Cytuj:
...To że ktoś jest starszy i mial " szczęście " nauki na Starach , Jelczach , Kamazach nie znaczy że jest lepszym kierowcą i ma większe doświadczenie...
tutaj akurat ma większe doświadczenie, chociażby w prowadzeniu tych archaicznych pojazdów.
ale można zadać pytanie: "czy to doświadczenie w prowadzeniu takich pojazdów jest niezbędne dla bycia dobrym kierowcą?"
otóż wydaje mi się, żeby być dobrym kierowcą nie trzeba wsiadać do wehikułu czasu, żeby pojeździć zabytkami.
ale domyślam się o co chodziło koledze ZiPi, otóż jeżdżenie tymi autami uczyło samodzielności, brak komunikacji, zawodność sprzętu i niemożność korzystania z serwisów przyśpieszało uczenie się kierowców, ale to nie wszystko. dokonywała się dość drastyczna selekcja i osoby przypadkowe po prostu odchodziły z tego zawodu.
oczywiście dzisiaj nie trzeba przechodzić przez takie katusze, sprzęt jest lepszy, mamy telefony komórkowe, GPS-y, CB-radia, korzystamy z serwisów i dlaczego nie jeżeli to ułatwia pracę.
ale są też inne skutki, ano takie że w zawodzie mogą utrzymać się osoby nie mający do końca przekonania do zawodu, a wykonują go bo akurat nie mają innego zajęcia. i to przekłada się na obniżenie jakości pracy, brak solidarności zawodowej i godzenie się na warunki płacy i pracy jakie nie powinne być.
natomiast co do zadanego pytania w tytule tematu.
ja zawsze polecem stopniowanie trudności. dodatkowo pierwszą lub drugą pracę nie należy traktować docelowo, ale trzeba się zastnowić ile ja mogę się w niej nauczyć i dalej przeć do przodu. spróbować i krajówki i transportu międzynarodowego, aby móc wykonywać każde zajęcie czyli w przyszłości nie mieć ograniczeń, a potem wybrać sobie to co nam odpowiada.