Ja kiedyś jeździłem pomocą drogową Manem, nie pamiętam jaka motorownia, ale silnik na zwykłej pompie. Wóz po prostym bandyta, szedł pakę czterdzieści.
W momencie kiedy robiło się pod górę jak by nie dostawał paliwa, wystarczyło wypłaszczenie na 100m i znów szedł jak głupi. Jeśli stanął pod górę wystarczyło zgasić, zapalić i te kilkaset metrów jechał normlanie po czym znów stawał, i tak do końca góry
.
Kilku "fachowców" też robiło wtryski, pompa była w Boshu na sprawdzeniu itp. Szef wtedy przyniósł pompkę wstępnego ciśnienia z jakiegoś szrotu za 50zł, kazał wymienić tak na pałę. Strzał w dziesiątkę, manisko odżyło.