Od razu mówię, że nie byłem świadkiem tych wydarzeń, ani nie pisał jej prawdziwy traker co pół życia tirami jeździł, jak nie pasuje to proszę o usunięcie
Sierpień 2007 rok, nasze Iveco miało wtedy ledwo 2 miesiące, tatuś pojechał w trasę w okolice Wrocławia, wraca już sobie spokojnie, jest 3 w nocy i niestety uderzył dzika. Dzwoni na policję i jak to tatko, zaczyna wkręcać, że jest ofiara śmiertelna ale niestety obiadu z niej nie będzie
Pan dyżurny stwierdzi, że zaraz wyślą patrol. Po 10 minutach przyjeżdża patrol, ojciec zadowolony, że sprawnie pójdzie, niestety panowie stwierdzają, że to nie ich region i zaraz kogoś innego przyślą. Po godzinie przyjeżdża już "właściwa" policja no i okazuje się, że wina była dzika, spisują potrzebne papiery, robią zdjęcia, ale nagle na radiu policyjnym informacja, że w ich stronę zmierza pościg. Oczywiście funkcjonarjusze, żeby ojciec blokadę zrobił z Iveca, ale nie ma dobrze
Postawili w poprzek drogi radiowóz (nie wiem dokładnie jaki) i po 5 minutach nadjeżdża Bmw 5, mając jakieś 200 zł na budziku, ale zauważył blokadę, po heblach i dawaj w las, a policjańci popatrzyli i nic nie zareagowali. Tatuś pyta co oni odwalają, nie będą go gonić ? Odpowiedź była miażdżąca "to już nie nasz region"
Wiosna 2008, Nowe pod Bydgoszczą, Iveco przypomniało sobie, że jest włoskie i w czasie jazdy zaczęło słabnąć, a na blacie pojawiła się informacja o błędzie EDC
Ojciec się zatrzymuje (miał już takie przypadki, wystarczyło przeczekać i zaraz mu przechodziło, do dzisiaj czasami sobie fiacik takie atrakcje tworzy) i czeka. Czeka pól godziny, godzinę, półtorej, 2 godziny. No nic, dzwoni po serwis. Trzeba wam wiedzieć, że był taki okres, że tato zmieniał samochody co pół roku, tak więc w ciągu mojego 18 letniego życia, jak dobrze liczę posiadał około 30 różnych samochodów
. Miał więc całkiem niezłe zniżki, a że jazda bezwypadkowa to i holowanie na terenie CAŁEJ UE miał za friko, no super
Dzwoni, a miła pani pyta się gdzie tato stoi, mówi, że Nowe. Pani odpowiada, że go nie ściągną na serwis, bo on ma holowanie tylko na terenie UE
Rozłączył się, dzwoni znowu, inna pani, znowu to samo
Skończyło się na sprawie w sądzie którą tato wygrał, a zawinił jakiś kabelek, po prostu się przetarł i info nie dochodziło.
Okolice Brodnicy, czas bliżej nie określony, tatuś sunie już do domku. Przed nim ciężarowy więc pyta na radiu czy jak będzie czysto to ten go puści, jasne nie ma problemu. Facet krzyczy więc ojciec lewy i leci, przed ciężarowym jednak jechał busik z firanką to i jego łyknie. Pewnie kojarzycie, że jak zabudowa jest szeroka, to są lustra na wysięgnikach, no i ten tak miał. Kiedy ojciec był na wysokości jego paki ten wrzucił lewy i zaczął wyprzedać. Po lewej stronie rów ale w oddali polana, niestety zaraz się zaczynał las. Ojca wciągnęło w rów i zaczął hamować, zatrzymał się 3 metry od drzew (jechał w granicach 100km/h to jest jakieś 28 m/s) nie chcę nawet myśleć co by się stało gdyby ułamek sekundy później zaczął hamować
. Oczywiście, łepek busem pojechał dalej, ale ten z ciężarowego zajechał mu drogę i kluczem do kół wytłumaczył, że powinien zawrócić. O dziwo poza połamanym lusterkiem, podłokietnikiem nic wielkiego się nie stało.
