TRASA II CD. (GB...) PL - UA - PL, czyli... TIRowcy, czyli "Pan, a pivko Ty pił?", czyli "Let's go east!"
Z domu ruszamy w niedzielę po godzinie 15.00. Jest piękne popołudnie. Dobijamy się do trasy nr 8 i kierujemy się na Piotrków Trybunalski. Przejazd przez Wieluń i skład Wieltonu:
Z Piotrkowa łapiemy kierunek na Radom trasą 44. Ruch niewielki. Jedzie się przyjemnie, czas i kilometry mijają szybko... Jak na polskie, drogowe realia, oczywiście. "Czasowstrzymywacz" H9-21 rodem z Sanoka - któż nie lubi takiego widoku przed sobą?
Z Radomia kierujemy się na Lublin, po drodze robimy 45 minut pauzy. Za Radomiem wpadamy w okrutną ulewę. Leje jak z cebra. Nie dość, że desz to jeszcze grad.
Przejazd przez Puławy i ukochany - super szeroki most nad Wisłą - trzeba uważać żeby nie stracić luster.
Patrol prewencji w Puławach:
Późnym wieczorem docieramy do Lublina. Chociaż ruch wydaje się być niewielki to...
4,5 kilometra przed przejściem granicznym w Dorohusku dobijamy do końca kolejki. Jest godzina 23. Idzie "jak krew z nosa umarłemu" czyli strasznie wolno. Podjazd wypada średnio co godzinę. Zdziwiło mnie to, że nie było chamstwa. Kiedy któryś przysnął to nie było "objeżdżania", ale kulturalne podejście do kabiny śpiącego kolegi i zapukanie w drzwi. Jak widać można być kulturalnym. Świt w kolejce:
Ok. 8 stoimy już przed bramkami wjazdowymi na terminal po polskiej stronie:
Podjazd do "Wopka", ważenie i kontrola paszportowa - wjazd na terminal.
Około 11 stoimy w kolejce na moście granicznym na Bugu. Za chwilę wjedziemy na terminal po stronie Ukraińskiej.
Wita nas napis w cyrylicy - "UKRAINA". Pierwsze budki i pierwsze "tradycje" (łapówki) - płacisz to jedziesz...
O 13 parkujemy na terminalu. Roznosi się hałas rosyjskojęzycznych hitów utrzymanych w rytmie Disco Polo. Auta Adampolu wywożą do Kijowa najnowszy model Corolli - u nas trzeba czekać na to auto nawet 6/7 miesięcy.
Oczywiście na przejściu nadal trzeba płacić, kasują za wszystko - terminal, celnika, itd. Oczywiście po złożeniu papierów w okienku celnika słyszymy: "Pan, majesz problem...". Udaje się go rozwiązać odpowiednią sumą włożoną w paszport... Ok. 19 przechodzimy granicę. Znowu leje...
Zaraz za bramą terminalu tankujemy. Oczywiście ilość wlanego paliwa trzeba skrupulatnie wyliczyć, aby na wyjeździe nie przekroczyć przyjętej normy 200 litrów. Za nadwyżki trzeba będzie płacić.
Kierujemy się na Luboml i Kovel. Kawałek odremontowanej drogi, ale nie ma co się cieszyć...
...za kilka kilometrów zacznie się szara rzeczywistość
Tęcza po intensywnych opadach.
Wspólne Euro 2012 zbliża się wielkimi krokami - pora zaczać budować drogi nowe, remontować stare... do tego potrzeba nowoczesnego sprzętu...
Po drodze dołączamy do 2 polskich wozów jadących do Kijowa, do Sarnów jedziemy razem.
Słoneczko w plecy - tym razem pod wieczór - jedziemy przecież na wschód. Dodatkowo +1 godzina w stosunku do czasu polskiego.
Między Kovlem a Sarnami wpadamy w straszną ulewę - nie widać prawie nic. Trzeba potwornie uwazać. Drogi są niezywkle dziurawe, a nie brakuje na nich jadących bez świateł rowerzystów i samochodów.
Stwierdzamy, że dalsza jazda w takich warunkach nie ma sensu. W Sarnach zjeżdżamy na płatną, strzeżoną "parkovkę". Ruszamy z samego rana.
Sarny znane są z tego, że jest w nich pewne rondo. Zawsze stoi tam milicja, bo... odcinek do Kijowa jest remontowany i zamknięty dla ruchu tranzytowego. Oszczędza jednak kilometrów i czasu... Wniosek? Oczywiście,pieniądze otwierają nawet zamknięte drogi...
Ził po lewej służy do nauki jazdy... Młodzieńcy na skrzyni do oczywiście kandydaci do zawodu "wodziciela", czyli kierowcy...
Jedziemy mając na celu Korosten, Borodjankę i Kijów rzecz jasna.
Przedmieścia stolicy Ukrainy, milicja w Ładzie i wjazd na "kolec" czy obwodnicę:
Jedziemy prawą stroną Kijowa - mniej świateł i postojów z nimi związanych. Ruch duży - jak w każdej metropolii.
