wagaciezka.com - Forum transportu drogowego http://harnas.wagaciezka.com/ |
|
Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa http://harnas.wagaciezka.com/viewtopic.php?t=24283 |
Strona 30 z 40 |
Autor: | Bociekk [ 29 sty 2014, 23:29 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa |
Wchodzę, patrzę- nowy post od Filippo! Od razu się micha cieszy! Bardzo fajnie się czyta te wypociny Fajnie zachowali się Ci goście z browaru- czasem wraca mi wiara w ludzkość. Jak dla mnie, to troszkę mało fotek, no ale nie zawsze można ich dużo "natrzaskać" Pozdrawiam, szerokiej drogi życzę |
Autor: | andy the driver [ 30 sty 2014, 18:11 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa |
Jak zwykle opis bez zarzutow, co do jezyka niemieckiego w Szwajcarii... raz przekraczalem granice na kolach, jeszcze przed wejsciem Polski do Unii i raz spedzielm dwa dni w niemieckiej czesci Szwajcarii, bardziej ich jezyk przypomina jakies charkanie niz jezyk niemiecki |
Autor: | VAG Mafia [ 14 lut 2014, 15:01 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa |
Królu złoty pisz dalej bo się uzależniłem od Twoich opisów. Szacuneczek i pozdrawiam |
Autor: | filippo [ 15 mar 2014, 0:19 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa |
Po prawie dwóch tygodniach spędzonych szczęśliwie i aktywnie na łonie rodziny nastąpił czas następnego wyjazdu. Początkowe plany były takie, że wyjazd nastąpi we wtorek wieczorem a zmiana w środę rano w Kiel gdyż właśnie wtedy moje auto będzie wracało z Norwegii. Niestety ładunek do Norwegii musiał być dostarczony w poniedziałkowy ranek a mój zmiennik, w ten akurat weekend nie mógł skrócić odpoczynku tygodniowego do 24h to do auta musiałem wrócić wcześniej. Wyjazd z Lęborka przed ósmą rano, po drodze dość nieprzyjemny incydent w Koszalinie (200zł i 6pkt) ale na szczęście nie na moje konto. W Kiel a właściwie 40 km przed, w Bad Segeberg bo tam czekał na parkingu mój zmiennik byliśmy o godzinie 15:30. Po przepakowaniu się od razu ruszyłem do Kiel celem odebrania biletu na prom do Goteborga. Czas oczekiwania na wjazd na prom wykorzystałem na to by się dokładnie rozpakować w aucie. Następnego dnia dojechałem bez przeszkód do Sarpsborga, na bazę naszej spedycji i czekałem do następnego dnia na dyspozycje rozładunku. Po wizycie w biurze w poniedziałkowy ranek okazało się, że muszę pojechać najpierw do Oslo celem zdania dokumentów celnych w firmie zlecającej ładunek a następnie udać się na rozładunki. Pierwszy z nich to miejscowość Hagan oddalona od Oslo o około 15km. Kilka dni wcześniej panowały tu prawdziwie zimowe warunki a obecna odwilż nie zdążyła jeszcze rozpuścić sporej warstwy śniegu i lodu zalegającego wszędzie. Firma do której jechałem położona jest na dość sporym wzgórzu a sam wjazd do wprawdzie krótka ale stromizna około 20%. Przez to wszystko próbowałem wjechać aż pięć razy zanim udało mi się wdrapać (całość ładunku to zaledwie 5,5t). Co ciekawe i znamienne, próbom tym przyglądało się dwóch pracowników owej firmy. Gdy już wjechałem i ustawiłem się możliwie najlepiej do rozładunku pracownicy Ci wsiedli do swego służbowego auta i odjechali. Nie ukrywam, że dość mocno się zirytowałem gdy w biurze poinformowano mnie, że pojechali sobie na przerwę i muszę na nich zaczekać około godziny - ich czas pracy jest święty ale mój mieli głęboko w dupie. Następny rozładunek to Toll Post Globe w Oslo gdzie poszło nadzwyczaj szybko i sprawnie. Z Oslo udałem się od razu do Sarpsborga gdyż tam miałem mieć załadunek w kombinacie chemicznym