Wakacje. Dla nas, maniaków trucków (rym wyszedł
) to pięknie brzmi
Kiedy tylko wakacje się zaczęły, już w poniedziałek pojechałem w trasę. Miałem być we wtorek wieczorem, a tak się złożyło, że wróciło wczoraj popołudniu (o tym później). Zdjęć może nie ma zabójczo dużo, ale nadrobie to w następnych wypadach
Cała trasa wyglądała następująco: Z Lublina do Czosnowa k. Warszawy oraz do Kwidzyna mieliśmy tekturę. Około 5.00 dojechaliśmy na bazę Orlenu w Lublinie. Tam wsadziliśmy wszystko do MAN-a, poczekaliśmy, aż nabije powietrze i ruszyliśmy. Rano jak to rano. Słońce pięknie odbija się od całego zestawu.
Ruszyliśmy. Dosyć fajnie jechało się przez Lublin. Żadnych korków, jedyne co przeszkadza to wyboje. Później droga leciała szybko. Niestety w poniedziałek rano do ronda w Kołbieli tworzy się 3-kilometrowy korek. Kilka samochodów się zagotowało, a kilka cwaniaczków chciało pospieszyć i polecieć pasem awaryjnym. Jak tylko jeden nas ominął z taty ust poleciały słowa "A ty mendo". Zjechaliśmy na środek, więc połowe zestawu było na pasie awaryjnym, a reszta na normalnym. Jechaliśmy tak chwilę i wróciliśmy na swój pas. Za chwilę na CB słychać "Mobile, przyblokujcie tą Corse, bo pani sobie leci awaryjnym". Więc my na prawo, a Corsa jak gdyby nigdy nic powróciła na normalny pas. Tak się jechało, a ja z nudów zrobiłem fotke.
Biedny MAN-iek
To pewnie sprawka jakiegoś dzika, albo coś w tym stylu.
Osoby, którym nie chciało się czekać i poleciały boczną drogą. Efekt? Czekały dłużej niż wszyscy
Jakoś się przejechało. Ze względu na zakazy wjazdu do Warszawy, do drogi gdańskiej musieliśmy dostać się przez Zielonkę. Tam też się korkowało, ale tata mówił, że i tak jakoś dobrze się jedzie, bo czasem można i godzinę stać.
Poznajecie?
No i dojechaliśmy. W Czosnowie też było zabawnie. Kiedy zajechaliśmy okazało się, że nie ma prądu i nie można było jak wyjechać widlakiem z garażu :yelrotflmao: Zaczęli tam dłubać, rozmontowywać wszystkie przewody tak, aby można było otworzyć ręcznie. Porozłączali do połowy i światło przywrócili. Musieli spowrotem to składać. Za jakieś 10 minut złożyli wszystko do kupy, trzeba było tylko zrobić porządek, bo nie było gdzie postawić naszych paletek.
Chcieli rozładować szybko, więc brali po 4 palety naraz. Fajnie to wyglądało, bo wchodziły po 2 osoby na tył widlaka, żeby przód się nie przechylał. Nic nie poskutkowało. Szkoda, że nie zrobiłem zdjęcia. Za to macie Jelcza, który stał tam ze względu na roboty.
Nasz sprzęt.
Który lepszy?
Po wszystkim wyjechaliśmy na Kwidzyn. Zdjęcie z S7.
Coś dla Mateza.
W miejscowości Sierpc stanęliśmy na obiad w Barze MAXIM. Polecam.
Droga na Rypin. Wąsko.
Zamek w Golub-Dobrzyń.
Koledzy
Quest i
Fif92 mieli nas nakręcać w Grudziądzu, jednak plan nie wypalił, ponieważ mieliśmy być rano, a niestety pojawiliśmy się około godziny 15.00. Szkoda, że im wtedy nie pasowało. Mimo tego, do następnego razu.
Dojechaliśmy do Kwidzyna. Rozładunek mieliśmy tam gdzie zawsze czyli w Zakładzie Owocowo-Warzywnym. Rozładunek zajął dosłownie 5 minut, ponieważ mieliśmy tam zaledwie 5 palet. Później pojechaliśmy kręcić 9-tkę na Shellu przy wylocie na Malbork i Grudziądz. Mieliśmy jechać rano, a przez to, że nie było ładunku staliśmy 18 godzin. Nie było nudno. Oglądaliśmy TV, ja czytałem gazete, robiłem zdjęcia itp.
1-ka i bajeczka
Parówki
Mini-sesja.
Widać tu TGX z WABERER'S. Chciałem zrobić mu foto, ale jak ruszał to akurat padła mi bateria. Trudno.
Następnego dnia staliśmy prawie do 13.00. Efekt? Brak ładunku. O godzinie mniej więcej 12.50 wyjechaliśmy z Kwidzyna w kierunku Lipna. W Grudziądzu jest teraz obwodnica to całkiem inaczej się jedzie. Około 15.30 byliśmy w DAWTONA Lipno. Załadowaliśmy przyprawy i ruszyliśmy zrzucić je w DAWTONA Błonie. Oto 2 zdjęcia z załadunku.
Droga nie była zła. Kilka osób wpychało się na siłę. Z drugiej ciężarówka, poboczy brak, a ten wyprzedza. Daliśmy po sygnale i tyle. Na fotografii przebudowa drogi.
Tankowanie na Orlenie.
Zanim dojechaliśmy do DAWTONY, trzeba było przejechać obok bazy PEKAES. Przed nami na światłach jeden z nich.
Na rozładunku trochę nam zeszło. Dostali bardzo ciekawe Premium II. Nie wychodziłem robić zdjęć ze względu na strażnika i ich kierowców, którzy się tam kręcili. Póki co, fotka z wagi. Trochę się przyciemniło.
Stamtąd pojechaliśmy do Piastowa k. Pruszkowa załadować się granulatem. Dojechaliśmy około 22.00. Ciemno już było, a znaków prowadzących do firmy nie było. Stała ona w jakimś zadupiu, do której dojazd można określić w jeden sposób - śmiech na sali. Tu już stoimy do rana pod rampą i czekamy na załadunek.
Rano nas ładnie załadowali. Ruszylibyśmy już około 10.00, ale zgubiła się jedna paleta. Szukali jej ze 2 godziny. W końcu jak przyszedł kierownik to dziwnym trafem za 5 minut się znalazła. Wrzucili nam ją i pojechaliśmy w kierunku Lublina. Nasz staaaarszy, ale mniejszy brat pod rampą.
Most Siekierkowski w Warszawie.
Po wyjechaniu z Warszawy stanęliśmy na obiad w zajeździe ROSA w Kołbieli.
Do Lublina jakoś się dojechało. Tym akcentem moja pierwsza, pełna przygód, wakacyjna trasa dobiegła końca. Proszę o komentarze. Pozdrawiam