Z małego uaktualnienia - FH dostało nową a właściwie zregenerowaną własnoręcznie ( w terenie ) sprężarkę powietrza ... Walnęło focha ...
Tak po krótce : akcja miała miejsce w zeszłym tygodniu w środę w gdyni na końcu obwodnicy , wiozłem maszyny do mierzenia wstrząsów sejsmologicznych do wejherowa , zjeżdżam z obwodnicy trójmiasta , daje na wejherowo a tutaj nagle pipczyk od niskiego ciśnienia w butlach zaczyna hałasować , tak więc ogień do pierwszego miejsca gdzie da się zatrzymać żeby zobaczyć co się stało , początkowo myślałem że pękł jakiś wąż i obejdzie się na szybkozłączce i ogień dalej , jednak po wstępnych oględzinach wyszło na to że sprężarka odmówiła posłuszeństwa ... , dzięki uprzejmości w postaci podania powietrza od kolegi z prześlicznej erki ( ANWIL ) udało mi się zjechać na parking tesco i tam zacząć regenerację ... , telefon do ojca który całe szczęście był na miejscu i już 4 godzinki później Efka razem z ojcem i moim przyjacielem lakiernikiem do zadań specjalnych przyleciała z bydgoszczy zabrała naczepę poleciała ją rozładować i załadować ponieważ początkowo nie było do końca wiadomo co zastanę po zdjęciu czapy sprężarki a ze względu na wartość sprzętu na naczepie ludzie którzy czekali na rozładunek zaczęli się pieklić i straszyć karami ... , jednak nie było tak groźnie jak by się mogło wydawać - popękały blaszki ( zaworki w głowicy ) i przez to nie dawała wiatru w układ . Po rozbiórce do 4 nad ranem cztery godzinki snu i ogień na hutniczą z buta po zestaw naprawczy ( całe szczęście był na miejscu ) i ogień do auta składać sprężarę ... o godzinie 16 sprężarkę mieliśmy zregenerowaną i ogień do gniewu gdzie ustawiliśmy się z ojcem żeby odebrać moją załadowaną torfem naczepę , i lecieć z nią dalej w świat . Tak więc wystartowaliśmy z pod tesco w okolicach godziny 18:30 , mijamy tczew , dolatujemy do gniewu , gdzie mieliśmy uczcić w trójkę regenerację , stajemy na stacji idziemy na szamę , mówię zadzwonię i zapytam jak daleko odemnie jest moja naczepa z tatą , i się zaczęło ... słyszę : "jestem przed tczewem i mam kapcia ... ", po chwili telefon " nie idzie ruszyć szpilek "... Odpaliłem komputer , znalazłem w necie wulkanizację czynną do 18 ... , ugadałem gościa żeby idnywidualnie obsłużył poza godzinami temat mojej naczepy ,( firma :" TIR GUM TCZEW ul. przemysłowa ") dzwonie i mówię ojcu żeby tam leciał powoli i tam zadziałają we dwójkę ... minęło 10 min telefon . " jestem na przemysłowej i mam drugiego kapcia i dalej nie jadę bo będzie jeszcze większy kibel " ... w rezultacie zamiast być w gniewie o 21-22 ojciec dojechał o 4 nad ranem i tutaj wielkie podziękowania za poświęcony czas i wykonaną robotę dla pana z "TIR GUMU" . My w tym czasie uderzyliśmy w drzemkę krótkoterminową która przerodziła się w dobre 4 godziny zaje.... snu
nagle o 4 słyszę pukanie w drzwi patrze a tam stoi gremlin z moją naczepą sprawną , z kompletem sprawnego ogumienia
Szybka akcja przechaczyliśmy naczepę , ja poleciałem sobie dalej a ojciec do domu wraz z moim człowiekiem do zadań specjalnych i niemożliwych do domu
... Następnego dnia przyjąłem jeszcze na zderzak od naczepy jakiegoś młodego gniewnego w pseudo sportowym fiacie uno który jednak nie miał ceramicznych hamulców z ferrari ... i nie podołał moim hamulcom
rezultat : zostałem biedniejszy o klosz od lampy na naczepie ale bogatszy o kilka set złotówek
Tak więc Fh dało mi troszkę popalić ale cóż takie są uroki starych aut ...
pozdro