Boregard. Na miejscu stawiłem się dokładnie o godzinie 14:07 i okazało się, że załadunki odbywają tam tylko i wyłącznie do godziny 14:00 ale towar na mnie czeka i mogę go załadować w dniu jutrzejszym (gdyby nie tych dwóch z Hagan to na pewno załadowałbym jeszcze dziś). Zjechałem więc na pobliską bazę naszej spedycji i tam spędziłem resztę dnia i noc. Rankiem po załadunku 24 ton bliżej nie określonego środka chemicznego zwanego Ufoxanem z przeznaczeniem do Niemiec, odebrałem dokumenty w biurze spedycji i udałem się do Goteborga. Ufoxan po zabezpieczeniu. Po zjeździe z promu kierunek Ludwigshaven. Jazda szła dość dobrze i spokojnie. Udało się dotrzeć tego dnia do Frankfurtu, gdzie spędziłem noc. Teoretycznie mogłem jeszcze jechać kawałek dalej ale wiedziałem już dokładnie kiedy będę ładował z powrotem na Norwegię więc wiedziałem, że nie muszę się wcale spieszyć. Następnego dnia już o 7:30 stawiłem się pod bramą ogromnego kombinatu firmy BASF w Ludwigshafen . Co ciekawe mój spedytor prowadzący jako adres podał mi główny biurowiec firmy choć brama wjazdowa dla rozładunków była zupełnie gdzie indziej. Najpierw musiałem ustawić się na parkingu dla oczekujących na wjazd, potem odstać 40minut w kolejce do zameldowania się u ochrony obiektu celem otrzymania przepustki i dopiero mogłem wjeżdżać. Dobrze, że mój ładunek to nie ADR bo dla nich procedura była dwa razy dłuższa. Po wjeździe pierwsze co uderzało to ogrom (mają tam nawet wewnętrzną komunikację autobusową a każda z dróg swoją nazwę np. Amoniak Strasse) i bliżej nieokreślone i dość nieprzyjemne chemiczne zapachy zewsząd. Po podjechaniu pod właściwy wydział okazało się, że akurat jest czas przerwy śniadaniowej który to wykorzystałem na przygotowanie naczepy do rozładunku (rozplandeczenie i ściągnięcie desek i pasów) oraz na zjedzenie śniadania. Rozładunek dość dziwny bo gdy ustawiłem się we wskazanym miejscu zablokowałem całkowicie przejazd ową ulicą. Rozładowano mnie dość szybko i mogłem uciekać od wszechobecnego chemicznego swądu. Załadunek miałem mieć dopiero następnego dnia, w oddalonej od Ludwigshafen o jakieś 30km miejscowości Eppelheim ale na polecenie spedytora, który lojalnie uprzedził mnie, że owa firma jest dość dziwna, udałem się by sprawdzić czy nie udałoby się załadować jeszcze tego dnia. Na miejscu okazało się, że absolutnie nie ma takiej możliwości i co więcej oczekiwanie na załadunek na dość obszernym parkingu jest również surowo zabronione a dlaczego, to już nikt nie zamierzał wyjaśniać. Wróciłem więc na pobliską autostradę celem znalezienia jakiegoś miejsca do przeczekania. Następnego dnia tuż po godzinie 7:00 stawiłem się w owej firmie ponownie. Godzina załadunku była wyznaczona na 8:00. W tej kwestii już nie byli tacy drobiazgowi i wpuszczono mnie dopiero około 9:15. Załadowano prawie 25 ton soczków Capri-Sonne. Po załadunku i odebraniu wszystkich dokumentów ruszyłem na północ. Pauza weekendowa (skrócona) wypadła mi w okolicach Osnabrucku i w sobotę wieczorem dojechałem do Travemunde celem przepłynięcia do Szwecji. W niedzielne popołudnie dotarłem do Sarpsborga i tam czekałem do poniedziałku. W poniedziałek po porannej wizycie w biurze udałem się do Skedsmokorset, gdyż tam miałem owe soczki rozładować. Spedytor prowadzący uprzedził mnie, że najprawdopodobniej będę musiał odstać pewien czas bo zdarza się to w Bring'u bardzo często. Ku mojemu zdziwieniu zaraz po przyjechaniu i zgłoszeniu się w biurze od razu wskazano mi odpowiednią rampę i rozpoczęto rozładunek. Po wszystkim od razu zgłosiłem