wagaciezka.com - Forum transportu drogowego http://harnas.wagaciezka.com/ |
|
Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa http://harnas.wagaciezka.com/viewtopic.php?t=24283 |
Strona 20 z 40 |
Autor: | LKV Tomek [ 16 kwie 2012, 18:04 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa |
Opis jak zwykle ciekawy i przejrzysty.Firma ze Scaniami ładny kołchoz,powiedz mi ile macie we firmie aut ? Pozdrawiam i czekam na dalszą część. |
Autor: | teqila100 [ 20 kwie 2012, 12:32 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa |
Filipie powiem ci że kozak z ciebie jest na maksa to co się Tobie przytrafia to jest mega masakra xD A tak z Ciekawości bo jestem z okolic Kołobrzegu. Gdzie się tam ładowałeś?? a co do Twoich perypetii z Biedronką w koszalinie to znana sytuacja;] Robie w Koszalinie KW a raczej kończę to co zacząłem pół roku temu (stan finansowy kazał zawiesić pogoń za upragnioną jazdą zestawami) to koledzy którzy tam latają i robią okresowe z uśmiechem mówią o tym co się tam dzieje;p Kierowcy to nie Imiona lecz numery na autach z którymi "owady" latają ;p Pozdrowienia dla Ciebie i czekam na kolejne opisy tras z jakimi miałeś styczność;] PS: za miesiąc mam zamiar podjąć pracę w jednej z firm w mojej okolicy która często wysyła chłodnie na Haparande więc mam ogromną nadzieje że kiedyś będę mógł poznać się z Tobą osobiście;];];] |
Autor: | filippo [ 21 kwie 2012, 9:08 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa |
Cytuj: A tak z Ciekawości bo jestem z okolic Kołobrzegu. Gdzie się tam ładowałeś??
Rozładowywałem w "Lech" Sp. Z O.O. Hurtownia Nabiałowa Rybacka 11B 78-100 Kołobrzeg.
a co do Twoich perypetii z Biedronką w koszalinie to znana sytuacja;] |
Autor: | filippo [ 09 maja 2012, 0:59 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa |
Ostatni opis skończyłem w niedzielę i miałem czekać do poniedziałku na kolejny załadunek. Adres kolejnego załadunku otrzymałem w... czwartek. W międzyczasie, czyli chyba w poniedziałek wyjechałem z Lidingo w stronę Oslo celem znalezienia jakiejś stacji benzynowej z prysznicem, gdyż to miejsce w którym stałem na wyspie nie miało absolutnie żadnych wygód poza spokojem i ładną okolicą na spacery. Stacji takowej nie znalazłem, ale stanąłem na ogólnie dostępnym parkingu przed pewną wielką firmą z Sodertalje i skorzystałem z jej udogodnień dla kierowców. W czwartek ruszyłem przed południem w stronę Orebro. Po drodze przyszedł adres załadunku - miejscowość Karlskoga. Na miejscu byłem tuż przed 15 ale na rampach załadunkowych pusto. W biurze ciężko zaskoczeni tym, że ktoś po jakiś towar przyjechał ale po chwili jednak znaleźli co chcieli i zaczęli ładować. Były to podwójnie ustawione palety z kartonami wypełnionymi butelkami do szamponów. Załadunek szybki i sprawny bo towar lekki. Jako, że pozostały mi wolne miejsca paletowe to dostałem kolejny adres gdzie miałem doładować się do pełna. Były to magazyny DHL w Orebro. Na miejscu już było po pracy, więc musiałem odstać swoje do rana. Nigdy nie przestanie mnie zadziwiać fakt, że buduje się na obrzeżach miasta ogromne magazyny na około 150 ramp z ogromnym placem a w promieniu kilku kilometrów nie ma absolutnie żadnego parkingu dla aut oczekujących na załadunek. W ciągu dnia można sobie czekać na placu ale w nocy, trzeba stać poza