wagaciezka.com - Forum transportu drogowego http://harnas.wagaciezka.com/ |
|
Jak najlepiej/najekonomiczniej pokonać wzniesienie. http://harnas.wagaciezka.com/viewtopic.php?t=38840 |
Strona 2 z 2 |
Autor: | adasko87 [ 14 lut 2013, 16:29 ] |
Tytuł: | Re: Jak najlepiej/najekonomiczniej pokonać wzniesienie. |
Cytuj: Może i ja się wypowiem.
Każde auto jest inne, jedne ciągnie od samego dołu np. Volvo, Mercedesa zaś spuszczajac poniżej 1400obr/min jesteśmy już ugotowani i redukcja nie o oczko a już o 2 przy dłuższych podjazdach(nie dotyczy V-ki)Zgadzam się z wypowiedzią Kornela, że warto przestudiować wykresy charakterystyki zewnętrznej silnika (moc, moment obrotowy, jednostkowe zużycie paliwa, godzinowe zużycie paliwa) dla konkretnego silnika. Już tutaj mamy spore pole do popisu przy jeździe z pełnym obciążeniem silnika (jazda pod górę). Poza tym kwestia przyspieszania bądź nie pod górę. Wiadomo, że ruszając pod górę nie będziemy się wlekli 20 km/h aby zagwarantować ekonomię i zastosować się do "nieprzyspieszania" pod górę. Myślę, że Kornel miał na myśli sytuację, w której zmienia się lekko kąt nachylenia podjazdu i pojazd zaczyna nabierać prędkości. Wówczas należy ujmować gazu, aby nie wzrastały obroty silnika a tym samym prędkość. Owszem, może dojść do sytuacji, w której jedziemy na tyle niskim przełożeniu, że przeskoczenie o pół biegu w górę spowoduje spadek obrotów ale jeszcze w zakresie maksymalnego momentu obrotowego. Prowadzi to do spadku zużycia paliwa. Przykład: ja wjeżdżając pod górkę Actrosem "wyskakiwałem na nią" z obrotami rzędu 1300 obr/min a obok szedł pepik, również Actrosem piłując silnik obrotami ok 1800 obr/min. Pytanie - który pojazd zużyje mniej paliwa? Kolejna kwestia, wg mnie kontrowersyjna. A mianowicie używanie tempomatu. Z jednej strony jest to fajne urządzenie, nie męczy się nam nóżka, nie ma wahnięć prędkości itp. Ale jest też druga strona medalu. Tempomat jest bezdusznym urządzeniem, które za wszelką cenę będzie dążyło do utrzymania zadanej prędkości. I to pod każdą górę. Dlatego warto w terenie górzystym, pagórkowatym zapomnieć o nim. Warto (opłaca się) pozwolić pojazdowi na spadek prędkości o kilka km/h podjeżdżając pod górę i pokonywać wzniesienie bez "ciśnięcia gazu w podłogę". Zastrzegam, że kwestia tempomatu jest w odniesieniu do "starszych układów" utrzymywania prędkości, nie wiem, jak w praktyce sprawdzają się i-See, SPS itp. A na koniec moje spostrzeżenia z jazdy DAF-em: 1. Pod górę wyjeżdżam na jednym biegu (o ile to możliwe), zaczynam wspinaczkę z obrotami rzędu 1400 - 1500 obr/min. 2. Zawsze korzystam ze wskaźnika ciśnienia turbosprężarki. Zauważyłem, że pokonywanie wzniesień, nawet kosztem prędkości, przy "połowie maks. ciśnienia" jaką może dać turbosprężarka zauważalnie przyczynia się do zmniejszenia zużycia paliwa - unikam jazdy z "butem w podłodze". 3. Pozwalam, w odniesieniu do pkt. 2, aby spadały obroty silnika - jeśli widzę, że jestem tuż przed wierzchołkiem wzniesienia (mam pewność, że przeskoczę wzniesienie) pozwalam na spadek obrotów nawet do 900 obr/min przy jednoczesnym odpuszczaniu gazu. Nie twierdzę, że jeżdżę idealnie ekonomicznie. Zdaję sobie sprawę, że może ktoś mieć większe doświadczenie w jeździe DAF-em w terenie górzystym i chętnie skorzystam z jego porad, doświadczeń. Zarówno Korni jak i Jester piszą porady gdzie moc auta jest wystarczająca względem podjazdu i tonażu na aucie. Korni ma