Cytuj:
SAF-y mają bolce sprawdzające. Chociaż z tym też różnie bywa. Kiedyś miałem przypadek, że niby bolce wskazywały, że klocki dobre, a były już blachy. Ja osobiście jak mam naczepę od nowości, czy też po wymianie klocków, to wiem ile mniej więcej zrobię km. na klockach, dodatkowo jak robię koło nieraz przy naczepie (zawsze w ciągu tych 200 tysięcy coś się wydarzy) to spojrzę na klocki i wiem +/- jaki ich stan. No ale, nie wiem czy u ciebie szoferów interesują takie rzeczy, bo każdy dobrze wie jak jest.
Druga sprawa, to jak klocki złom to widać od razu po feldze, opiłki się pojawiają, spojrzysz na tarcze też widać. Wtedy na zjazd na warsztat wykręcić śrubę z siłownika i po problemie.
Opiłki to już jest po tarczy, a jeśli jeżdżone kilka dni to i po zacisku.
Ja problemu z hamulcami nie mam. Mój doczep ma z 500kkm, jeżdżone po górach i ciężko, I w tą zimę planuję zajrzeć (nie wymieniać, zajrzeć) do klocków.
Problem jest u kierowców (nie wszystkich oczywiście), czasem 2 lata, czasem jeśli jest dobry rzeźnik to 4 miesiące i wszystko popalone (zacisk stoi, gumki, tarcza, klocków brak)
I mam dość telefonów w stylu "wiesz co się stało?", chce mieć możliwość szybko, bezinwazyjnie sprawdzić czy już, czy jeszcze.
Ogólnie to żałuję zakupu naczep na tarczach. Jeśli kierowca tempak (nie ubliżam ale wiemy jak jest), I jazda po górach i ciężko, to tarczowy hamulec jest za je ba ny w pół roku, a bęben raz że trwalszy, dwa jeśli skończy się nakładka, to obróci rozpierak, dodrze się do końca i poprostu to koło nie hamuje, tempak i tak nawet się nie zoorientuje, ba gdyby z połowa kół nie hamowała i tak by się nie jorgnął.
A tarcza to zaraz popalone gumki w zacisku, przegrzana i spękana tarcza, nie dopilnowana wymiana klocków, finał taki że tarcza + zacisku + klocki 2000zł/koło.
Dramat jest ku rwa j ak nie ma z kim pracować, bo wozić ciężko i jeździć po górach to poprostu trzeba umieć, w sumie to trzeba tylko umieć uruchomić Veb w volvie, lub retarder w Kani, I tu jest trudność nie do przeskoczenia.