Cytuj:
Mam takie dziwne uczucie że Koleżanka nie doczytała umowy i ją po prostu podpisała lub jeździła przez te trzy miesiące bez umowy (nie mnie sądzić). Niestety wygląda na to że przyszła szara rzeczywistość i jak zwykle patologia. Co do tych systemów 3/1 i reszty wszystko zależy od umowy z firmą która jest na piśmie. W dobrych firmach przy tym systemie wcale pojazd nie stoi przez tydzień bo maja dodatkowego kierowcę który jeździ na skoczka na trzy pojazdy jeden i nikt nie odbiera nikomu urlopu tylko odcina dni pracy i wszyscy są szczęśliwi. Co do tej rozmowy na temat sprzętu to szkoda się wypowiadać. Skwituje to tak że praca to nie koncert życzeń gdzie będziesz sobie dobierał co Ci pasuje. Co mogę doradzić od siebie pracować gdzie pracujesz i szukać czegoś innego (dowiedz się czy obowiązuje Ciebie Koleżanko okres wypowiedzenia z pracy i jak długi). Pozdrawiam i działaj dalej Wilk 09
.
Niestety Kolego mylisz się. Od pierwszego dnia mam umowę, którą przeczytałam w całości. Mój błąd, że nie ma w niej zapisanego tego, co umawialiśmy się 'na gębę'. Pierwsza praca, pierwsza taka umowa - skuteczna nauka na przyszłość.
Co do wypowiedzi crazy-pl. Wybacz, ale mamy inne podejście do tematu pracy, warunków pracy i zarobków
Nie zamierzam być kolejną osobą, która psuje innym robotę, bo jeździ tak, jak jej boss sobie zażyczy, za tyle ile jemu pasuje i kiedy jemu pasuje (swoją drogą podstawy znów nie dostałam na czas i zostałam w trasie z resztkami kasy na koncie). Ładna miska jeść nie daje
I co z tego, że mam "nowego" DAFa z 2007r., skoro na Italii w tych temperaturach dostaje padaki, a na prośby o wysłanie go na czyszczenie chłodnicy czy coś - nie, on przeleci to Karcherem z zewnątrz. 410 koników pod góry z pełnym ładunkiem daje o sobie znać, bo praktycznie na każdej trasie przelatuje Alpy w te i z powrotem. Ale to moja wina, że auto się gotuje i koniec, auto jeździ jak kierowca prowadzi i koniec gadki. Uwierz mi, ze te mańki f2000 na których zaczynałam jeździć dawały sobie radę z o wiele większymi ładunkami..
I wcale bym się za F2000 nie obraziła (nawet lubiłam te przebitki na górną skrzynię). Ostatnio przyszło mi wracać z Ołomuńca osobówką bossa, bo wziął ładunek i zapomniał, że muszę zrobić przecież weekend (a skrócić nie mogłam, bo znowu wcześniej nie pozwolił mi postać 5h dłużej do pełnego weekendu), gdzieś w między czasie prawy róg naczepy został uszkodzony o drzewo przy skręcaniu/zawracaniu (wnioskuję tak po wystającym fragmencie drzewa), ja tego nie zrobiłam, ale zauważyłam już po wyjeździe z bazy, gdzie zostałam sprytnie zagadana "nowym patentem na lanie adblue z baniek i przełożeniem rzeczy do schowka"... Już doskonale wiem co się będzie działo jutro na bazie, albo nawet i nie na bazie, bo może mi braknąć jazdy i znów boss wsiądzie do auta.
Kasa to nie jest wszystko. Próby zmuszania do "kombinacji", podejście do pracownika i kilka innych czynników też są ważne. Trzeba sobie zapamiętać jedną ważną rzecz - ślubu z firmą nigdy nie braliśmy. Skoro udało nam się zrobić te uprawnienia, to gdzieś dobra praca dla nas się znajdzie. Jeśli ktoś jest chętny na moje miejsce, to ja je zapewne niedługo udostępnię
My kierowcy powinniśmy znać swoją wartość, a nie płaszczyć się do szefa jak banda nieudaczników, byleby tylko nas zatrudnili. W ten sposób nigdy nie uda nam się wywalczyć godziwych warunków, bo zawsze znajdzie się inny frajer na nasze miejsce, który pojedzie za taką kasę, że po odliczeniu wszystkich kosztów zostanie mu może co najwyżej na 3 swetry z targowiska
Czasem mi się tęskni za robotą w jakiejś wielkiej firmie, gdzie szefa widuję tylko jak się zatrudniam i zwalniam, a wszystko załatwia spedytor, gdzie szef nie grzebie mi w środku auta i nie wyjmuje zbędnych wg niego przedmiotów
_________________
"Uwielbiam swój zawód. A kto swojego nie lubi, ten sam sobie winien."
http://kierowniczka.blogspot.com/ - Blog Dziewczyny w Ciężarówce