mocne auto i lekkie ładunki, a co w sytuacjach jak np. moja? Podjazdy po kilka/kilkanascie km? Mercedes 440 Km, ładunki bliskie maksymalnym, od czasu do czasu przeładowany o 2 czy 3 tony. Trasy non stop po górkach zacznajac z północy od Belgii przez Luxa, Niemcy(przez B10 i A8) i później Austrię czy Szwajcara na kołach i na południe Włoch? Przy długich podjazdach liczcie sobie zawsze tak: 5km jadę 5min "piłując" silnik na szycie na 10biegu, inny jedzie te same 5km 7min nie piłując silnika na 8 czy 9 biegu. Moje max momentowe spalanie 130, "oszczędnego" kierowcy 180. Gwarantuję, że zrobię w ciągu szychty więcej km i na mniejszym spalaniu. Mamy wyliczoną śmieszną normę gdzie pod max ładunkiem wychodzi 32l. Na takich samych Mercedesach jak mój, inni kierowcy miesięcznie mają nawet po kilkaset litrów przepału, ja nie mam z paliwem żadnych problemów ani w tej ani w poprzedniej firmie, wręcz przeciwnie....Jeśli wiem, że wejdę 78-80km/h na najwyższym biegu to nie redukuję, jeśli wiem, że będę musiał redukowac to robię to przed górką i przy krótkich podjazdach spokojnie obganiam mocniejsze albo lżejsze zestawy. Łatwiej jest jak się jeździ często te same trasy, wiesz z jaką prędkością i na którym biegu przy danym tonażu wejdziesz na podjeździe. Dobrze jest też sugerowac się wskaźnikiem turbo czy momentowego spalania bo widac czy auto już na maxa ciągnie czy ma rezerwę i łatwiej jest wyczuc odpowiedni moment do redukcji. Zawsze wyznawałem zasadę. Kto pierwszy na górce ten mniej wachy zgubił po drodze, na razie się sprawdza |
Autor: | MAN [ 14 lut 2013, 17:24 ] |
Tytuł: | Re: Jak najlepiej/najekonomiczniej pokonać wzniesienie. |
Cytuj: Zawsze wyznawałem zasadę. Kto pierwszy na górce ten mniej wachy zgubił po drodze, na razie się sprawdza
To jakaś nowa teoria, bo mi średnie spalanie rośnie przy takiej jeździe Jadąc pod górę na 12 biegu zużycie chwilowe pokazuje maks 90l/100km,a jadąc pod tą samą górę na 11 biegu potrafi wyświetlić 160 l/100km piłując silnik. W obu przypadkach praktycznie ta sama prędkość lub trochę mniejsza na 12 biegu. Ostatnio miałem okazje sprawdzić jak to sie jedzie całą trasę na odcięciu czy to góra czy płasko but w podłogę i średnie spalanie na 850 km wyszło 36l/100km a z tym samym ładunkiem na tej samej trasie przy spokojnej jedzie wychodzi 30-31 l/100km. Z mojego doświadczenia wynika że trzeba najbardziej obserwować wskaźnik doładowania i tak jechać żeby wskaźnik doładowania nie przekroczył połowy skali. Oczywiście są takie ładunki czy podjazdy że nie da się podjechać pod górę bez wykorzystania maksymalnej mocy silnika, chyba że ktoś lubi podjeżdżać z prędkościami rzędu 40-50 km/h. Przy spokojnej jeździe pod górę przyjedzie się trochę wolniej ale za oszczędzi na paliwie, bo przy mocnym silniku nie problem pokazać co to potrafi zrobić z tym ładunkiem pod górę i kto będzie pierwszy . |
Autor: | Kierownik [ 14 lut 2013, 17:57 ] |
Tytuł: | Re: Jak najlepiej/najekonomiczniej pokonać wzniesienie. |
Adaśko ma trochę racji. Góry nie oszuka się głaskaniem, trzeba redukować (niższy bieg - więcej juchy w komin), wytracać prędkość itp. Moja taktyka jest taka: Rozpędzam żelastwo jeśli jest możliwość to do odciny. Jeśli trzeba redukować to zazwyczaj o cały bieg (połówkami tracimy tylko czas i prędkość), chyba że wiem że połówka wystarczy do wdrapania się. Gdzieś od połowy wzniesienia stosuję dokładnie taką samą technikę jaką opisał Jester Cytuj:
