Moja Skandynawia to:
- 3/1 lub 4/2 (zależy jak się "kółka" zmiennika układają). Zmiany zazwyczaj w Niemczech.
- Jestem zatrudniony w Polskiej firmie na polskiej umowie ale jeździmy na wyłączność pod norweską spedycją. Jeżdżą pod nią głównie polskie firmy ale i estońskie, litewskie i ostatnio rumuńskie.
- Trasy to w 99% przypadków Norwegia-Niemcy-Norwegia i od czasu do czasu Szwajcaria (kiedyś były jeszcze Włochy, Hiszpania, Francja ale się skończyło bo szefowi się podobno nie opłaca). Zazwyczaj jeździmy w okolice Oslo (Skedsmokorset, Jessheim, Drammen, Larvik, Porsgrunn, Skien, Moss, Horten, Vestby, Langhus) ale zdarzają się kursy w okolice Trondheim, Alesund oraz Bergen i Stavanger (jedno auto z mojej firmy które lata na w relacji Norwegia-Polska). Nie ma potrzeby jeździć wyżej bo spedycja ma własny terminal przeładunkowy i magazyn skąd ładunki wyżej zabierają norweskie firmy.
- Spedytorzy są naprawdę w porządku choć zdarzają się przypadki mało solidnych (błędne dokumenty, niedokładne adresy, brak ogarnięcia, utrudniony kontakt itp,itd.) ale zawsze znajdzie się ktoś inny kto sprawę wyprostuje.
- czas pracy Norwega jest święty (przerwa to przerwa, fajrant to fajrant)
- NIKT i NIGDY nie zmusza do/namawia do/wymaga jakichkolwiek naruszeń. Nie masz czasu dziś to załadujesz/rozładujesz się jutro czy wtedy kiedy będziesz mógł. Robota zazwyczaj jest dobrze ułożona choć zdarzają się problemy jak wszędzie a i ładunki terminowe ale wtedy wie się o nich przed załadowaniem.
- Bardzo dużym plusem Skandynawii jest to, że nieznajomość języka angielskiego jest tam rzadkością a i baaaaardzo często w magazynach spotyka się polaków (nawet tam gdzie mewy zawracają).
- Z mojego doświadczenia wynika, że Statens Vegvesen (coś jak ITD ale z duużo większym zakresem działania) jest wyczulone przede wszystkim na kwestie odpowiednich nacisków na osie i wyposażenie auta na norweskie warunki (opony zimowe, łańcuchy) czy ogólnie stan techniczny aut. Miałem już kilka kontroli czasu pracy i nigdy nie dostałem mandatu mimo, że miałem jakieś tam naruszenia. Powszechnie stosowane są pouczenia, wpisywane w protokoły kontroli i system, więc przy kolejnym naruszeniu możliwy jest już mandat. Co ciekawe niedozwolone są w Norwegii np. wszelkiego rodzaju półki na kokpicie czy podświetlane tabliczki imienne. Jak widzą zadbane auto, wyposażone, kumatego kierowcę to puszczają czasem od razu po zważeniu.
- Należy się liczyć z bardzo częstymi kontrolami celników. Limity wwozowe na używki są bardzo niskie. Wysokoprocentowy alkohol jest całkowicie zakazany a kary za jego przemyt są dosyć dotkliwe (np. 1l wódki to 400NOK (ok. 200zł) kary, 2l to 800NOK, 3l to 1600NOK, 4l to 3200NOK, 5l to 5000NOK a powyżej to już przemyt na dużą skalę który grozi aresztowaniem i procesem. Co ciekawe limitowany jest też wwóz ziemniaków
- Ceny na podstawowe produkty w Norwegii (Szwecja jest tańsza) bywają zabójcze. Chleb można wprawdzie kupić już za ok. 4zł (kneipe brot) ale inne to już co najmniej 10zł a bułki po 3zł sztuka. Inne produkty są w porównaniu z Polską bardzo drogie np. kostka masła za 10zł, paczka Marlboro (red) to 50zł.
- stawek w norweskich firmach dla polaków nie znam bo porządne firmy polaków nie zatrudniają:) Norweski kierowca zarabia między 10 a 13tyś NOK - TYGODNIOWO. Te które zatrudniają polaków płacą na pewno mniej choć na pewno też nieporównywalnie więcej niż polskie.
- jeśli chodzi o polskie firmy to myślę, że można przyjąć, że zarobek poniżej 5000zł należy uznać za niewystarczający a jeśli firma robi ciężką robotę (np. ładunki na walking floor po górach) to niżej 7000zł nie warto się męczyć.
- Szwecja z tego co słyszę jest pełna patologii (systemy 9/2, zatrudnienie na cypryjskie umowy albo w ogóle na czarno, potrącanie rzekomych ubezpieczeń, przegięcia).
Tyle pokrótce. Jak masz jakieś konkretne pytania to proszę.