Cytuj:
Cytuj:
17 dni, z tym, że stałem ciut ponad 2 dni na załadunek, ponad 2 dni na granicy i około 4 dni na załadunku powrotnym w Rosji
Co powoduje, że musisz tyle wystać na tych załadunkach? Taka specyfika wschodnich wypraw, czy po prostu tak pechowo Ci trafiło?
Nie znam się, nie moje rewiry - dlatego pytam
Pechowo trafiłem
W Niemczech gdzie najczęściej jeździmy to zawsze załadunek o czasie, max 3h i jazda. Na Białoruskiej granicy też rzadko kiedy są problemy (na Ruskich ZAWSZE jest coś, ile razy byłem to nigdy nie przejechałem jak człowiek bez darcia mordy). A załadunki powrotne to różnie, przeważnie 1 dzień.
Cytuj:
Gdy ja jeździłem stały filary pod wiadukty i estakady jak to teraz wygląda ? Rumunia,Bułgaria wtedy się wkurzalem ale teraz naprawdę bym tam pojechał
Zależy którą drogą jeździłeś
Cytuj:
Grzechu to ten akszrot? Innego nie było z ostatnich czasów
Ale to chyba robione jakoś na jesieni bo śniegów nie widać.
http://cs322730.vk.me/v322730592/93ac/e9IdZ8m9PB8.jpg
Niestety nie ten, ale też z mojej firmy
II część, sorki, że teraz, ale sami wiecie jak to jest w pracy
Zaczynamy
Granica MD-UA. Ciekawie się zaczyna, prawda
Generalnie całkiem przyjemnie wspominam granicę. Poza tym, że stawki nadzwyczaj wysokie to wszystko spoko. Obyło się nawet bez pomocy wschodnich kolegów.
Tutaj miałem ciekawą pogawędkę z Rosyjskimi, a właściwie Białoruskimi kierowcami jeżdżącymi w firmie TRASKO. Jak się okazało mamy ten sam towar załadowany, zapytali mnie na jaką granicę jadę. Odpowiedziałem, po czym zostałem uprzedzony, żeby tam nie jechać bo mnie wyru... z kasy. Zaśmiałem się tylko pobłażliwie (myślałem, że jak to kierowcy nastraszyć tylko chcą). Jak się później okazało w tym co powiedzieli było mnóstwo prawdy...
Ukraina, pierwsze wrażenie nawet nawet.
300km do Odessy
Zakaz temperaturowy jak na BY. Zignorowałem go
Parę kilometrów od granicy, pierwszy raz się porządnie wnerwiłem, główna droga prowadząca do Odessy była zamknięta (tak przynajmniej mówiły znaki) Intuicyjnie pojechałem tam gdzie się dało (brak oznakowania) po czym wjechałem do miasta. Chwila konsternacji i jednak stwierdziłem, że zdecydowanie nie powinno mnie tu być (drzewa z niskimi gałęziami, wąskie uliczki i centrum wioski). Przechodziła nawet Policja, ale nie zaczepili mnie. Efekt był taki, że musiałem cofać dobre parę metrów, a później szukać miejsca do nawrotki.
Po nawrotce, zacząłem szukać objazdu, aby wyjechać na Odessę, już miałem jechać pod zakaz (tam gdzie niby nie ma drogi), stojąc na skrzyżowaniu i myśląc czy aby na pewno tam jechać podjąłem męską decyzję. JADĘ. Ale ale, nie tak szybko, jechał chłopaczek motorynką (taki w wieku może z 13 lat) i macha do mnie żebym stanął. Gdyby nie on to pewnie bym cofał paręnaście kilometrów. Całe szczęście zobaczył że obca rejestracja, zapytał gdzie chcę jechać i wskazał objazd. Naprawdę uratował dupę. Wschodnia pomocniczość po raz kolejny dała o sobie znać.
To o tym mówili koledzy którzy jeżdżą w te rejony, czyli drugie wrażenie
UA
Dziur ciąg dalszy
Takie łatanie asfaltu tylko na wschodzie
Trzecie wrażenie
To już było przegięcie, wiedziałem, że drogi są złe, ale tutaj było gorzej niż wszędzie.