1. Pod górę wyjeżdżam na jednym biegu (o ile to możliwe), zaczynam wspinaczkę z obrotami rzędu 1400 - 1500 obr/min.
Kluczowa sprawa w jeździe po PL, to myślenie, nie rozpędzanie się jeśli za 200m widać czerwone, dojazd do świateł tak aby wpaść na zielone, przewidywanie zachowań innych (osobówka na miejscowych nrach pewnie za 500 m skręcać będzie w lewo, więc albo wyprzedzić, albo trzymać dystans) itp.2. Zawsze korzystam ze wskaźnika ciśnienia turbosprężarki. Zauważyłem, że pokonywanie wzniesień, nawet kosztem prędkości, przy "połowie maks. ciśnienia" jaką może dać turbosprężarka zauważalnie przyczynia się do zmniejszenia zużycia paliwa - unikam jazdy z "butem w podłodze". 3. Pozwalam, w odniesieniu do pkt. 2, aby spadały obroty silnika - jeśli widzę, że jestem tuż przed wierzchołkiem wzniesienia (mam pewność, że przeskoczę wzniesienie) pozwalam na spadek obrotów nawet do 900 obr/min przy jednoczesnym odpuszczaniu gazu. Dzisiaj na 480km trasie Oświęcim - Radom pusto (13t) / pełno (40t), zużyłem 138 litrów, tj 29l/100km. Fakt, że akurat dziś starałem się jechać bardzo oszczędnie tj w granicach 75 - 85km/h. Uważam, że niżej tym autem na tej trasie już się nie da (choć pewnie jestem w błędzie). Jakiś czas temu jeździliśmy Łagów - Rzeszów. Przy dobrych układach po kółku wychodziło 27l/100km. |
Autor: | korni8808 [ 14 lut 2013, 18:02 ] |
Tytuł: | Re: Jak najlepiej/najekonomiczniej pokonać wzniesienie. |
Cytuj: Cytuj: Trenuj trenuj. Za rok YETD
W Was Młodych nadzieja Ja już na "Scaniowskiej" emeryturze. Zostają M-Ś UICR w przyszłym roku w Krakowie Cytuj:
Korni ma mocne auto i lekkie ładunki, a co w sytuacjach jak np. moja? Podjazdy po kilka/kilkanascie km?
Ciekawe skąd masz takie dane Pojedź na C25 u pastucha i wtedy powiedz mi coś o podjazdach. |
Autor: | użytkownik usunięty [ 14 lut 2013, 18:25 ] |
Tytuł: | Re: Jak najlepiej/najekonomiczniej pokonać wzniesienie. |
Cytuj: Cytuj: Trenuj trenuj. Za rok YETD
Cytuj: W Was Młodych nadzieja
Dziadek A co do MŚ to muszę z Tobą pogadać ale to na osobności Ja już na "Scaniowskiej" emeryturze. Zostają M-Ś UICR w przyszłym roku w Krakowie Cytuj: [...]Dzisiaj na 480km trasie Oświęcim - Radom pusto (13t) / pełno (40t), zużyłem 138 litrów, tj 29l/100km. Fakt, że akurat dziś starałem się jechać bardzo oszczędnie tj w granicach 75 - 85km/h. Uważam, że niżej tym autem na tej trasie już się nie da (choć pewnie jestem w błędzie).
