Cytuj:
Nie mogę zrozumieć tego pesymizmu co do otwierania tego typu działalności, są tysiące firm w Polsce jeżdżących na busach i jakoś sobie radzą. Co do Koleżanki to na pewno ma lukratywne frachty ze spedycji bo w innym wypadku by się za to nie brała.
Odniosę się do tej części wypowiedzi. Nie tyle co do busów, ale ogólnie "transportu.
Wielu tak myśli, że jakoś to się musi opłacać, bo inni przecież jeżdżą. Bardzo naiwne myślenie.
Kilka dni temu otrzymałem ofertę pewnej firmy, ba w sumie operatora logistycznego, polskiego, kojarzonego od dawien dawna z naszym krajem, żółtymi samochodami i czarnymi plandekami... Super , ekstra oferta, niecałe 3 zł za km , do tego średnia bodaj 8.5 kloca km w miesiącu ( ciekawe). Opłaca się? Ni chu chu... A mimo to nie brakuje im chętnych, z coraz to lepszymi samochodami, jak to jest? Jednym się opłaca, a drugim nie?
To Ci powiem jak to się opłaca - opłaca się, bo pracują na podstawie takich patologii jak: magnes, kierowcy bez umowy, wszelkie naprawy robione dopiero w momencie, jak już dowód z auta zabiorą, albo stanie na amen.
Jak to jest, że jeden robi z biedą 3 kółka tygodniowo, a drugi, z sąsiedniej firmy wali po 5 kółek? Doba u niego ma 35 godzin? W najlepszym wypadku za kierownicą siedzi właściciel-kierowca, oderwany od pługa, któremu jak zostanie po odliczeniu "wszystkiego" ( "wszystkiego", bo sam de facto nie wie jakie ma koszty i co ma liczyć) kilka niby klocków, to jest zadowolony. Proste. Można było pozbyć się starych samochodów, "oddając" je swoim wcześniejszym kierowcom, niejednokrotnie będących kilka latek przed emeryturą, uwiązując ich przy sobie.
A na busie? Jeszcze łatwiej, nie ma tacho, można kombinować jak się podoba ( tacho to nie tylko problem czasu pracy kierowcy).
Pomijam fakty, że duża część firm transportowych to jednostki stworzone "dla picu", tzn dla generowania kosztów, obrotów, pokrycia lewej kasy, trzeba być tego świadomym.
Na takiej podstawie się to opłaca i na takiej podstawie jeździ większość samochodów w polskim transporcie ( nie mówię, że wszyscy...)
JEDNAK CZYTAJĄC COŚ TAKIEGO:
Cytuj:
01/2010, pierwszy właściciel, 180 koni 299tyś przebiegu za 52tyś zł brutto.
Ma wady, których właściciel nie ukrywa lub nie da się ich ukryć.
Sprzęgło kwalifikuje się do wymiany
Zdemontowane ogrzewanie
Na rogu rozerwaną plandekę
Powyżej 70km są drgania, spowodowane czymś tam
Do wymiany opony.
Mam jeszcze trzy pytania
Zna ktoś jakiś warsztat w mazowieckim. Grójec, Mszczonów, Żyrardów, Sochaczew, Łowicz.... ?
W jakim rozmiarze są opony ?
Jaki jest przybliżony koszt montażu webasta, wymiany sprzęgła ?
NÓŻ OTWIERA SIĘ W...
Koleżanka praktycznie zakupiła samochód, wiedząc, że ma usterki, ale zgodziła się na nie "w ciemno", nie analizując tego , ile wyniesie ich usunięcie.
- nie znała rozmiaru opon - co za tym idzie na pewno nie znała ceny tych opon ( przy zakupie tego samochodu) , które musi wymienić tak czy siak. O reszcie szkoda gadać, o tym czym mogą być spowodowane wibracje, ile to może kosztować, to samo sprzęgło - Łukasz trochę już naprowadził na tory.
To jest racjonalne myślenie? Pakujesz się w coś, bez analiz.
Przypuszczalnie tak samo jest z robotą na te auto, na którą masz chrapkę. Zdecydowałaś się na nią, a dopiero teraz weźmiesz zapewne kalkulator i zaczniesz "liczyć", tak "liczyć", bo nie jesteś świadoma i nie znasz prawdziwych swoich kosztów . Polski transport ma już dość takich amatorów jak Ty, mam nadzieję, że coś Ci się nie uda już na samym początku i nie będziesz "egzystować" na rynku jeszcze bardziej partoląc obecną patologię.