nim, na poboczu drogi dojazdowej - bez sensu. Następnego dnia, załadowałem dwie palety i ruszyłem do miejscowości Kungsor by ostatecznie się załadować. Pogoda się tego dnia pogorszyła dość znacznie bo zaczął nawet padać śnieg. W Kungsor, szybko znalazłem firmę, wjechałem na plac, poszedłem spytać co i jak z załadunkiem i zamierzałem podjechać pod załadunek i ruszać do pierwszego celu. Gdy wróciłem do auta po przekręceniu kluczyka, zapaliły się zegary ale auto nie odpaliło. Volvo ma to do siebie, że często upalają mu się lub kruszą kabelki dochodzące do rozrusznika, tak też się stało u mnie. Tak naprawdę nie mam pewności czy sprawdzając je, sam jednego z nich nie urwałem Pogoda była kiepska do wszelkich napraw na dworze ale musiałem sobie z tym poradzić. Jako, że dostęp do tego kabelka który się ukruszył był kiepski zajęło mi to prawie godzinę. Po jego skróceniu i ponownym przykręceniu do rozrusznika auto niestety dalej nie odpalało co właśnie skłoniło mnie do przypuszczeń, że był on w porządku a ja go urwałem. Jako, że nie wiedziałem co czynić dalej a kierujący mną przez telefon serwisant z Volvo Gdynia również wyczerpał wszelkie możliwości zmuszony byłem wezwać szwedzki serwis Volvo. Pojawił się on dopiero po około 3 godzinach. Winnym całego zamieszania był zepsuty przekaźnik co było jednym z pierwszych podejrzeń gdyż miałem zapasowe i sprawdzałem je zanim wezwałem serwis ale po jego przyjeździe okazało się, że one też były uszkodzone. Po szybkiej wymianie przekaźników ruszyłem dalej. Czasu pracy było już niewiele więc po około 3 godzinach stanąłem na pauzę która wypadła mi w miejscowości Arvika. Zaparkowałem tuż przy stacji paliw i pewnej śmieciowni gastronomicznej z kórej łapałem zasięg internetu. Noc nie była cicha i spokojna gdyż był to piątek, więc przez sporą część nocy na stację zjeżdżała się szwedzka młodzież która ukochała sobie stare amerykańskie krążowniki szos z bulgoczącymi silnikami, często z przerabianymi wydechami i dudniącym basem nagłośnieniem. Jako, że jeżdżę chłodnią, spałem jak dziecko Następnego dnia ruszyłem bez pośpiechu przed południem, zatankowałem się w Charlottenbergu, odprawiłem towar na granicy w Edy i dojechałem spokojnie do pierwszego celu czyli miejscowości Kristiansund. Niedziela upłynęła na porządkach w aucie i paleciarze oraz na oglądaniu filmów. Po południu dołączył do mnie Rafał z firmy "KELC" z Wałcza (pozdrawiam), z którym sobie pogadaliśmy o różnych sprawach i wymieniliśmy się filmami. W poniedziałkowy ranek rozładowaliśmy się i pożegnaliśmy, gdyż Rafał dostał szybko adres załadunku a ja ruszyłem na drugie miejsce rozładunku czyli do Andalsnes - okazało się również, że będzie to ostatnie gdyż spedycja nie chce bym jechał z ostatnią partią ładunku do Maloy, gdzie był on przeznaczony. Mam więc wszystko zrzucić w Andalsnes. Jako, że pogoda była tego dnia piękna a ja miałem na naczepie zaledwie tonę ładunku, zdecydowano, że pojadę trasą omijającą przeprawę promową Molde-Vestnes i do Andalsnes mam się dostać pokonując górską przełęcz drogą 660 z 10% podjazdem i zjazdem - nie bardzo sobie wyobrażam ten odcinek drogi w czasie konkretnej zimy, choć są w Norwegii gorsze (np. 134). Teraz był czysty suchy asfalt ale na poboczu wciąż około metrowa warstwa śniegu. Widoki niesamowite. Na miejscu miałem mały