O ile tej pierwszej trasy nie znam, o tyle na drugiej (Łagów - Rzeszów) jest parę miejsc na przećwiczenie górek. A to na dzień dobry przed Piórkowem, później podejście za Opatowem "na 2 etapy", Kurów i charakterystyczne "siodełko" za Komorowem, w stronę Hadykówki.Jakiś czas temu jeździliśmy Łagów - Rzeszów. Przy dobrych układach po kółku wychodziło 27l/100km. W drugą stronę (Rzeszów - Łagów) wydaje się być nieco więcej, bo Hadykówka, Jasienica, Łoniów, Wólka Gieraszowska, Klimontów, Kurów, wyjazd z Opatowa na Kielce, Jałowęsy, Baćkowice. |
Autor: | adasko87 [ 14 lut 2013, 18:28 ] |
Tytuł: | Re: Jak najlepiej/najekonomiczniej pokonać wzniesienie. |
Cytuj: Cytuj:
Korni ma mocne auto i lekkie ładunki, a co w sytuacjach jak np. moja? Podjazdy po kilka/kilkanascie km?
Ciekawe skąd masz takie dane Pojedź na C25 u pastucha i wtedy powiedz mi coś o podjazdach. BTW. imho kiedyś się chwaliłeś, że gumki wozisz albo coś mi się pomieszało Cytuj: Cytuj: Zawsze wyznawałem zasadę. Kto pierwszy na górce ten mniej wachy zgubił po drodze, na razie się sprawdza
To jakaś nowa teoria, bo mi średnie spalanie rośnie przy takiej jeździe Jadąc pod górę na 12 biegu zużycie chwilowe pokazuje maks 90l/100km,a jadąc pod tą samą górę na 11 biegu potrafi wyświetlić 160 l/100km piłując silnik. W obu przypadkach praktycznie ta sama prędkość lub trochę mniejsza na 12 biegu. Ostatnio miałem okazje sprawdzić jak to sie jedzie całą trasę na odcięciu czy to góra czy płasko but w podłogę i średnie spalanie na 850 km wyszło 36l/100km a z tym samym ładunkiem na tej samej trasie przy spokojnej jedzie wychodzi 30-31 l/100km. Z mojego doświadczenia wynika że trzeba najbardziej obserwować wskaźnik doładowania i tak jechać żeby wskaźnik doładowania nie przekroczył połowy skali. Oczywiście są takie ładunki czy podjazdy że nie da się podjechać pod górę bez wykorzystania maksymalnej mocy silnika, chyba że ktoś lubi podjeżdżać z prędkościami rzędu 40-50 km/h. Przy spokojnej jeździe pod górę przyjedzie się trochę wolniej ale za oszczędzi na paliwie, bo przy mocnym silniku nie problem pokazać co to potrafi zrobić z tym ładunkiem pod górę i kto będzie pierwszy . 1. przy odcince zbijam na 11 i mam 1600obr/min 2. jak mam już 1400obr/min na 11 biegu zbijam na 10 i mam 1700obr/min 3. jak mam już 1400obr/min na 10 biegu zbijam na 9 i mam 1700obr/min tak podjeżdżam pod największe podjazdy np. Gottarda, Brennero czy we włoszech na A1 między Bologną i Firenze. Scenariusz jest zawsze ten sam, że po chwili muszę jechac za jakaś pierdołą bo nie umie zmieniac biegów i na koniec zamiast 50km/h podjeżdżam 25km/h.... i to ma byc oszczędniejsze? W Volvie nie było potrzeby aż tak wysokich obrotów wystarczał przedział 1200-1550obr/min MAN, kiedyś kolega dostał auto po kierowcy, który turbo trzymał max na 1/3. Efekt? Przy 300tys zero mocy, po jego trasie auto na serwis, robione pompowtryski, regulacja zaworów, wymiana wszystkich filtrów(przez trasę do Hiszpanii i z powrotem nie wrzucił 12 biegu, ale auto odmulił). |
Autor: | Pazdz [ 14 lut 2013, 18:50 ] |
Tytuł: | Re: Jak najlepiej/najekonomiczniej pokonać wzniesienie. |
Cytuj:
Pojedź na C25 u pastucha i wtedy powiedz mi coś o podjazdach.
