Ja w swojej transportowej wywrotkowej historii miałem do czynienia z kilkoma kubaturami naczep na w sumie tej samej robocie. Od 40m3 przez 50, 55, 60 po 73. Woziłem zboże, śrutę rzepakową i sojową, otręby, pszenmix (takie cudo z przenicy, odpad po produkcji spirytusu i glutenu), buraki, jakieś nawozy i wpano a nie raz i kruszywko. Ostatnia naczepa której używałem miała 55m3 i biorąc pod uwagę różnorodność ładunków jakie woziłem oraz dużą ilość przestrzennych typu własnie otręby i pszenmix to najlepszą opcją była 55/60m3. Bez zbędnego ubijania i rozgarniania wszystko się mieściło. Problem ze załadunkiem miały tylko stare fadromy Stalowa Wola, ale to raz kiedyś taki wynalazek się spotkało. Teraz zboża ładuje się teleskopowymi ładowarkami czy specjalnymi wyciągami więc to jest nie problem. Jeśli miałbym odrzucić wożenie tych przestrzennych to brałbym max 50m3 podobnie jak to pisał Settler a w sumie robiliśmy podobną robotę. Dodatkowo klapo drzwi z szybrami lub klapę ale prostą z jednym szybrem - to już jest wg. mnie wola właściciela. Klapo drzwi mnie się przydawały bo przy otrębach nie pierdzieliłem się klapą chcąc mieć spokój podczas podnoszenia i wysypywania towaru na pryzmę. Do kosza spokojnie szyberkiem i na spokojnie bez pośpiechu się sypało.
BTW. to były czasy! Pod kombajn na pole czy na paszarni w Golubiu Dobrzyniu. Cisza, spokój, brak jakiegoś sztywnego awizo... Eh to już nie wróci