Cytuj:
Ciekawi mnie jedna rzecz - przychodzi do Ciebie klient i oferuje współpracę na kilka lat na naprawdę dobrych warunkach, kwestia posiadania odpowiedniego sprzętu za sporo kasy. Prosisz żeby poczekali aż naskładasz?
To nie klient nie przychodzi do Ciebie, to Ty za nim biegałeś z pół roku i wierciłeś mu dziurę w brzuchu, wpychałęś kasę do kieszeni, żeby wysadził kogoś innego z roboty, a pozwolił Tobie wziąć kolejną padakę na raty. To tak dla ścisłości. Określenie "klient" sugeruje podwykonawstwo u jakiejś dużej firmy, robotę z pierwszej ręki, niezłą kasę itp, a za moich czasów określało się tak byle spedycyjkę, która zeżre co lepsze a ochłapy rzuci przewoźnikowi
. Ale innym mówi, się że to "klient".
Jeśli już nawet pojawi się nagła "okazja na zarobienie kasy, bo klient się prosi" to przecież
Cytuj:
Ja chcę mieć swoją gotówkę na swoim koncie
masz chyba tę gotówkę na swoim koncie, którą se uskładałeś z leasingowych wozów co nie?
Cytuj:
Ja chcę mieć swoją gotówkę na swoim koncie, a jak najświeższe (bo tego wymaga specyfika mojej pracy, moi klienci, a często także rachunek ekonomiczny)
Nowe firanki mają być w wynajmie, jak już wspomniałem. Nie ma to być, póki co, rozszerzenie floty, ale optymalizacja kosztów...
Jak słucham bełkotu o optymalizacji kosztów, rachunku ekonomicznym itp to jak bym słyszał marketingowca który chce mi coś całkowicie mi nie potrzebnego opchnąć.
Wytłumacz mnie nieukowi jeszcze jak to jest że na raciny wychodzi taniej niż za swoje? Ponosząc koszty typu odsetki, prowizje, ubezpieczenia kredytu, dawanie w zastaw domu czy innego majątku itp. To na czym te banki zarabiają? Czy może one są po to, żeby takim jak Ty i ja charytatywnie pomagać, pozwalając nam nasze prywatne miliony trzymać na osobnych kontach?
Wiedząc co jest tańsze, zapytam na czym więc polega ta optymalizacja kosztów
?