Cytuj:
Cytuj:
Inna kwestia, że faktycznie trudniej zrozumieć wspomnianego chlopa, który chce być kierowcą zawodowym, a mechaniki nie tyle nie zna (bo zawsze jest czas się nauczyć), ale ma blokadę na wiedzę i zero zainteresowania własnym miejscem pracy.
Z drugiej strony nie każdy musi mieć dryg do mechaniki.
Ja młody człowiek jestem, ale na usterkach silnika się nie znam, chociaż jeśli ktoś wytłumaczy mi co i jak to bez problemu zrobię, wymienię, etc.
Wydaje mi się, że wszystko przychodzi z doświadczeniem. Jeśli komuś w trasie zepsuje się, dajmy na to, filtr paliwa (przykład z życia wzięty) to za pierwszym razem nie będzie wiedział co się dzieje, ale gdy już dowie się co i jak, to gdy znów silnik zacznie tracić na mocy pierwsze co sprawdzimy w silniku będzie filtr paliwa.
Człowiek uczy się na błędach swoich i błędach innych, nie wszystko przychodzi od razu - czasem można nawet zaskoczyć mechanika, który kilka dobrych lat siedzi w branży a po zajrzeniu do naszego silnika rozkłada ręce mówiąc 'pierwszy raz coś takiego widzę ..'.
Zainteresowanie własnym miejscem pracy? Fakt. Krawiec nie tylko musi nawlec nitkę na maszynę do szycia, tak i rola kierowcy nie ogranicza się do zatankowania ropy.
Co do tankowania, podam jeszcze jeden przykład - kolega puścił kierowcę do Wrocławia busem, a ten zalał mu benzyny do silnika.
P.S. Wydaje mi się, że dział trochę nietrafiony.
Rozumiem ,że zalał tej benzyny do zbiornika ,a nie do silnika
??
Znam więcej takich przypadków niektóre zdarzały się nawet mechanikom. Na miejscu jeździł benzyniakiem ,wyjeżdżał do Niemiec i na pierwszej stacji wlał w busa do pełna ;]. Jeszcze lepsza historia ,jak moi kumple sprzątali serwisy i wyczaili ,że stoją dwa baniaki 200l z paliwem. Chcieli wziąć tak żeby się nikt nie poznał ,więc wzięli po 5 litrów z jednego i z drugiego. Problem w tym ,że w jednym była ropa ,a w drugim benzyna
Jakież było jego zdziwienie jak mazda nie chciała jechać
ahahha
A co do tematu ,żeby nie było że offtopuję. Uważam ,że zawód kierowcy wymaga tego żeby znać podstawy budowy samochodu i naczepy. Trzeba wiedzieć mniej więcej co z czym się je chociażby po to żeby sobie w trudnych sytuacjach poradzić i zaoszczędzić trochę pieniędzy. Głupotą jest wzywanie pomocy drogowej do wymiany koła gdy mamy zapas i klucze. Według mnie wymiana koła, poduszki, żarówki, siłownika czy przewodu nie jest na tyle trudna ,żeby nie móc zrobić tego samemu na drodze, oczywiście jeśli ma się zapasową część.
Znam przypadki ,że kierowcy wymieniali łożyska i półresory na drodze ,ale to odosobnione przypadki.