Wiesz, ciężko, żeby ograniczać dziecko i kupić teraz na komunie zegarek, bo sam miałem na swoją, więc nie będziesz lepszy. No i jak teraz ma się dziecko poczuć, jak wszyscy mają komputery czy quady, a ono ma zegarek ? Jest gdzieś jakaś granica pomiędzy kompletnym rozwydrzeniem a posiadaniem tego, co mają wszyscy. Po prostu trzeba uświadamiać, że pieniądze nie lecą z nieba ciurkiem, tylko są wynikiem jakiejś pracy. A praca to takie zjawisko, w którym robimy to, czego nikt nie lubi robić i przez to nam płacą.
To o czym ty mówisz, to jest głupi wyścig szczurów. Ludziom wydaje się, że muszą rywalizować na każdym poziomie i najnowszy iPhone czy Volvo z iShiftem ich uszczęśliwi. Z czasem się jednak okazuje, że są pewne wartości, które są stałe i pewne rzeczy, których nie trzeba wymieniać.
Dlatego piękny jest widok pracującego Kenwortha z 1957 roku, który jak kiedyś ustaliliśmy ma okropne hamulce bębnowe, nie wygodne dwa drążki do zmiany biegów, ale codziennie pracuje i zarabia dla swojego właściciela i jego rodziny, bo ten zdaje sobie sprawę, z tego, co jest rzeczywiście istotne.
Coś czego nie zrozumie pokolenie iShifta, które uważa, że szczytem marzeń jest radio z bluetooth w standardzie
Ale widzisz, niektórzy widzą szczęście w pieniądzach i nowoczesności, problem w tym, że zarówno młodość, pieniądze, jak i Volvo z iShiftem prędzej czy później (z dużym naciskiem na prędzej) się rozpadają, a Rodzina, wiara w Boga, czy toporny Kenworth trwa wiecznie