swoją gotowość do kolejnego załadunku. Spedytor poinformował mnie o tym, że nastąpi on następnego dnia. Wracając więc do Sarpsborga postanowiłem spotkać się z forumowym Vikingiem Jeszkinem. Niestety plan ten się nie udał bo w międzyczasie otrzymałem informację o tym, że mogę się załadować jeszcze dziś. Znów w Boregardzie. Tym razem 44 big-bag'i z bliżej nie określonym proszkiem bez nazwy. Przeznaczenie ładunku to Bremen więc krótki strzał. Prom jeszcze tego samego dnia a następnego rozładunek w Bremen. Po drodze mega tragiczny korek w Hamburgu (rozpoczęto remont jednego z wiaduktów na A7 i przez zwężkę i zakaz wyprzedzania dla ciężarówek korek ma każdego dnia kilka ładnych kilometrów). Po rozładunku okazało się, że planowany dla mnie załadunek ma nastąpić dopiero w piątek rano (a był wtorek) ale spedytor poinformował, że można często ładować w czwartki ale on się postara żeby się udało już w środę. Nie udało się. Czas wolny wykorzystałem na spacery po okolicy i wizytę w pobliskim centrum handlowym (darmowy internet). Widok po wyjściu z niego: Dokarmiałem dzikusy: Załadowałem w czwartek z rana. 20 ton oleju kokosowego w puszkach. Po załadunku od razu udałem się do Kiel. Na miejscu byłem już po 13:00 i jako, że czasu było jeszcze sporo do wjazdu na prom to poszedłem sobie do miasta. Oczywiście po to by zaliczyć libańską knajpkę i zjeść falafle Po zjechaniu z promu w Goteborgu kierunek Moss. Po drodze spedytor poinformował o zmianie adresu rozładunku, gdyż odbiorca wyjechał na ferie:) Rozładowałem więc w porcie w Moss, gdyż tam odbiorca wyznaczył magazyn. Po wszystkim miałem mieć dograny kolejny załadunek ale okazało się, że jest już za późno i muszę poczekać do poniedziałku. Na granicy miałem szczegółową kontrolę celną włącznie z prześwietlaniem auta przez co zmarnowałem sporo czasu. Zjechałem więc na bazę. W poniedziałek rano odwiedziłem biuro w celu uzyskania wytycznych do załadunku. Najpierw polecono mi jechać do pobliskiego Fredrikstadt celem załadowania 7ton dwutlenku tytanu a dalej do Skiptvet gdzie załadowałem wyremontowane silnik i skrzynię biegów marki Deutz. Kolejny załadunek to Skedsmokorset i dwa bębny do kruszarek które z kolei wiozłem do remontu. Ostatni załadunek to Larvik i dwie duże palety foli ogrodniczej. Z Larviku udałem się do Sarpsborga gdzie następnego dnia rano miałem otrzymać dokumenty celne do wszystkich ładunków. Następnego dnia rano poszedłem do biura by załatwić wszelkie formalności. Po uzyskaniu wszystkich niezbędnych dokumentów udałem się do Goteborga skąd o 18:45 odpłynąłem do Kiel. Następnego dnia w Kiel po zjechaniu z promu musiałem odwiedzić agencję celną Nortrail i niemieckich celników. Pierwszy rozładunek to oddalona o około 30km od Kiel wioska Ruhwinkel. Dojazd wąski i niewiele miejsca do zawrócenia ale bez przeszkód. Kolejny rozładunek to Wildeshausen gdzie zrzuciłem ów silnik i skrzynię biegów po remoncie - odbiorcą była duża firma handlująca sprzętem rolniczym (traktory, kombajny). W tym miejscu pozdrawiam forowiczkę Guciek bo właśnie wtedy miałem przyjemność z nią porozmawiać. Trzeci rozładunek to miejscowość Bergneustadt gdzie dotarłem około godziny 19:00 więc jak nie trudno zgadnąć nie było już szans na rozładunek. Następnego dnia o 7:30 rano rozładowano bębny do kruszarek i mogłem jechać na ostatni rozładunek do Wuppertalu. Na miejscu okazało się, że odbiorca znajduje się w dość wąskiej uliczce i w dodatku ma przerwę śniadaniową. Po zaparkowaniu przed bramą złożyłem lewe lusterko i czekałem na koniec przerwy. Po