Cytuj:
Jakiego oszustwa ? Nic nie staram się wybielać. Jestem bezrobotny, nie pracuję, nie uczę się, jestem na utrzymaniu rodziców to chyba mogę skorzystać z dofinansowania 2.5 tyś ?
Nie mówię o korzystaniu z dofinansowania tylko o:
Cytuj:
Kolego tak dokładnie jest jak mówisz, wypełniasz taką deklaracje w której jest że zobowiązuje się albo zamierzam zatrudnić ale nie musisz zatrudnić, bo po 3 miesiącach zanim zrobi prawko może się wszystko zmienić i tyle. Sporo znajomych tak robiło KW albo prawko i nie musieli później się zatrudniać
Więc się nie przejmuj i wystaw mu tą deklaracje.
Powyżej jest oszustwo, a poniżej próba wybielenia go.
Cytuj:
Nie zgodzę się, skoro jest możliwość uzyskać coś od tego zawszonego państwa to dlaczego tego nie zrobić ? Płaci się podatki, zusy itd, to przynajmniej trochę można wziąć od państwa.
Cała sytuacja przypomina mi to co jakiś czas temu znajomy mi opowiadał.
Mówił, że pojechał na jakiś wyjazd z grupą, a tam gdzie jadali był szwedzki stół. Przez kilka pierwszych dni, po posiłku tej grupy sam stół z potrawami zostawał pusty, natomiast talerze gości zostawały pełne resztek. W końcu dają, to trzeba brać. Dopiero po kilku dniach sytuacja wróciła do przyzwoitej normy.
Tutaj podobna sytuacja. Mimo, że zasadniczy problem leży w Urzędach Pracy, bezrobotni wcale nie są bez winy. Słyszałem przechwałki jakie to już kursy się zrobiło, jakie się robi, a jakie ma się jeszcze w planach. Oczywiście kursy z UP, a samemu robiąc na czarno.
Obecnie szkoli się kierowców, których i tak nikt nie przyjmie, ponieważ nie mają doświadczenia. A dlatego nie przyjmie bez doświadczenia, bo można bez problemu znaleźć kierowców z doświadczeniem, bo jest ich więcej niż rynek pracy tego wymaga. Ale UP-y dalej uparcie szkolą kierowców, mimo, że ten zawód nie należy do deficytowych.
Urzędy Pracy są oderwane od rzeczywistości. Faceta wysyłają na szkolenie np. spawacza, później na kurs na koparki, a na koniec na prawo jazdy, najlepiej na autobus. Logiki w tym brak, pieniądze wyrzucone w błoto, ale wszyscy są szczęśliwi.
Może zanadto wrzucam wszystkich do jednego wora, bo sam mam znajomych bezrobotnych i nie robią w ten sposób, ale Ci, którzy powinni siedzieć najciszej krzyczą najgłośniej.