Przy obwodnicy na poboczu niekończące się stosy materiałów budowlanych upakowanych na "gruzovikach" - coś w styli obwoźnego Obi czy Castoramy
Na wschodzie bardzo modne są trolejbusy - tutaj MAZ:
Przejazd mostem nad Dnieprem i prawobrzeżny Kijów.
Zbliża się czas na 45 minbutowy postój, aż tu nagle z pobocza wybiega... milicja. Kontrola jest rutynowa - dokumenty, opony i kontrola trzeźwości polegająca na zadaniu pytania: "Pan, a pivko Ty pił?", zbliżeniu się i badaniu węchowym powietrza wydobywającego się z ust kierowcy. Milicjantom nie dajemy nic, nie mieli się do czego przyczepić. Wskazali za to, miejsce gdzie można wykonać przerwę.
Stajemy na wskazanym Lukoilu... Maybach 62 - kontrasty widać na całym wschodzie... Mercedes G klasse z tyłu to wóż "ochrończyków".
Z Kijowa jedziemy na północny wschód. Kierujemy się na Borispol, Brovary. Do Pryluków, miejsca odprawy i rozładunku mamy ok. 200km. Drogi takie jakie widać, strasznie dziurawe. Ładunek mamy lekki więc czasami "chce wyrwać kierownicę z rąk"... A Magnum należy do aut bardzo dobrze wybierających nierówności...
Ziomkowie Borata - Kazachowie wracają do domu.
W Prylukach witają nas... krowy...
Wjeżdżamy na "mytnicę" czyli urząd celny. Znajduje się zaraz przy firmie. Zdjęć robić nie mogę, ochrona jest bardzo rygorystyczna. Wieczorem udaje się złożyć papiery do odprawy. Psy wszędzie są takie same - rozpoznają dobrych ludzi.
Ok. 11 naszego czasu przychodzi do nas celnik, zrywa plombę i nakazuje jechać na rozładunek. Nasi uprzedzili nas, aby dać celnikowi "na pivko", a papiery po rozładunku będą już na nas czekały. O 16 wszystko jest załatwione i możemy ruszać w drogę powrotną do kraju. Otrzymujemy, jak to zazwyczaj ze wschodu, nakaz jazdy na pusto. Kierunek - Kijów.
Ził z jakimś gazem.
Kijów, ponowny przejazd nad Dnieprem, obwodnica, Aston Martin DB9 i...
"propka", czyli korek. Jak widać kultura jazdy naszych wschodnich sąsiadów jest przytłaczająca. Można nawet po chodniku, oby tylko być szybciej - cóż, godziny szczytu...
Z obwodnicy tym razem łapiemy kierunek na Zhitomir, Rovno i Lutsk, w którym powracamy do Kovla i dalej tą samą trasą na Jagodin (Dorohusk). Oczywiście wypada też nocleg na strzeżonej stajance. Raniutko wyruszamy w dalszą drogę.
W Rovnie kolejna rutynowa kontrola drogowa... Oczywiście trzeźwość prowadzącego także zbadano - to już nie ta sama Ukraina co kiedyś, kiedy patrzyli tylko na to czy jesteś ogolony, a nie czy pijany...
Milicja, cerkwie i krowa przechadzająca się po trasie szybkiego ruchu
Powracamy na trasę Kovel - Jagodin. Patrol milicyjny z radarem i cmentarz prawosławny.
Po drodze dostajemy telefon z Błonia, że zaplanowano już dla nas trasę krajową w okolice Warszawy. Trzeba minimalizować puste przebiegi. Załadunek ma być tego samego dnia o godzinie 16. Na granicy jesteśmy ok. 11. Kolejki brak po stronie... ukraińskiej! Na Polskiej tracimy 2 godziny, no cóż... gdyby nie to, ze zebraliśmy kilku innych kierowców i poszliśmy do kierownika zmiany stalibyśmy pewnie jeszcze dłużej... Dorohusk to swego rodzaju Świecko wschodniej ściany.
Z dedykacją dla wszystkich, którzy Ukrainę i pozostałe kraje wschodu znają tylko z opowieści na CB i zabierają głos w dyskusjach:
Jak widać Ukraina, podobnie jak Rosja i Białoruś, jest krajem strasznym, gdzie gwałcą, mordują tudzież okradają każdego obcokrajowca. Krajem, w którym zawsze czeka się miesiąc czasu na odrpawę celną, a po ulicach przechadzają się sami bandyci, alfonsi i prostytutki. Ujście z życiem graniczy z cudem. No cóż, skoro są na tym forum ludzie tak myślący, to niech nadal tak myślą... (chodzi mi tutaj o bezsensowny temat o Ukrainie czy Rosji, jaki na forum był, nie wiem czy jest dalej, w którym ktoś opisał skrajny przypadek, a wszyscy zaczęli siać swoje "ryjące banie" wizje...)
ABeTze - Tym większym - pozdro :*