Cytuj:
W Polsce też takie praktyki się stosuje. Nie dalej jak kilka tygodni wstecz w jednym z oddziałów Arccelor Mittal puścili wózkowi autko z źle zabezpieczoną stalą do innego oddziału. Samochód dojechał szczęśliwie ale pech chciał, że przy rozładunku był jakiś szefo i to zobaczył. Skończyło się tym, że w oddziale, który załadował tą blachę wszystkim z placu zabrali premię, a to parę stów.
W Arcelorach wymyślili tyle durnych przepisów, że ciarki przechodzą każdego kierowcę, który tam wjeżdża. Np. szkolenie przez ochroniarza na wjeździe, nawet jak jesteś tam 2 razy dziennie, nakaz otwierania 2 boków do załadunku przy pomocy suwnicy na pilot... Kierownictwo tylko szuka sposobu jak obciąć załadunkowym premię... Ojciec był kiedyś w Dąbrownie Górniczej, przyszedł mądry kierownik, który stwierdził, że dla bezpieczeństwa, kierowcy nie powinno być przy załadunku. Zgodził się i wyszedł poza halę. Jak wrócił to przywołał kierownika by uświadomić mu, że towar jest źle rozłożony na aucie. Kierownik się oburzył, ale przeładowali zgodnie ze wskazówkami ojca. Mam wrażenie, że osoby, które wprowadzają przepisy w tej firmie nigdy nie były na hali, a co dopiero przy załadunku. Dobrze jest ładować w godzinach wieczornych. "Dobra nie otwieraj tych boków, kierownika już nie ma" - wszystko idzie równie bezpiecznie, a do tego o wiele sprawniej.