przerwie dosyć szybko i sprawnie mnie rozładowano i mogłem jechać na pierwszy załadunek powrotny. W Huckenswagen załadowałem cztery skrzynie jakiegoś bliżej nie określonego sprzętu z przeznaczeniem dla Rolls-Royce Marine Norway. Huckenswagen Drugi załadunek to miejscowość Neuss gdzie podjąłem kilka zestawów stalowych rur. Po ich dokładnym zamocowaniu ruszyłem do miejscowości Ratingen gdzie miałem załadować cztery płaty grubej stalowej blachy. Na miejscu okazało się, że blacha nie mieści się na szerokość z załadowanymi wcześniej rurami. Potrzeba było zastosować kilka kombinacji by wszystko zmieścić i móc dokładnie zabezpieczyć (wyjąć, poprzestawiać, ułożyć jedno na drugim). Co mało przyjemne w czasie tych operacji dość mocno się rozpadało więc po skończeniu spinania naczepy byłem cały mokry. Kolejny załadunek to miejscowość Stanąłem tam na pierwszym lepszym parkingu gdyż nie miałem jeszcze dokładnego adresu firmy a załadunek miał nastąpić następnego dnia rankiem. Po około trzech godzinach postoju ktoś zapukał w drzwi kabiny - okazało się że ów parking jest bezpłatny tylko w określonych godzinach a za noc trzeba płacić. Suma była wprawdzie niewielka bo 5,90E ale na pewno nie warta owego parkingu gdyż miał on słabo zaopatrzony sklep, brakowało gastronomii i jakichkolwiek sanitariatów. Dlatego też odjechałem stamtąd w miejsce następnego załadunku którego adres otrzymałem kilka minut wcześniej a wynikało z niego, że jestem zaledwie 3km od niego. Nie było wprawdzie pod nim jakiegoś specjalnie atrakcyjnego miejsca do zaparkowania ale nockę spędziłem spokojnie i bezpiecznie. Rankiem załadowałem kolejnych kilka rur i ruszyłem do Dortmundu gdzie załadowałem z kolei stalowe pręty. Na sam koniec udałem się do miejscowości Wertle do fabryki naczep Krone gdzie załadowałem kilka zderzaków i kompletne drzwi do chłodni. W Wertle musiałem poczekać prawie dwie godziny na załadunek więc wykorzystałem ten czas na zrobienie zakupów w pobliskim sklepie i zjedzenie obiadu a także na pogawędce ze sztaplarkowym który mimo tego, że był rodowitym Niemcem mówił całkiem dobrze po Polsku. Po załadunku ruszyłem do Travemunde gdyż nie miałem już szans na prom z Kiel. Na miejscu byłem tuż przed 20:00. Odebrałem bilet i wjechałem w kolejkę na prom do Trelleborga. Na promie spotkałem dwóch kolegów z firmy która również jeździ dla tej samej spedycji. Następnego dnia rano po zjechaniu z promu ruszyliśmy od razu w trzy zestawy w kierunku Norwegii. W Sarpsborgu stawiliśmy się równiutko o 15:00. Była sobota więc można było rozpocząć czas odpoczynku. Pogoda była dość kiepska bo padał deszcz, wiało i było zimno więc prawie wszyscy siedzieli w kabinach. W niedzielę na chwilę się przejaśniło więc postanowiliśmy wybrać się w kilku na przechadzkę po okolicy celem rozruszania mięśni. Po powrocie znów się rozpadało więc znów pochowaliśmy się w autach. W poniedziałkowy ranek odebrałem dyspozycje rozładunków i pojechałem je zrealizować. Pierwsze było Torp (części zamienne Krone), drugie Borgenhausen (stalowe pręty), trzecie Oslo (wszystkie trzy ładunki z rurami) i na koniec Jessheim gdzie rozładowałem części dla RR. Po ostatnim wyładunku polecono mi zjechać z powrotem do Sarpsborga gdzie miałem poczekać do następnego dnia na załadunek celulozy. Rano podjechałem na załadunek gdzie wrzucono mi trochę sporo celulozy. Po załadunku, już w biurze spedycji załatwiłem wszystkie formalności, odczekałem na dokumenty celne i ruszyłem do Trelleborga, gdyż okazało się, że tego dnia prom z Goteborga do Kiel jest