Jeziorko
Złom na pauzie
Kolejna granicy UA-MD
Droga do Odessy, częściowo przebiega przez terytorium Mołdawii. Całe szczęście nie trzeba już po raz kolejny przeprowadzać odprawy. Żołnierz tylko dał mi kwitek na przejazd tranzytowy i z powrotem wjechałem na MD.
Okolice Odessy, tu już drogi całkiem dobre
Widoczki też fajne
Chyba wiało ostatnio
Skrzyżowanie w Odessie
Kierunek Mikołajów (Миколаїв)
Później na Kryvyi Rih
Szef kazał tak jechać, podobno Ukraińcy od nas mówili że dobra droga.
Faktycznie na początku 90km/h i równo jak na autobahnie
Później było już tylko gorzej, aż miejscami zwalniałem do 20km/h czasami do 5km/h. Kląłem na całą Ukrainę, ale z drugiej strony, czego miałem się spodziewać na całkiem bocznych drogach. Dobrze, że były w nawigacji, bo po mapie i ukraińskich oznaczeniach nie mam pojęcia gdzie bym dojechał. Nawigacja też się myliła, ale plus minus pokazywała dobry kierunek.
To już droga M4 do Dnepropetrovska, pierwszy raz w życiu widziałem zielony asfalt
Dnepropetrovsk
Autobahn to Harkova
W pewnym miejscu droga była betonowa, wyjątkowo śliska. Jechało się dosłownie jak po lodzie (maks prędkość 50km/h)
Tu było już całkiem pięknie.
Charków
Kierunek Belgorod
Goptiwka UA-RUS
Terminal na wielkość jak nasz Koroszczyn. Aut do odprawy było z 60-80. Zapytałem Ukraińca ile to się zejdzie (u nas to max. 1h). Zaskoczył mnie powiedział żebym szedł spać, bo dobę to lekko, znowu się zaśmiałem, bo uważałem, że przesadza. Nie przesadzał... A nawet gorzej, całe przejście granicy zajęło mi ponad 48h.
Na Ukrainie kulturka, wszystko szybko pozałatwiane, tu już potrzebowałem pomocy Ukraińskich kolegów, którzy byli nadzwyczaj sympatyczni.
Na Rosyjską stronę dosyć szybko przejechałem (jakieś 12h). Znowu pomoc kolegów, gdyż tutaj panują troszkę odmienne zasady jak na "naszych" granicach. Jedyne co jest niezmienne to darcie mordy przez ruskie służby.
Odprawa paszportowa szybko i bezproblemowo.
Później waga i tu zaczął się mój dramat...
Najpierw zostałem zbluzgany za to że nie stanąłem w odpowiednim miejscu na wadze
Nie wiem o co w tym chodziło, ale to pierwsza waga na której trzeba było zatrzymać się dokładnie w pewnym miejscu. Później darcie mordy, że zaraz z powrotem pojadę na Ukrainę itd. Ciśnienie miałem naprawdę podniesione. Nienawidzę tych ruskich szmaciarzy (wybaczcie określenie, ale inaczej ich się nie da nazwać).
Później ponowne ważenie i początek problemów.
W zasadzie wyrok, mam za dużo towaru o 6% (dopuszczalna norma to 4) Na nic zdały się moje tłumaczenia, że paliwo tyle waży, bo wjeżdżam na pełnych kotłach. Oczywiście dostałem świetną radę od ruskiego celnika, aby jakiemuś Ukraińcowi przelać paliwo, a on mi zrobi wielką łaskę i zważy jeszcze raz. Odmówiłem.
Na nic zdały się próby polubownego załatwienia sprawy. Zostałem poinformowany, że nazajutrz mam rozładować samochód w celu sprawdzenia, czy waga jest przekroczona na towarze (1200e mandatu) czy na samochodzie (jadę wolny). Zaśmiałem się i powiedziałem, że chyba ich popier... W dalszym ciągu myślałem, że robią sobie żarty. Tym bardziej, że zostałem wysłany na rentgen, później odwierałem pakę i myślałem że to już koniec.
