Jeżeli jest koszowy, jest on jak pewna część ciała, od robienia pewnej rzeczy w toalecie, żeby Ci pokazać ile masz do rolek i pokazać, krzyknąć stop, jeździłem w wielu firmach kładących mase i zawsze dojeżdżało się do rozcielacza, jeśli było tempo i nie chcieli przestojów np masa SMA, wtenczas stawało się przed maszyną i kiper już szedł w góre, a ona dojeżdzała do Ciebie....
Gdy budowaliśmy dużo Wrocław mieliśmy taką ekipę, że nie wychodziłeś z kabiny, dojeżdżałeś, gość kładł Ci belke i chlapacze, smarował muldę, full serwis, a trafisz na frajerów którzy będą patrzeć, żeby Ci pozrywało nadkola,poduszki itp, wszystko zależy od ludzi.....
Załadujesz czarne złoto, wpadnij na budowę, będzie ktoś przed Tobą, podejdź na bajerke, zobacz co i jak, na pewno Ci ktoś wytłumaczy, u nas we firmie przychodzili chłopacy którzy nie mieli styczności z wywrotami ( międzynarodówka) i bez problemu ogarniali temat, patrzeć, pytać obserwować, nie daj Boże grać cwaniaka, w można wtedy zobaczyć jak w nowych interszajszach wyrywają się nadkola i topią nowe lampy hella, BO ONI WIEDZOO CO I JAK
_________________
STRALIS
Jeździłem, ja też jeździłem dla Jeronimo, ale Martins lepij płacił i poszedłem tam, to już dawno było, zanim Rohling kupił Suusa.