odwołany. Na miejscu byłem o 20:00. Płynąć miałem do Rostocku gdyż musiałem płynąć liniami Stena a ładunek przeznaczony był do Bielefeld. Okazało się, że prom jest tego dnia w pełni zajęty przez co dość sporo czasu trwało załadowanie go autami - jedzenie na promie tragiczne (nieobrane ziemniaki, beznadziejne sałatki i jakieś papy niewiadomoczego), kajuty dwuosobowe i rejs krótki. Po zjechaniu z promu udałem się na tzw. Betonkę gdzie po spakowaniu się oczekiwałem na mojego nowego zmiennika. Dość długo nań czekałem bo się okazało, że nie tylko ja tego dnia wracam do domu. Kolega który też kończył swoją "szychtę" był trochę od Rostocku oddalony przez co dojazd do niego musiał potrwać. Koniec końców i tak byłem w domu dość szybko bo około godziny 17:00. Przede mną prawie dwa tygodnie wolnego i kilka ciekawych atrakcji. Statystyka na koniec - mało kilometrów i duże spalanie bo ładunki ciężkie. Reszta zdjęć: - https://picasaweb.google.com/1015063239 ... d237ujpsAE - https://picasaweb.google.com/1015063239 ... ydTklNamag |
Autor: | LKV Tomek [ 15 mar 2014, 22:47 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa |
Miałeś tego towaru z tych Niemiec,rurki rureczki jak na kurierce. Mnie by krew zalała jakbym miał tak po 4 palety ładować Opis jak zawsze wciąga,szkoda że już przeczytany |
Autor: | filippo [ 16 mar 2014, 0:29 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa |
Cytuj: Miałeś tego towaru z tych Niemiec,rurki rureczki jak na kurierce.
Podczas ostatniego kółka w poprzednim roku miałem 10 załadunków i to we Włoszech, więc te 6 zrzucane w 4 miejscach to pełen luz choć było gimnastyki z jego załadowaniem. Mnie by krew zalała jakbym miał tak po 4 palety ładować Opis jak zawsze wciąga,szkoda że już przeczytany Wcześniej też mnie nie raz krew zalewała ale od jakiegoś czasu gdy ładuję, pierwsze dwa załadunki są darmo a za każdy kolejny mam płacone 30E, więc koi to moje nerwy:) |
Autor: | LKV Tomek [ 16 mar 2014, 9:11 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa |
Chyba źe tak Z pracy chyba zadowolony jesteś ? |
Autor: | filippo [ 16 mar 2014, 10:41 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa |
Cytuj: Chyba źe tak
Kasa niezła i zawsze na czas, jakieś premie się zdarzają. Auto sprawne, zadbane i wygodne. Trasy dobre, spedytorzy norwescy w porządku, szefostwo elastyczne i uczciwe. Zawsze mogłoby być coś tam lepiej ale naprawdę nie mam specjalnie na co narzekać.
Z pracy chyba zadowolony jesteś ? |
Autor: | Blink [ 16 mar 2014, 13:33 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa |
Porównywałeś może czy spalanie rzeczywiste odpowiada temu co na wyświetlaczu? Jest jakieś przekłamanie? |
Autor: | andy the driver [ 16 mar 2014, 15:43 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa |
Opis jak zwykle super, ale do tego juz nas przyzwyczailes mam tylko pytanko o ta falafle, z kuchnia z tamtego regionu swiata stycznosci nie mialem a ty raczej chyba kebabkow nie jadasz? |
Autor: | kuxi [ 16 mar 2014, 15:52 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa |
Cytuj: Opis jak zwykle super, ale do tego juz nas przyzwyczailes mam tylko pytanko o ta falafle, z kuchnia z tamtego regionu swiata stycznosci nie mialem a ty raczej chyba kebabkow nie jadasz?
Falafel robi się z ciecierzycy - czyli jak najbardziej wegańskie danie
|
Autor: | filippo [ 16 mar 2014, 20:05 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa |
Cytuj: Porównywałeś może czy spalanie rzeczywiste odpowiada temu co na wyświetlaczu? Jest jakieś przekłamanie?
