Moim zdaniem, ten „zapał” do pracy jak to mówicie i „pasja”, do wykonywania tego zawodu, pomimo możliwości przejścia na emeryturę, to chyba w zdecydowanej mierze, problem natury psychicznej i najzwyczajniej uzależnienie od pracy jaką się wykonywało, i od samotnego trybu życia.
Absolutnie nie ujmując waszym tatom (nie lubię słowa ojciec), ale wielu z nich czy nawet z nas, ma problemy w związku z byciem kierowcą. Nie potrafimy się cieszyć urlopem / czasem wolnym, i z niego korzystać. Wiecznie gonimy, chcemy zrobić coś jeszcze. Ja też nie jestem wyjątkiem. Siedziałem w domu, w wrześniu na dupie 3 tygodnie, bo zawaliłem sprawę i nie odnowiłem karty kierowcy na czas. I wiecie co, żona uradowana, a ja? Oczywiście też byłem szczęśliwy, że mogłem przez te 3 tygodnie być praktycznie cały dzień z nią w domu, pozałatwiać sprawy na które nie było czasu, i mieć czas wolny dla siebie, móc jakoś normalnie funkcjonować, to przez ten okres wstawałem po 4.00, i brałem się za robotę, po tygodniu już mnie rwało do kierownicy. Odświeżałem co chwile status wydania karty, dzwoniłem jak głupi do firmy, co tam mają w planach na kolejny tydzień. A nóż, widelec, może się uda wyjechać wcześniej (je bnięty nie?
).
Chłopy. Zamiast siedzieć do góry jajami, mieć wszystko w głębokim zadku, ja żyłem na urlopie swoją pracą, sprawdzałem mapy, gdzie są korki. A kiedy usiadłem na kanapie i odpaliłem PS4, to wytrzymałem góra 30 minut. Moja myśl po chwili, „co ty robisz?”, jest jeszcze to i to do zrobienia. Mimo, że nie musiałem, robiłem. Przecież to jest po je ba ne.
Myślę, że nie jeden z Was miał podobne odczucia jak nie dokładnie takie samo. I może część się przyzna a niektórzy, mimo, że wiedząc, że tak jest nie zrobi tego. I to jest panowie dramat, że albo nie potrafimy, albo ciężko nam jest się przestawić po tej ciągłej jeździe, w stan spoczynku, odpuszczenia i cieszenia się życiem,
A nie ciągłym myśleniem o tej robocie.
I życzę jak najlepiej Waszym tatom, żeby kiedy przyjdzie czas, mogli to wszystko rzucić w cholerę i poszli na zasłużony odpoczynek. Niech bawią wasze wnuki, a jeśli nadal chcą jeździć, niech to naprawdę będzie po prostu frajda, a nie ucieczka od normalnego życia w którym ciężko się odnaleźć po tylu katach tułaczki w kabinie samochodu.