Pokazana w Hanowerze Scania eXc (extended cab) objeżdżała wybrane kraje Europy. Dzięki staraniom krajowego przedstawicielstwa, na chwilę, bo na chwilę, ale zjawiła się także w naszym kraju. Spięta z silosem Intry, przemknęła od południowych granic, przez siedzibę Scania w Polsce i potoczyła się na prom w Świnoujściu. Wszędzie, gdzie się zjawiała, budziła zainteresowanie zarówno panów („ale fajne łóżko i telewizor”), jak i pań („o nawet jest zlew”). Miałem to szczęście, że udało mi się poprowadzić ten niecodzienny pojazd. Niecodzienny, ale na drodze zachowujący się, jak każdy inny ciągnik siodłowy z trzema osiami. Co więcej, oczywiście jeśli jedziemy samochodem, mamy jakąś świadomość tego, co się dzieje za plecami, ale jeśli ktoś liczy, że w związku z tym, że wydłużono kabinę, dramatycznie zmienił się sposób prowadzenia auta, to niestety, myli się. Kabina jest stabilna i cicha. Mimo zwiększonej kubatury i dodatkowego wyposażenia, poziom hałasu jest porównywalny ze zwykłą Topline.
Także tablica przyrządów i wygląd całej deski są standardowe, poza położeniem dźwigni Opticruisa. Tę przeniesiono z tunelu silnika na konsolę środkową obok dźwigni hamulca ręcznego.
Za to na postoju mamy do dyspozycji zupełnie inną jakość odpoczynku. Tak na dobrą sprawę posiadacz niejednej kawalerki mógłby pozazdrościć powierzchni życiowej kierowcy eXc.
Nie udało się zrobić płaskiej powierzchni podłogi na całej długości kabiny. Tunel silnika, jak w Toplinie, wnika do środka, dalej w części wypoczynkowej podłoga obniża się, dając wysokość wnętrza 2300 mm, wynik niespotykany w żadnej europejskiej ciężarówce (jeśli jest tunel silnika, to nad silnikiem jest ok. 1,95÷2,0 m, jeśli go nie ma, to nad tą płaską podłogą jest mniej więcej tyle samo). Zejście do przestrzeni wypoczynkowej ułatwiają schodki. Tutaj mieszane uczucia, bowiem niektórzy oglądający narzekali na nie, według mnie nadają wnętrzu styl, a w niczym nie przeszkadzają. Najtrudniej, i tak zresztą, jest wydostać się zza kierownicy na tunel silnika.
Po prawej stronie kabiny umieszczono leżankę, z prawdziwym materacem na sprężynach o wymiarach 900 x 2000 mm. Wzdłużne usytuowanie leżanki pozwala na to, by drugi kierowca spał wygodnie w czasie jazdy, bez potrzeby motania się w pasy czy siatki, ale i bez niebezpieczeństwa gwałtownego opuszczenia łóżka w czasie ostrego hamowania. Poza tą leżanką, drugą umieszczono w typowym dla Topline miejscu, nad szybą czołową.
Na ścianie tylnej przymocowano składany stolik oraz narożną kanapę do siedzenia. Pod kanapą znajduje się schowek, dostępny zarówno po podniesieniu siedziska kanapy, jak z zewnątrz po odchyleniu pokrywy. Drugi, podobny schowek znajduje się pod zlewem i jest także dostępny zarówno z zewnątrz, jak i z wnętrza. Zlew zasilany ze zbiornika zabudowano na szafce, zupełnie jak z kuchni.
Pojazd wyposażono w drogi sprzęt audio-video i między innymi dlatego zastosowano w nim instalację alarmową. Na kosztowności oraz ważne dokumenty przeznaczono sejf, połączony trwale ze szkieletem kabiny.
Niestety, jak szybko eXc pojawił się w naszym kraju, tak szybko wyjechał. Dłuższa o 1300 mm kabina sprawiła, że tylko krótkie naczepy zbiornikowe i niektóre wywrotki mogą współpracować z takim ciągnikiem, co zawęża znacznie grono odbiorców.
Jak widać na przykładzie, z technicznego punktu widzenia, nie ma problemu w ułatwieniu życia kierowcy. Trzymam kciuki, że jednak z czasem Scania przeforsuje wydłużenie zestawów, a wtedy... Wtedy pewnie każdy załaduje dodatkowe palety, nie troszcząc się o wygodę kierowcy.
(C)
http://www.irizar.daj.pl/