Tak wyglądają niektóre (czyli zwykle najstarsze) auta w mojej firmie. To w momencie zrobienia zdjęcia miało 3 i pół roku i ok. 300 000 mil na budziku. Te trupy jeżdżą podobnie jak wyglądają. Szef wie, że ja się ich nie tykam i że nie żartuję (nawet rzuciłem robotę kiedyś jak mnie chcieli tym sprzętem wysłać w 700 km trasę). Teraz wróciłem i dorywczo dla nich jeżdżę od czasu do czasu ale już nikt mi nawet nie próbuje zaproponować jazdy tymi truchłami. Szkotom to nie przeszkadza.
Moim zdaniem Brytyjczycy mają znacznie niższą kulturę mechaniczną niż Polacy, kó·rzy mają jednak jakieś pojęcie. Jak Polak jedzie na drogę jakimś truchłem to przeważnie wie co jest nie tak, ale w jego ocenie jeszcze da radę (czy jest to ocena słuszna to temat na osobną dyskusję), Szkoci mają po prostu w d...
Z Polskich busików ktore się u nas na firmie dosć regularnie pojawiają wnioskuję, że stan, przynajmniej na międzynarodówce jest znacznie lepszy (tu Brytyjczycy mają lepiej, bo jadą na opinii, w czasach jak lataliśmy na Europę przez parę lat pracy w firmie zatrzymała mnie tylko dwa razy Polizei i raz Austriacy, żadne BAG nigdy nic ode mnie nie chciało - wystarczyło im to, że auto brytyjskie. Nawet mnie raz Polizei puściło jak się okazało, że zapomniałem ze sobą dokumentów i wszystko co im mogłem pokazać to moje prawko, paszport i CMR... A kiedyś jechałem polskim busem z Hamburga do Wrocławia to mnie po drodze kontrolowali trzy razy...
Jeśli jest jedna jedyna rzecz, którą bym zamienił z Polską jeśli chodzi o pracę na busikach to dbałość o stan techniczny. U nas auta dojeżdzają w porywach do 400 000 mil, przeważnie w okolicach 250 000 mil to już jest złom na kółkach. Mówię, że jakby się dbało, to by wytrzymywały dwa razy dłużej, powiedział, że zmyśla. To pokazałem kiedyś szefowi sprintera jedynkę (jeszcze z prostokątnymi reflektorami) który do nas przyjechał ze Słowacji. Na liczniku miał 1 300 000 km... Pokiwali głową, pooglądali i powiedzieli że "to się nie opłaca".