problem ze znalezieniem ulicy z podanego adresu ale pomoc Pani ze stacji benzynowej okazała się bezcenna. Szybko rozładowano dwie palety i pojechałem dalej szukać ostatniej firmy którą miał być DSV. Co ciekawe pod podanym adresem jej nie było. Spotkany w okolicy listonosz upierał się, że adres mam dobry. W biurze jednak okazało się, że mieszczące się tam firma kiedyś świadczyła na jednej z ramp usługi dla DSV ale już tego nie robi. Spedytor upierał się , że mam towar zostawić u nich ale co mu poradzę jak nikt go tu nie chciał. Po około dwóch godzinach polecono mi w końcu zawieść go do całkiem innej firmy, gdzie bardzo miła starsza Pani mimo niespecjalnych umiejętności w obsłudze sztaplarki rozładowało resztę ładunku dość sprawnie. Po wszystkim ustawiłem się tuż obok dworca kolejowego, gdyż wiedziałem, że jest na nim czysta toaleta a mój komputer jest w stanie wyłapać sygnał darmowego internetu z pobliskiej księgarni. Przypomnę, że był to poniedziałek. Adres kolejnego załadunku a uściślając jedynie kierunek jazdy czyli "jedź w stronę Trondheim" otrzymałem w... piątek. Po ujechaniu około 20km zawrócono mnie i polecono jechać do Alesundu a po około kolejnych 10km zawrócono jednak w stronę Trondheim. Po drodze powiedziano mi, że nie ma konkretów ale są trzy możliwe miejsca załadunku - Trondheim, Orkanger i Hitra. Zdecydowałem się więc zjechać z drogi E6 na 700 i nią dotrzeć do Orkanger które wydawało się najlepszym miejscem wypadowym tak do Trondheim jak i na Hitrę. Tuż za Bergkak wziąłem norweskiego autostopowicza któremu zepsuło się na tej drodze auto, które ku mojemu zdziwieniu postanowił porzucić. Podrzuciłem go do najbliższej miejscowości w której zatrzymywał się autobus zmierzający do jego miejsca zamieszkania. Jazda upłynęła nam na rozmowie o jego aucie, mojej pracy i pewnym psychopacie którego Norwegia teraz sądzi. Po wysadzeniu go dalsza część trasy upływała spokojnie. Dostałem informację by jechać na Hitrę i tam zaczekać na konkretny adres. Dojechałem na Hitrę około godziny 20 - był piątek - adres przyszedł o godzinie 9:00 w... poniedziałek. Sobotę spędziłem całą wychodząc z auta tylko za potrzebą, gdyż pogoda była iście norweska (silny wiatr, śnieg z deszczem i grad, zimno). Niedziela zaś bardzo pozytywnie zaskoczyła gdyż temperatura podskoczyła do 15 stopni, na morzu flauta i piękne słońce, więc poświęciłem ją w sporej części na spacer i leżenie na słońcu na ławce nad brzegiem morza:) W poniedziałek rano pojechałem do miejscowości Ulvan by załadować rybę na farmie łososi. Załadowano mnie jednak dopiero około godziny 18. Towar miał być przeznaczony do Polski, na co naciskałem spedytora, gdyż byłem już po trzech tygodniach spędzonych w trasie. Gdy odbierałem dokumenty od razu zwróciłem uwagę, że mam je dla trzech różnych odbiorców i żaden z nich nie jest z Polski (dwóch szwedzkich i jeden francuski). Zadzwoniłem od razu do spedytora który to uspokoił mnie mówiąc "oni tak czasem piszą ale ryba na pewno idzie do kraju". Jednakże po około 4 godzinach od mojego telefonu przyszła informacja, że jednak towar mam zrzucić w Gardermoen koło Oslo. Zapewniono mnie jednak, że po rozładunku od razu załadują mnie tam rybą przeznaczoną dla krajowego odbiorcy. Na miejsce dotarłem tuż po pierwszej w nocy z poniedziałku na wtorek. Tuż po szóstej