Cytuj:
Szwajcaria. Specyficzni ludzie. Jedni naprawdę przyjaźni z uśmiechem na twarzy i pomocni. Drudzy oschli, przykrzy i stwarzający ze wszystkiego problem.
Zaletą Rheinfelden jest fakt, że to dużo mniej uczęszczane przejście jak np. od Basel. Tam to jest młyn. Jeżdżąc przez 1.5 roku na CH, najczęściej z rana sadziłem na Rheinfelden. Mniejsze kolejki, szybsza odprawa no i przez Basel nie musiałem się pchać a tam lubiło się z rańca i w godzinach szczytu "ształować". Plusem był fakt, że mogłem odprawiać się na dowolnej granicy byleby była moja spedycja. Czasem tęsknie za tamtymi rejonami no ale już przyzwyczaiłem się do Austrii i sytuacji gdzie dziś ładuję i dojeżdżam. Jutro z rzucam i wracam.
Mały zapewne zadowolony, że tak intensywnie spędzacie wolny czas. Nie mam dzieci bo ja młody jeszcze, ale wiem, że w tym wieku energia rozpiera i trzeba wymyślać co nowe atrakcje czy zabawy, żeby nuda nie wdarła się w życie codzienne. Aż samemu przypomniało się jak mnie tata zabierał w krajówki a potem międzynarodówkę, kiedy jeszcze istniały granicę.
Dzięki za wspomnienia. Opis świetny!
Basel najlepiej szerokim łukiem a szczególnie w poniedziałek. Jakoś tam zawsze największe problemy miałem mimo że często gęsto T1 czyli bez kolejki.
Ludzie dzielą się w moim świecie na mądrych i głupich jedynie i jeśli chodzi o granicę szwajcarską to sporo gamoni się trafiło ale już na załadunkach/rozładunkach więcej sympatycznych.
Jacek potrafi się zająć sam sobą w trakcie jazdy poza tym w aucie jest tv więc Sezon na Misia, Kolpsiki Atakują czy Kilera i 2wóch znam już na pamięć, tak mnie nimi wymęczył. Poza tym tabliczkę mnożenia wałkowaliśmy niemalże codziennie.