Cytuj: Teraz to mnie obrażasz. Jeździłem C25 jak jeszcze nie była ekspresówka i miała po jednym pasie w każdą stronę Zawsze wydawało mi się, że to niepłatna A2 ma gorsze podjazdy i lepiej C25 leciec z Girony na Leridę.
Oho, zaraz się zacznie kto to gdzie nie był i pod jaką górę nie podjeżdżał. To polecam E134 w N Haugesund - Oslo i swoje ekodrajwingi możecie tam sobie w buty wsadzić. A poza tym, to nie wiem, nie znam się, ze wsi traktorzysta jestem, ile wleję tyle Ursus przepali. W każdym razie zasada jest jedna, pedał w chłodnicę i jak najszybciej dojechać do celu, wcisnąć pauzę i otworzyć browar. |
Autor: | twoch [ 15 lut 2013, 13:16 ] |
Tytuł: | Re: Jak najlepiej/najekonomiczniej pokonać wzniesienie. |
Cytuj: [...]Dzisiaj na 480km trasie Oświęcim - Radom pusto (13t) / pełno (40t), zużyłem 138 litrów, tj 29l/100km. Fakt, że akurat dziś starałem się jechać bardzo oszczędnie tj w granicach 75 - 85km/h. Uważam, że niżej tym autem na tej trasie już się nie da (choć pewnie jestem w błędzie).
Hej, to mam takie pytanie w kwestii trudnych górek i oszczędności paliwa.Jakiś czas temu jeździliśmy Łagów - Rzeszów. Przy dobrych układach po kółku wychodziło 27l/100km. Zdarzało Wam się wybierać trasę dłuższą ale z mniejszą ilości wzniesień. Czy to ma w ogóle sens? No i jaka górka jest dla Was "trudna"? 5%, 10% (wiem że to zależy od ciągnika i załadowanego towaru) |
Autor: | igoR84 [ 15 lut 2013, 15:44 ] |
Tytuł: | Re: Jak najlepiej/najekonomiczniej pokonać wzniesienie. |
Cytuj: Napisałem, że jak mogę wjechac na najwyższym biegu to to robię. Sprawa się rozchodzi o sytuację kiedy można na długim podjeździe jechac 60km/h trzymajac cały czas na obrotach z zakresu wyższego na poszczególnych biegach np. jak u mnie w Mercu:
1. przy odcince zbijam na 11 i mam 1600obr/min 2. jak mam już 1400obr/min na 11 biegu zbijam na 10 i mam 1700obr/min 3. jak mam już 1400obr/min na 10 biegu zbijam na 9 i mam 1700obr/min tak podjeżdżam pod największe podjazdy np. Gottarda, Brennero czy we włoszech na A1 między Bologną i Firenze. Scenariusz jest zawsze ten sam, że po chwili muszę jechac za jakaś pierdołą bo nie umie zmieniac biegów i na koniec zamiast 50km/h podjeżdżam 25km/h.... i to ma byc oszczędniejsze? Dokładnie za to masz piwo stosowałem niemal identyczną taktykę, i zapewniam, że na mojego Actrosa fakt był mocniejszy bo 456KM nie narzekałem, bo jeszdł jak [wycenzurowano] na górkach Cytuj: MAN, kiedyś kolega dostał auto po kierowcy, który turbo trzymał max na 1/3. Efekt? Przy 300tys zero mocy, po jego trasie auto na serwis, robione pompowtryski, regulacja zaworów, wymiana