Właśnie wróciłem z okolic Nowego Sącza.
To trasa z Bielska, gdzie nie ma ani kawałka czteropasu i 200 km w jedną strone leci sie drogą jednojezdniową bardzo kręta i górzystą, kto zna te rejony wie o co chodzi.
Jak już wracałem (sam naginajac przepisy i wyprzedzajac co chwile cchac utrzymac 90-100 km)
w pewnym momencie zawahałem sie nad wyprzedzaniem bo nie bylo miejsca i patrze w lusterku i nagle z niesamowitą predkoscia pojawia sie audi z batem na dachu, bez ceregieli ominał wszystkich jak sie dało
mialem go jeszcze na widoku i mowie na cb
Ja: kolego z audi uwazaj bo tam mówili że octavia krązy
koleś karkołomnie wyprzedzajac kolejne auta chwycił gruszke i bardzo niskim tenorowym głosem spokojnie mówi:
A: "Okey, dam radę "
i znikną w siną dal i tyle go widzieli