Rok 2001-2002, ojciec świadczył wtedy usługi przewozowe na trasie Polska-Grecja. Jednak nie było wtedy UE, a przynajmniej my w niej nie byliśmy, więc trzeba się było nakombinować (oczywiście całość była na czarno, dopiero potem uzyskaliśmy koncesję). Aby dostać się do Grecji trzeba było mieć wbitą w paszport jakąś pieczątkę, ale ważne to było 3 miesiące (wybaczcie, młody wtedy byłem i nie mam pojęcia o co dokładnie chodziło
) fakt faktem, że były 2 szkoły dostarczania ludzi tam bez tego pozwolenia.
a) nasza, wieźliśmy ludzi przez graniće PL-DE i tam dołączaliśmy go do autokaru rejsowego w Austrii (kontrolę były tylko na granicy PL-CZ i CZ-AU tak naprawdę, ale mało kto o tym wiedział)
b) śląska, podrobienie pieczątki
Oczywiście, byliśmy drożsi, więc nie trudno zgadnąć kogo najczęściej wybierano
. Ojciec ściąga do domu, jest w Czechach. Dzwoni telefon, na granicy CZ-AU zatrzymano dziewczynę za lewą pieczątkę. Dostanie 500 $ jak ją weźmie (teoretycznie miał ją tylko odebrać na granicy i do domu przywieść). Robi oberka, jedzie. Na granicy okazuje się, że zabrali już ją do więzienia, więc ojciec ma wywalone, dzwoni i zawraca do domu, dojeżdża już do granicy z PL, telefon, że ma ją koniecznie wydostać. Dobra, dawaj nawraca, kłóci się, kombinuje, kończy się na telefonie do ambasador Polski w Austrii, poinformował ją o wszystkim (dostał jej prywatny nr nawet) i zawraca do domu
. Jest już w Polsce, ma 3 godziny, żeby dziewczynę odebrać
Nie wiem pomiędzy jakimi granicami śmigał, ale mówił, że największe gnanie jakie w życiu zrobił
Zdążył, dostał za to 200 $. Kasztany (bo tak na Austriaków mówiono, nie dali jej ani wody, ani jedzenia, zwierzęta się lepiej traktuje). Dwa miesiące potem miał już naszym sposobem miał ją przywieść do Grecji, dziewczyna uciekła z promu, byleby nie zapłacić za to, nawet dziękuje nie usłyszał ojciec.
Teraz już chyba 2003 rok, ojciec ma w pełni legalną firmę, dostaliśmy zlecenie, ludzie w 2 strony, okolice Lyonu. Wszystko fajnie, jedzie ojciec na spotkanie, a okazuje się, że wynajęło go bractwo rycerskie z Olsztyna
Pełne zbroje mają, miecze, kolczugi, ludzie cali w bliznach. Pojechali tam, nasi złoili żabojadów, ale jeden oberwał, niestety obsługa karetki stwierdziła, że go nie weźmie
To dawaj ojciec za karetką na sygnale wiózł łebka do szpitala. Dwa miechy potem zrobił z nimi kurs na Litwę, ale już podobno porządnie naszych złoili
Ojciec siedzi w domu, telefon, przyjedź po mnie do Holandii. Ojciec wiedział czego się spodziewać, bo to wariaty są
No ale pomóc trzeba, wziął wtedy jeszcze 18 letniego siostrzeńca (który nota bene obecnie jest kierowcą zawodowym). Pojechali, okazało się, że T4 znajomego padło. Wiele pisał nie będę, niech to zdjęcie wystarczy, tak wracali:
Ostatnia już historia (bo mnie ręce bolą
). Był to jak się okazało ostatni kurs ojca. Jadąc włoską autostradą wieczniegnał już chyba 30 godzinę, zmęczony jak cholera, ale prom nie zaczeka. Przysnął, ale nie jak „mięczaki”, że po prostu zasnął, on po prostu miał sen, że prowadzi, normalnie trzymał samochód w liniach, siedział, oczy otwarte ale w głowie już spał. Szczęśliwie bułgarski kierowca ciężarówki go przyuważył i świecił długimi w lusterka aż ojciec się obudził, ściągnął go na parking i kazał spać (sam stanął i pilnował). Po powrocie ojciec stwierdził, że ma dosyć, sprzedał samochód i firmę. Do dzisiaj mówi, że go ciągnie do zawodowej jazdy, ale po milionie w 3 lata ma dosyć.
Tyle, mam nadzieje, że się podobało
Tego jest więcej, ale i tatuś jeszcze wszystkiego nie opowiedział i mi się pisać nie chce