Cytuj:
A ja nie.
Retarder jednak swoje waży, po jakimś czasie są problemy z elektryka sterującą, z wyciekami płynu chłodzącego i oleju, jeśli dodać do tego że znaczna część kierowców boi się go / nie umie używać i że 3900 eurasków trzeba żygnąć, to nie dziękuję.
Dobry hamulec silnikowy, mądry kierowca i żadne góry nie straszne.
Hamulec silnikowy w MAN'ach to jest total porażka - zarówno w F2000 (dlatego połowa z nich była wyposażona w intarder), TGA i TGX też ma lipny. On działa efektywnie, ale jak masz na plecach max. 10 ton ładunku. Nie nawojujesz nim zbytnio na austriackich czy szwajcarskich (to jest tylko taki przykład) serpentynach, bo jest nieskuteczny. Ciut lepszy jest PriTarder, ale też nie daje takiej skuteczności jak ZF-Intarder.
Z paroma MANami miałem do czynienia i żaden, ale to żaden nie miał takich problemów jak Ty opisujesz - jedynie co było wymieniane przy nich, to tylko ten niebieski kawałek rury od intardera (raz co kilka lat, więc koszt 400zł w ASO jest dość znośny) i przy moim F2000 cała metalowa rura, idąca od silnika do intardera (tędy idzie płyn chłodzący). Chyba że ja trafiałem na takie egzemplarze
O tym, że się go kierowcy boją i nie umieją używać, to się przekonałem na własnej skórze - na załadunku podchodzi kierowca (też był tak jak i ja - F2000) i mówi, że pali mu się "jakaś żółta kontrolka hipisa na desce i mu auto nie idzie, coś go trzyma" i czy dam radę mu pomóc...
Zresztą intarder/retarder zawsze podnosi cenę przy sprzedaży i do tego, jeśli planuje się auto trochę dłużej (chociaż jest sens przy tych "zabawkach" obecnych), to później jest go dużo łatwiej odsprzedać - nawet na Kirgistan, Pakistan, Afganistan itp. Zgodzę się, że na patelniach, szczególnie na kursach lokalnych to można się zastanowić nad sensem tego. Na "międzynarodówce", przynajmniej ja, brałbym autko z intarderem