rano polecono mi podjechać pod rampę, gdy dawałem dokumenty poinformowano mnie, że tego dnia nie mają w planach żadnego ładunku do Polski. Nie muszę chyba zaznaczać jak bardzo mnie to zirytowało. W Polsce już od trzech dni trwał długi weekend który upływał w pięknej pogodzie. Czekając na załadunek odstałem kolejnych pięć dni - szczyty zostały osiągnięte. W tzw. międzyczasie skończyło mi się jedzenie i czyste podkoszulki. Zakupy udało się zrobić z pomocą otrzymanej na nieprzewidziane wydatki norweskiej waluty. Koszulek jednak nie udało się uprać, całe szczęście jeszcze jedną udało mi się znaleźć w czeluściach podróżnej torby. Oczekiwanie upłynęło na pogawędkach z polakami których tam nie brakowało - pozdrawiam Bogdana od Czaji, Pioruna z Jastrowia i Tomka z Piaseczna w żółtej Scanii która zżerała własne akumulatory. Załadowano mnie dopiero w niedzielne popołudnie czyli po długim weekendzie, na całe szczęście już na pewno rybą przeznaczoną do Polski. Zanim jednak dotarłem na załadunek jadąc pod jedną z górek przed Oslo, auto zaciągnęło ze zbiorników powietrze gdyż były one już prawie puste bo miałem przykaz nie tankować w Norwegii zbyt dużych ilości paliwa ze względu na niemożność odliczenia za nie podatku vat. Nie obyło się bez spuszczenia pewnej ilości paliwa z agregatu celem dolania do zbiorników auta oraz podnoszenia kabiny i ręcznego odpowietrzania układu. Jako, że towar ładowałem w Oslo to jeszcze tego samego dnia dotarłem do Ystad skąd miałem płynąć do Świnoujścia. Następnego dnia rano odebrałem bilet i ruszyłem na prom na którym były zaledwie cztery ciężarówki, trzy busy oraz trzy osobówki. Wśród kierowców ciężarówek spotkałem kolejnego szofera z wałeckiej firmy "KELC", Wojtka z którym spędziłem większość czasu na promie na pogawędce. Po promie, tankowanie w Międzyzdrojach i ogień na tłoki do Duninowa. We wtorkowy poranek rozładunek i zjazd na bazę. Po drodze zajechałem do Lęborka i zabrałem z przedszkola ze sobą syna - przeżył mały szok jak zobaczył zestaw za płotem bo akurat byli z grupą na podwórku - reszta dzieciaków też się momentalnie przykleiła do płotu Po zjechaniu na bazę udałem się do biura firmy celem rozliczenia się z trasy i odebrania zaległego i bieżącego wynagrodzenia. Rozmowa z szefową nie należała wcale do przyjemnych - nie będę się wdawał w szczegóły ale napisze jedynie, że od dnia 8 maja nie jestem już pracownikiem firmy Auto-Stuba i otrzymałem jedynie część uczciwie zarobionych w niej pieniędzy - mam je podobno otrzymać w ciągu kilku następnych dni - zobaczymy. Co ciekawe firma owa ma cztery auta a na dzień dzisiejszy, jak się dowiedziałem, jedynie jednego kierowcę który zatrudnił się w niej miesiąc temu. Przyszłości raczej świetlnej to nie wróży. Muszę trochę odpocząć ale na horyzoncie jest już kolejna firma. Zobaczymy co z tego wyniknie. Zdjęcia: Od tego zdjęcia klikaj w prawo CDN |
Autor: | wojtas92 [ 09 maja 2012, 11:40 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa |
Czytałem i czytałem, o tych przestojach i zastanawiałem się co napiszesz na końcu. Czy, że dostajesz taki szmal, że to tygodniowe stanie w oczekiwaniu na załadunek Cię nie rusza, czy takie zdanie jak rzeczywiście napisałeś. Skoczek z Ciebie niezły, no ale jak widać na Twoim przykładzie nie zawsze udaje się zadomowić w firmie na długo, bo dobrze wygląda ona tylko na papierkach. Powodzenia i szerokości. A długi weekend w trasie to chamówa A jako dowód na to, że obejrzałem zdjęcia powiem tylko, że mamy takie same buty Pozdrawiam! |
