Swojski klimat' - jeszcze 1000m dzieli nas od Ojczyzny
'Grenze' - wjazd na granicę
'Pustki' - A4 kierunek Wrocław
'Blisko celu' - A4
Ciąg dalszy nastąpi, w niedalekiej przyszłości.
Zapraszam do czytania!