Cytuj:
podwoziłem różnych ludzi w Polsce i za granicą. bardzo ciekawych: Polaka dziennikarza szachowego wracającego z turnieju w Monachium, jadących do pracy do Niemiec, bezrobotnego nauczyciela WF-u ze Starachowic zarabiającego grając co tydzień w Niemczech w becirklidze, rosyjskiego aktora teatralnego szukającego pracy w drodze z Austrii, niemieckiego właściciela sklepu rowerowego w trakcie bankructwa, prostytutkę z Gniezna. różności, a jakie historie życiowe można było wysłuchać, ciekawsze od powieści czy filmów.
tylko odradzam jednego: niezabierajcie nigdy autostopowiczów z Nadarzyna.
pojechałem kiedyś do Warszawy, w aucie akurat było zepsute radio, więc nudziłem się cała drogę. wracając widzę w Nadarzynie stoi młody chłopak z tabliczką "Oleśnica" to go wziąłem. co sie okazało w Nadarzynie jest coś w rodzaju ośrodka szkoleniowego dla świadków Jehowy i mimo, że zaznaczyłem iż nie chcę rozmawiać o religii to dyskusja rozpoczęta np. na temat sportu czy przyrody zawsze kończyła się na religii. nie miałem serca wysadzić chłopaka w szczerym polu, więc miałem całą drogę atrakcje. dodatkowo gość cichcem wsadził mi za siedzenie cały plik "Strażnicy" czy czegoś w tym rodzaniu. więc nigdy już nie wezmę nikogo z Nadarzyna.
Nie każdy z Nadarzyna od razu musi mieszkać w Strażnicy w Nadarzynie i być Świadkiem Jehowy
Fakt faktem, że wielu z nich potrafi być bardzo nachalnych z tymi swoimi opowiastkami i próbami nawrócenia, ale są też całkiem spoko ludzie, którym raz powiesz i zrozumieją. A wiem na ich temat na pewno dużo więcej niż Ty
Co do tematu, to jak mam po drodze i stoją w normalnym miejscu, to też zabieram. Mnie się akurat np. w okolicach Nadarzyna trafił bardzo miły facet, z którym na luzie można było porozmawiać o wszystkim, a jak mi się w międzyczasie gaz skończył, to chciał zatankować za swoje
Z mniej przyjemnych sytuacji, to jakiś babsztyl, stojący na pasie zieleni na S7 mniej więcej w połowie drogi między Białobrzegami a Grójcem - nawet zadbane babsko było, wsiadła, pytam dokąd - cisza, zamknęła drzwi i powiedziała, ze jedzie
W końcu chciała się dostać na Poznań, ale z góry zakładała, że nie wiem gdzie ona chce wysiąść i w ogóle to nikt nie wie gdzie ona chce i nikt jej nie rozumie, każdy ją zabiera w inne miejsce... Nie zamierzała też powiedzieć gdzie to jest, byle dostała się do Poznania.. Wysadzić ją chciałam w Grójcu przy 50 niech szuka dalej, bo ja do Warszawy.. przejechałam zjazd, więc kawałek cofnęłam pod prąd, jakieś 50m wyjazdem ze zjazdu, który minęłam. Babsko się wkurzyło, powiedziało, że "pani jest chora psychicznie, powinni panią zamknąć, albo niech pani bierze psychotropy jak ja!". Po ostatnim zdaniu wymiękłam, stanęłam, kazałam jej wysiadać i tyle z podróży babsko miało, nawet durnego dziękuję nie usłyszałam, że koło 50 ją wysadziłam.
Był jeszcze facet, który od samego Radomia do Warszawy odezwał się na początku, że chce do Wawy, po jakichś 20km, ze dokładnie to na Hynka, a potem w Raszynie "ojoj wypadek" widząc po drugiej stronie auto stojące pionowo w rowie i gościa obok tego auta. Koniec rozmowy. Też obyło się bez dziękuję
_________________
"Uwielbiam swój zawód. A kto swojego nie lubi, ten sam sobie winien."
http://kierowniczka.blogspot.com/ - Blog Dziewczyny w Ciężarówce