Autor: | andy the driver [ 09 maja 2012, 15:20 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa |
Ja również jak kolega powyżej czytając opis spodziewałem się takiej reakcji z twojej strony i wcale ci się nie dziwię, pomimo tego iż nie jeździłem nigdy w międzynarodówce nie wyobrażam sobie stania przez blisko tydzień, podejrzewam że i finansowo się to raczej nie opłaciło co do kolejnej firmy to znając twoje opisy domyślam się co to będzie za firma, tam czy siak życzę powodzenia |
Autor: | Jacek [ 09 maja 2012, 19:32 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa |
Dobra decyzja ze zmianą firmy, nie ma co się szarpać... Masz dużo cierpliwości, że tyle wytrzymałeś. Życzę powodzenia w nowej firmie, liczę że będzie normalniejsza od poprzednich |
Autor: | Toniacz [ 10 maja 2012, 0:49 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa |
Jaki sens takiego jeżdżenia (a raczej stania) - ani firma nie zarobi, ani kierowca. Naprawdę tak krucho z ładunkami na skandynawii ? W mojej firmie (choć to inna specyfika pracy) siedzę ponad 10 lat. Zawsze było normalnie - nie ma roboty to liczyli dniówkę, bo to od pracodawcy zależy zapewnienie mi pracy, kiedy ja pozostaję do dyspozycji. Od zeszłego roku nowe porządki - nie ma zleceń, nie ma kasy. Całe szczęście u mnie jeżdżenia jest w bród, więc takie dni że siedzę i nic nie robię należą do rzadkości, ale np. chłopaki z południa są w czarnej d**ie, bo wygasły im jakieś umowy i roboty jest mało. Nawet jeśli jest jakaś grubsza robota i trzeba zapierdzielać, to i tak nic z tego nie ma, bo potem jest tydzień plaży, wszystko sie elegancko zeruje i na koniec miesiąca przychodzi podstawa bez żadnych dodatków. A co do młodego - mój syn ma na razie trochę ponad 1,5 roku, więc jeszcze malutki i sprawia wrażenie że niewiele kuma, ale bystry jest, kiedy jedziemy gdzieś razem, ożywia się tylko na widok ciężarówek i koparek Wpuściłem go dzisiaj do kabiny magnumki, po prawie 20 minutach buszowania wciąż nie chciał wyjść Ma olej napędowy i benzynę we krwi, ale coż poradzić jak się ma takich rodziców (tak, tak - mamusia też jest motoryzacyjną dziewczyną |
Autor: | dies_nefastus [ 10 maja 2012, 17:28 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa |
Cytuj: przeżył mały szok jak zobaczył zestaw za płotem bo akurat byli z grupą na podwórku - reszta dzieciaków też się momentalnie przykleiła do płotu
Świetnie to musiało wyglądać A młody został pewnie bohaterem wśród kolegów na parę dni... |
Autor: | SIOJU [ 20 maja 2012, 12:47 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa |
Ja, jak się zaczeła Unia w 2004 roku postanowiłem liznąć trochę świata i poszedłem na międzynarodówkę - była to moja pierwsza praca na TIR-ach. Niestety mój rekord bez powrotnego ładunku to 10 dni na jednym parkingu w Italii. Skończyło się jedzenie, pieniądze, problemy z ubraniem. Zniechęciło mnie to tak, że do dziś omijam to szerokim łukiem. Poza tym źle znoszę weekendy w budzie z myślą, że moi bliscy siedżą na działce i się relaksują. Przyzwyczaiłwem się do dziadowskich dróg w Polsce, za to każdy weekend i często na tygodniu bywam w domu. Dla mnie jest to ważniejsze, niż parę groszy więcej za mięzynarodówkę ale to kwestia osobista. Mój dobry kumpel, który zaczynał jeżdżenie w tym samym okresie co ja, mówi że na krajówce nie wytrzymał by dłużej jak tydzień. W dodatku od 2003 roku do dziś pracuje w tej samej firmie. |