wszystkich filtrów(przez trasę do Hiszpanii i z powrotem nie wrzucił 12 biegu, ale auto odmulił). a za to masz flaszkę czytam tu różne wypowiedzi, i OK, te ujmowanie gazu rozumiem, jak wzniesienie nie duże, kończy się czy ładunek nie za ciężki, czy utrzymywanie obrotów w połowie zielonej skali ale nikt nie napisał o tym co adaśko, a to jest druga strona medalu tych oszczędnych podjazdów. http://eksploatacja-auta.wieszjak.pl/na ... lnika.html poczytać proszę, dodam że w ciężarówce takie przeciążenia są ogromne przy podjeździe pod górę. dodam jeszcze, fakt jeźdżę teraz autem z silnikiem starszej generacji, bo takim jest Mack430KM, ale dla mnie sprawa jest prosta, często trenuje gore św Anny, zarówno od Katowic, gdzie podjazd jest krótki i małe jest wzniesienie, jak również od strony Wrocławia, a tam już jest 5km dość fajnego podjazdu, jadąc od strony Katowic z 10t, a jadę zawsze 80 magnumka wchodzi na tempomacie te 80km/h spokojnie, (połowa zielonego pola) z drugiej strony już to nie przejdzie, ale oscyluje w w podobnych obrotach, z tym że na niższym biegu, bo podjazd juz w miarę długi, ale, jeśli mam 18-24t nie bawię się, i gdy tylko widzę że auto lekko puchnie od razu dostacje 1700-1800obr, z tym że 1700to jeszcze zielone pole ale tak czy siak nie ma mowy aby auto spadło jechało mniej jak 1500-1600 pod taką góre i z takim ładunkiem. Magnumka 97r bierze sladowe ilości oleju (około 1L na 10tkm), |
Autor: | Cyryl [ 15 lut 2013, 16:33 ] |
Tytuł: | Re: Jak najlepiej/najekonomiczniej pokonać wzniesienie. |
tutaj trzeba powiedzieć o paru rzeczach: 1. pod górkę nie przyspiesza się, staramy się utrzymać jedną prędkość. jeżeli oczywiście myślimy o paliwie. 2. właściwia ocena podjazdu. jeżeli dojdziemy do wniosku, że na tym podjeździe będziemy musieli zejść 3 przełożenia w dół, to trzeba ocenić kiedy to zrobić. należy pamiętać, że jak prześpimy moment zmiany biegów, może trzeba będzie schodzić jeszcze niżej biegami. więc może zamiast zaczynać podjazd na 1400rpm może od razu zejść jedno, może dwa w dół, może w momencie gdy silnik ma jeszcze malutki zapas mocy lepiej już zmienić, a nie czekać na ostatnią chwilę? to wszystko zależy od oceny kierowcy, jego znajomości pojazdu, podjęcia decyzji i realizacji jej w odpowiednim momencie. dlatego według mnie nie ma jakieś uniwersalnej rady. każdy musi swoje zepsuć, aby się nauczyć i wyczuć jak jest najlepiej. |
Autor: | Kierownik [ 15 lut 2013, 16:57 ] |
Tytuł: | Re: Jak najlepiej/najekonomiczniej pokonać wzniesienie. |
Cytuj:
Hej, to mam takie pytanie w kwestii trudnych górek i oszczędności paliwa.