Niestety to był dopiero początek. Cały dzień chodziłem i próbowałem załatwić aby pojechać, nie udało się. W między czasie zaproponowano mi więzienie, ale odmówiłem
Z takim samym problemem stał pewien Ukrainiec. Widać, że chłopak biedny, mówił, że pierwszy raz w trasie itd. Ale tak poczciwego człowieka na swojej drodze spotkałem pierwszy raz. Szczególnie wzruszyło mnie to (chłopaki nie płaczą, taa...) kiedy wspomniałem że brakuje mi chleba, chciał się ze mną podzielić swoim, tylko że jemu też zostały dwie kromki... Może jestem miękki, ale takie chwile uczą mnie człowieczeństwa. Człowiek który nic nie miał chciał się ze mną podzielić jedzeniem... Na zachodzie na próżno szukać pomocy.
W każdym bądź razie, jednak trzeba było rozładować samochód, nie będę się wdawał w szczegóły, jak to było przeprowadzone, ale trzepią na tym świetny biznes. Pewnie z góry mają wszystko obmyślone i każdy później dostaje swoją dolę.
Po rozładowaniu i ważeniu okazało się, że mam 860kg za dużo towaru. W myślach szybka kalkulacja i mówię, że najprawdopodobniej nie została policzona waga palet (47 sztuk). Całe szczęście trafił mi się normalny celnik, który jakby nie było sporo pomógł. Później wszelkie procedury papierkowe, miliony zdjęć, kartek papieru, opisów itd.
Taki miałem widok z okna po przebudzeniu (Ruska granica)
Dodam jeszcze tylko, że nie mogłem wg nich zawrócić z powrotem na stronę Ukraińską. Gdzie zwykle sami zawracają często bez powodu...
Po wpłaceniu haraczu itd. wyjechałem z tego ruskiego burdelu. Spora ulga.
Nie wyobrażam sobie, aby pojechał ktoś w taką trasę z niskim stażem na wschodzie i bez znajomości języka...
Rosja droga M2.
Europejskie rondko
RUS
Z górki na pazurki
RUS
Kurskaya Oblast
A144
Woroneż
Filar wiaduktu na środku drogi
Budowa wiaduktu
Gdzieś między Tambovem a Penzą
Droga M5, chyba najgorsza droga Magistralna w Rosji
Tama
Czelabińsk tylko 900km, niestety nie tym razem...
Dojechałem na urząd celny, szybka odprawa i rozładunek (w sumie z 5h) i jazda na załaduenk.
Instrukcje od szefa którą drogą jechać więc naprzód. Początkowo całkiem dobrze było 70km/h bez większych problemów szło jechać , dalej myślałem że będzie już tylko lepiej gdyż z drogi bez oznaczenia wjeżdżałem na P240 (3 klasa drogi). Tam zaczęła się katorga, której nawet na Ukrainie nie uświadczyłem. 20km/h to był dobry wynik. Był moment, że miałem tej drogi serdecznie dosyć, chciałem stanąć na środku i iść spać. Całe szczęście po 4h dojechałem do granicy z Tatarstanem (jeden z bogatszych rejonów Rosji), a tam nowiutki asfalt i 90km/h.
Dojazd do załadunku, późną nocą
Z powrotem drogą M7, bez większych przygód.
Granica RUS-BY Krasna Gorka. Obowiązkowa pauza i jazda dalej
Na zakończenie trasy zachód słońca wyjątkowo malowniczy około 70km przed Brześciem (BY-PL)
I to by było na tyle
Póki co, raczej temat ucichnie, w maju planuję odpocząć od kółka i zająć się sprawami prywatnymi. Może w między czasie uda mi się wyskoczyć gdzieś na daleką Rosję.
Bardzo chciałbym odwiedzić Novosybirsk lub jakieś dalsze miasto, może kiedyś.
W następnym roku również planuję rozpocząć podbój Kazachstanu
Życie wszystko zweryfikuje.
Pozdrawiam.