Autor: | filippo [ 12 cze 2012, 10:22 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa |
Dwa słowa od ojca prowadzącego (auta). Leci mi już trzeci tydzień w nowej firmie. Nie mam za bardzo gdzie net złapać dlatego milczę ale dziś się udało. Nie chciałbym zapeszać ale jak na razie poza ciągłym przerzucaniem palet z naczepy do paleciar i z powrotem to wszystko jest tak dobrze jak dawno nie było:) W użytkowanie dostałem też bardzo przyjemne auto - Volvo FH16 540 - znane na Wadze Ciężkiej. Więcej i konkretniej za około tydzień PS: Żarówka w grill'owej lampce już wymieniona. |
Autor: | Edler [ 12 cze 2012, 12:21 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa |
Noooooo nie kolego teraz to ja Ci nie odpuszcze i musimy się ustawić kiedyś przed promem bo domyślam się że skoro to auto to dalej skandynawie robisz |
Autor: | Szaki [ 12 cze 2012, 13:41 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa |
Cytuj: Noooooo nie kolego teraz to ja Ci nie odpuszcze i musimy się ustawić kiedyś przed promem bo domyślam się że skoro to auto to dalej skandynawie robisz
Z tego co pamietam to oni jezdza na Anglie.
|
Autor: | bart [ 12 cze 2012, 13:48 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa |
Cytuj: Cytuj: Noooooo nie kolego teraz to ja Ci nie odpuszcze i musimy się ustawić kiedyś przed promem bo domyślam się że skoro to auto to dalej skandynawie robisz
Z tego co pamietam to oni jezdza na Anglie. |
Autor: | Edler [ 12 cze 2012, 14:21 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa |
Może być i Anglia ale jeśli firma jest z 3miasta to na pewno będzie okazja żeby sie z Filipem ustawić, może już podjadę swoim zestawem w końcu w czwartek egzamin.... |
Autor: | LKV Tomek [ 12 cze 2012, 18:37 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa |
To ja już czekam z niecierpliwością na nowe opisy ,tym razem kierunek Anglia,na pewno będzie ciekawie |
Autor: | Mca [ 13 cze 2012, 8:54 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa |
Dostałeś już rozkaz zamazywania reklamy spedycji na naczepie? |
Autor: | korni8808 [ 13 cze 2012, 9:56 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa |
Cytuj: Dostałeś już rozkaz zamazywania reklamy spedycji na naczepie?
Od głupiego komentarza się już powstrzymać nie mogłeś?
|
Autor: | Dolar [ 13 cze 2012, 10:29 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa |
Szczerze gratuluje tak fajnego auta, chyba moje ulubione z bartkowej floty Jestem jednak ciutkę ciekawy, czy nadal będziesz opisywał tak dość szczegółowo swoje trasy. Powodzenia w nowej firmie i czekam na zdjęcia tego pięknego Volva |
Autor: | Mca [ 13 cze 2012, 11:32 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa |
Cytuj: Cytuj: Dostałeś już rozkaz zamazywania reklamy spedycji na naczepie?
Od głupiego komentarza się już powstrzymać nie mogłeś?Śledziłem i będę śledził ten temat bo zawsze był ciekawy! |
Strona 20 z 40 | Strefa czasowa UTC+02:00 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Limited https://www.phpbb.com/ |