Pewnie jakieś różnice są ale naprawdę ciężko mi to stwierdzić bo nigdy nie tankuję po same korki. Mam zamontowane sitka i jakbym zalał do pełna to przy każdym zakręcie wylewa mi się po zbiorniku bo są jakoś źle zamontowane (nieuszczelnione). Zazwyczaj jak zajeżdżam pod dystrybutor to leję do pełna tylko duży zbiornik a to co się przeleje do małego zanim zapłacę sprawia, że mi się na zakrętach nie leje po bokach. Zresztą nikt tego ode mnie wymaga więc chyba szef sprawdził, że różnica jest niewielka i wystarcza mu to co na komputerze (sam jeździ za mnie czasem).Cytuj: Opis jak zwykle super, ale do tego juz nas przyzwyczailes mam tylko pytanko o ta falafle, z kuchnia z tamtego regionu swiata stycznosci nie mialem a ty raczej chyba kebabkow nie jadasz?
Dziękuję. Sam falafel z tego co wiem pochodzi z Libanu ale znany jest w wielu arabskich krajach a w Niemczech dostępny jest w większości tureckich czy innych "kebabiarni". Co ciekawe wszędzie smakują inaczej. W Berlinie czy Hamburgu jest kilka miejsc gdzie robi się je na miejscu (nie smaży gotowych, czy mrożonych). Polecam bo są naprawdę smaczne. Ale muszę obiektywnie przyznać, że firma "I krowa cała" która pojawiła się niedawno w Polsce robi dużo smaczniejsze wegetariańskie hamburgery.
|
Autor: | Batonek [ 17 mar 2014, 16:03 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa |
Klasa sama w sobie,wszystkie twoje opisy są świetne jak i zdjęcia.Czekam na dalsze arcydzieła |
Autor: | adam_89 [ 17 mar 2014, 23:09 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa |
Cytuj: Porównywałeś może czy spalanie rzeczywiste odpowiada temu co na wyświetlaczu? Jest jakieś przekłamanie?
Ja jeżdżę mańkiem TGL'em 12.240 w tandemie i różnica pomiędzy komputerem,a tym co wychodzi po zalaniu zbiorników to średnio 4-5 litrów na każde 100 km - komputer zaniża. |
Autor: | filippo [ 18 mar 2014, 1:09 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa |
Cytuj: Cytuj: Porównywałeś może czy spalanie rzeczywiste odpowiada temu co na wyświetlaczu? Jest jakieś przekłamanie?
Ja jeżdżę mańkiem TGL'em 12.240 w tandemie i różnica pomiędzy komputerem,a tym co wychodzi po zalaniu zbiorników to średnio 4-5 litrów na każde 100 km - komputer zaniża. To spalanie z maja zeszłego roku. Wychodzi średnia 28,7l/100km i taka mniej więcej średnia jest ogólnie na tym aucie. |
Autor: | Pawełeczek [ 18 mar 2014, 1:10 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa |
Zawsze jak widzę nowy opis trasy pędzę do sklepu po piwko i zostawiam sobie ten post na wieczorną lekturę - wypas |
Autor: | speed_cars [ 20 mar 2014, 18:49 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa |
W Andaro samochody Daf i Mercedesy posiadają manualne skrzynie biegów ? Fajnie jest poczytać, jak wyglądają trasy w tej firmie. Jeżeli jeździ się chłodnią, to zakazy jazdy w Sobotę i w Niedzielę, to nie obowiązują ? |
Autor: | dj.b [ 20 mar 2014, 21:38 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa |
Cytuj: W Andaro samochody Daf i Mercedesy posiadają manualne skrzynie biegów ? Fajnie jest poczytać, jak wyglądają trasy w tej firmie. Jeżeli jeździ się chłodnią, to zakazy jazdy w Sobotę i w Niedzielę, to nie obowiązują ?
Kolego SPEED_CARS, Filippo już dawno nie jeździ w ANDARO, a co do zakazów to poszukaj na forum, gdyż wszystko jest opisane. A opis jak zwykle GENIALNY, czekam z niecierpliwością na kolejny! Pozdrawiam! |
Autor: | SIOJU [ 23 mar 2014, 22:31 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa |
TGX oddają w miarę rzeczywiste spalanie w przeciwieństwie do TGA. |
Autor: | Blink [ 08 cze 2014, 15:18 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa |
Kiedy jakiś nowy wpis? Zaglądam tu co tydzień i cisza.... |
Strona 30 z 40 | Strefa czasowa UTC+02:00 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Limited https://www.phpbb.com/ |