Cytuj:
Może i ja się wypowiem.
Zgadzam się z wypowiedzią Kornela, że warto przestudiować wykresy charakterystyki zewnętrznej silnika (moc, moment obrotowy, jednostkowe zużycie paliwa, godzinowe zużycie paliwa) dla konkretnego silnika. Już tutaj mamy spore pole do popisu przy jeździe z pełnym obciążeniem silnika (jazda pod górę).
Poza tym kwestia przyspieszania bądź nie pod górę. Wiadomo, że ruszając pod górę nie będziemy się wlekli 20 km/h aby zagwarantować ekonomię i zastosować się do "nieprzyspieszania" pod górę. Myślę, że Kornel miał na myśli sytuację, w której zmienia się lekko kąt nachylenia podjazdu i pojazd zaczyna nabierać prędkości. Wówczas należy ujmować gazu, aby nie wzrastały obroty silnika a tym samym prędkość. Owszem, może dojść do sytuacji, w której jedziemy na tyle niskim przełożeniu, że przeskoczenie o pół biegu w górę spowoduje spadek obrotów ale jeszcze w zakresie maksymalnego momentu obrotowego. Prowadzi to do spadku zużycia paliwa.
Przykład: ja wjeżdżając pod górkę Actrosem "wyskakiwałem na nią" z obrotami rzędu 1300 obr/min a obok szedł pepik, również Actrosem piłując silnik obrotami ok 1800 obr/min. Pytanie - który pojazd zużyje mniej paliwa?
Kolejna kwestia, wg mnie kontrowersyjna. A mianowicie używanie tempomatu. Z jednej strony jest to fajne urządzenie, nie męczy się nam nóżka, nie ma wahnięć prędkości itp. Ale jest też druga strona medalu. Tempomat jest bezdusznym urządzeniem, które za wszelką cenę będzie dążyło do utrzymania zadanej prędkości. I to pod każdą górę. Dlatego warto w terenie górzystym, pagórkowatym zapomnieć o nim. Warto (opłaca się) pozwolić pojazdowi na spadek prędkości o kilka km/h podjeżdżając pod górę i pokonywać wzniesienie bez "ciśnięcia gazu w podłogę". Zastrzegam, że kwestia tempomatu jest w odniesieniu do "starszych układów" utrzymywania prędkości, nie wiem, jak w praktyce sprawdzają się i-See, SPS itp.
A na koniec moje spostrzeżenia z jazdy DAF-em:
1. Pod górę wyjeżdżam na jednym biegu (o ile to możliwe), zaczynam wspinaczkę z obrotami rzędu 1400 - 1500 obr/min.
2. Zawsze korzystam ze wskaźnika ciśnienia turbosprężarki. Zauważyłem, że pokonywanie wzniesień, nawet kosztem prędkości, przy "połowie maks. ciśnienia" jaką może dać turbosprężarka zauważalnie przyczynia się do zmniejszenia zużycia paliwa - unikam jazdy z "butem w podłodze".
3. Pozwalam, w odniesieniu do pkt. 2, aby spadały obroty silnika - jeśli widzę, że jestem tuż przed wierzchołkiem wzniesienia (mam pewność, że przeskoczę wzniesienie) pozwalam na spadek obrotów nawet do 900 obr/min przy jednoczesnym odpuszczaniu gazu.
Nie twierdzę, że jeżdżę idealnie ekonomicznie. Zdaję sobie sprawę, że może ktoś mieć większe doświadczenie w jeździe DAF-em w terenie górzystym i chętnie skorzystam z jego porad, doświadczeń.
Każde auto jest inne, jedne ciągnie od samego dołu np. Volvo, Mercedesa zaś spuszczajac poniżej 1400obr/min jesteśmy już ugotowani i redukcja nie o oczko a już o 2 przy dłuższych podjazdach(nie dotyczy V-ki)
Zarówno Korni jak i Jester piszą porady gdzie moc auta jest wystarczająca względem podjazdu i tonażu na aucie. Korni ma mocne auto i lekkie ładunki, a co w sytuacjach jak np. moja? Podjazdy po kilka/kilkanascie km? Mercedes 440 Km, ładunki bliskie maksymalnym, od czasu do czasu przeładowany o 2 czy 3 tony. Trasy non stop po górkach zacznajac z północy od Belgii przez Luxa, Niemcy(przez B10 i A8) i później Austrię czy Szwajcara na kołach i na południe Włoch?
Przy długich podjazdach liczcie sobie zawsze tak:
5km jadę 5min "piłując" silnik na szycie na 10biegu, inny jedzie te same 5km 7min nie piłując silnika na 8 czy 9 biegu. Moje max momentowe spalanie 130, "oszczędnego" kierowcy 180.
Gwarantuję, że zrobię w ciągu szychty więcej km i na mniejszym spalaniu. Mamy wyliczoną śmieszną normę gdzie pod max ładunkiem wychodzi 32l. Na takich samych Mercedesach jak mój, inni kierowcy miesięcznie mają nawet po kilkaset litrów przepału, ja nie mam z paliwem żadnych problemów ani w tej ani w poprzedniej firmie, wręcz przeciwnie....Jeśli wiem, że wejdę 78-80km/h na najwyższym biegu to nie redukuję, jeśli wiem, że będę musiał redukowac to robię to przed górką i przy krótkich podjazdach spokojnie obganiam mocniejsze albo lżejsze zestawy.
Łatwiej jest jak się jeździ często te same trasy, wiesz z jaką prędkością i na którym biegu przy danym tonażu wejdziesz na podjeździe. Dobrze jest też sugerowac się wskaźnikiem turbo czy momentowego spalania bo widac czy auto już na maxa ciągnie czy ma rezerwę i łatwiej jest wyczuc odpowiedni moment do redukcji.
Zawsze wyznawałem zasadę. Kto pierwszy na górce ten mniej wachy zgubił po drodze, na razie się sprawdza