Cytuj:
Natomiast jako busiarz mogę sobie pozowlić także (jak jeszcze nie jest tak źle) na zjazd z autostrady i darcie bocznymi dróżkami. Tam się więcej dzieje i człowiek się zawsze rozbudzi z tej autostradowej monotonii.
Jest taki moment, w którym i to już nie pomaga. Jak jeszcze nie było A2 do Świecka wracałem z DK przez Lubekę, Rostock, Kołbaskowo, Szczecin, Gorzów i dalej na starą dwójkę w Pniewach. Któregoś razu przez praktycznie 800km miałem mgłę, która im bliżej Polski, tym bardziej się nasilała na S3 prędkość 40-50km/h, na Kołbaskowie przyjąłem mocną, dużą kawę, dało mi to zastrzyk na ten odcinek kawałek za Gorzów, ale 50km od domu poszedłem spać. Mgła jak mleko i to był właśnie ten moment, w którym wiedziałem, że jak pojadę jeszcze trochę, to do domu nie dojadę. Zdrzemnąłem się chyba półtorej godzinki, co prawda niewiele mi to dało, ale zawsze łatwiej było dociągnąć do miejsca przeznaczenia.
Z tymi drzemkami to też różnie, bo tak naprawdę wszystko zależy od tego, w którym momencie fazy snu się obudzimy. Jeśli w mocnej, zmęczenie będzie jeszcze większe, jeśli w słabej, będziemy czuć się,trochę złudnie, ale jednak wypoczęci. Przeważnie po 15-30min budzimy się w słabej fazie, stąd efektywność.
Ja nie umiem szybko zasypiać, więc przeważnie drzemki za kółkiem nic mi nie dają, choć j.w są momenty, gdzie po prostu trzeba.