Zdarzyło mi sie wybrać trasę dłuższą, ale z nawierzchnią w dbrym stanie zamiast krótszej z poligonem.Zdarzało Wam się wybierać trasę dłuższą ale z mniejszą ilości wzniesień. Czy to ma w ogóle sens? No i jaka górka jest dla Was "trudna"? 5%, 10% (wiem że to zależy od ciągnika i załadowanego towaru) Trudnych wzniesień nie ma aż tyle. Jeżdżąc krajówkami nie ma strachu. Pamiętam, kiedyś woziliśmy towar na 40km po wojewódzkich, tudzież w ogóle bez numeru drogach. Była tam jedna góra (ale to poważnie góra), wyjście z zakrętu jakieś 50km/h, 200m płasko, po czym 500m podjazdu na który Volvo z 30 tonami towaru ledwo wchodziło trójką połówką z pedałem w podłodze. Samochód nawet na trójce tracił obroty, góra jak szybko sie zaczęła tak szybko się kończyła. Trenowalismy tą trasę po 4 razy dziennie ze dwa tygodnie. W volvo redukcja już przy 1300 obrotach, o 1,5 biegu, obroty pod 1900, pedał w podłogę, po kilku sek kolejne 1,5 biegu w dół i czekamy aż skończy się podjazd. W Manie (ZF) system podobny, redukcja o 2 biegi od razu, obroty pod 2000 i puchnie dalej... Spóźniona reakcja o 2 sekundy skutkowała zatrzymaniem auta, i wstydem na cały powiat. Ale się rozpisałem. Generalnie pokonasz każde wzniesienie, żeby tylko trakcja była, w najgorszym razie zapodasz asa i musi pójść. |
Autor: | użytkownik usunięty [ 15 lut 2013, 17:11 ] |
Tytuł: | Re: Jak najlepiej/najekonomiczniej pokonać wzniesienie. |
Cytuj: [...]Spóźniona reakcja o 2 sekundy skutkowała zatrzymaniem auta, i wstydem na cały powiat.
Mówisz o wstydzie na powiat... Ja narobiłem sobie wstydu na cały Kraków i CD9 Biedronka - Wojnicz jak wyjeżdżałem "Uśmiechem Paryża" z Krakowa "siódemką" w stronę Kielc. W połowie górki spóźniona reakcja zaowocowała strajkiem Premiumki. Całe szczęście, że to było ok 4, 5 rano, ruch niewielki więc wdrapywanie się pod górę nie ciągnęło za sobą epitetów i złorzecznictw
|
Autor: | Wilk 09 [ 17 lut 2013, 18:40 ] |
Tytuł: | Re: Jak najlepiej/najekonomiczniej pokonać wzniesienie. |
Temat bardzo ciekawy z mojego punktu widzenia. Dla tego postaram się dopisać kilka zdań. Na wstępie nie ma dwóch identycznych pojazdów, ani też kierowców o takim samym stylu jazdy oraz takich samych podjazdów. Każdą technikę kierowca może opanować wraz z doświadczeniem, nie czytając o tym tylko prowadząc pojazd dla tego Kolego Edler na początku staraj się słuchać we wszystkim swojego tatę który będzie mógł na bieżąco korygować Twoje błędy. Jeśli chodzi o próby stosowania techniki ECO, defensywnej lub innej, na podjazdach jak i zjazdach musisz być pewny stanu technicznego pojazdu oraz gęstości ruchu na drodze nie możesz jej stosować jeśli stwarzał byś zagrożenie dla siebie, innych lub ładunku. Opiszę własną technikę podjazdu dla samochodów ciężarowych o słabej mocy silnika na pełno załadowanych, która jest podobna do wcześniej opisywanych: 1. rozpędzam pojazd jeszcze na płaskim i początku podjazdu do max. biegów wciskając pedał przyspieszenia na 3/4 do podłogi nie do pełna (wtedy silnik nie zalewa się paliwem). 2. następnie korzystam nie tylko z obrotomierza, ale też z własnego słuchu kiedy słyszę że silnik spada z obrotów i przestaje ciągnąć oraz spada prędkość redukuje o jeden bieg w dół max 1,5 pamiętajcie że obrotomierz pokazuje obroty silnika, a na wale jest strata do mostu a następnie na koła. To znaczy jeśli na obrotomierzu macie 1,2 tyś obrotów to na kołach macie już w tym momencie o wiele mniej. 3. nikt z was nie napisał że na podjazdach występują łuki (zakręty) zawsze warto zredukować bieg przed zakrętem jeśli pojazd zaczyna słabnąć. 4. Nigdy nie czekajcie ze zmianą biegu do ostatniej chwili bo w takim momencie łatwo jest o błąd (nie wejście biegu itp.) 5. przy dojeżdżaniu do końca góry warto odpuścić pedał gazu, aby pojazd wyszedł siła bezwładności. Czego się wystrzegajcie: wciskania pedału gazu do oporu, zmiany biegu na niszy przy wysokich obrotach (po kilku razach tego typu albo rozwalicie most, albo urwiecie łącznik wału do mostu, występują tam bardzo duże przeciążenia). Co do tego pytania czy kiedykolwiek zmieniałem trasę, aby nie jechać przez góry Nie chyba że dostałem nakaz z firmy która wysyłała towar ze względu na wartość ładunku lub inne czynniki od nich zależne w mojej karierze zdarzyły się takie dwa przypadki. Procent podjazdu mówi tylko do czego musimy się przygotować i jaką technikę wybrać, za to procent spadku podaje jakie czeka nas zagrożenie bo ładunek lubi ciągnąć w dół. Pozdrawiam Wilk 09 . |
Autor: | Cyryl [ 18 lut 2013, 6:38 ] |
Tytuł: | Re: Jak najlepiej/najekonomiczniej pokonać wzniesienie. |
Cytuj: ...Była tam jedna góra (ale to poważnie góra)...
otóż stromy i krótki podjazd ma mniejsze konsekwencje niż łagodny ale długi....Spóźniona reakcja o 2 sekundy skutkowała zatrzymaniem auta, i wstydem na cały powiat... dojeżdżając do tunelu Św. Gotarda w Szwajcarii od strony Como podjazd zaczyna się gdzieś za Bellizoną i ma jakieś 26km. jeżeli tam źle się dobierze przełożenie to przez cały ten podjazd jedzie się na niższym biegu niż pozostali, a że jest zakaz wyprzedzania dla pojazdów ciężarówych obtrąbienie mamy jak w banku. przed tym podjazdem jeszcze częśiowo na płaskim jest stacja benzynowa z dużym parkingiem dla ciężarówek co w Szwajcarii jest rzadkością. zawsze zastanawiałem się dlaczego jest pusty, nigdy tam nie stają tiry. raz stanąłem i dowiedziałem się. otóż ruszając z tego parkingu nie mając prędkości początkowej, trzeba mieć ponad 460KM aby dojść do wysokiej skrzyni. i ruszając z tej stacji benzynowej jedziemy tak na niskiej skrzyni 25-30km/h gdzie inni mogą jechać 55-60km/h, więc trwa to prawie godzinę, a wstyd nie jest na powiat, ale kanton, kraj i trochę Europy. |
Autor: | Kierownik [ 19 lut 2013, 8:34 ] |
Tytuł: | Re: Jak najlepiej/najekonomiczniej pokonać wzniesienie. |
No widzisz, a ja jak żyję, i mimo że nigdy nie byłem W Szwajcarii, to odkąd jeżdżę nie zatrzymałem się na żadnym parkingu z którego wyjazd był pod górę. A to z następujących powodów: - Wyjazd i rozpędzanie pod górę, (wir w baku), - Po dobowej pauzie kiedy silnik jest zimny, przy takim butowaniu korbka może sie pokazać, - Utrudnione włączenie się do ruchu. Więc wstyd na kanton, kraj i trochę Europy mi nie grozi. Co najwyżej na powiat, jeśli zamieszam się z biegami na jakiejś wojewódzkiej... |
Autor: | Cyryl [ 19 lut 2013, 10:25 ] |
Tytuł: | Re: Jak najlepiej/najekonomiczniej pokonać wzniesienie. |
no tak, ale ten podjazd nie jest zauważalny na pierwszy rzut oka, jak już parę razy sie jechało to się wie. kiedyś gość Oplem Omegą z przyczepką kempingową zajechał na ten parking i później trzeba było jechać za nim aż do tunelu. |
Strona 2 z 2 | Strefa czasowa UTC+02:00 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Limited https://www.phpbb.com/ |