No było kilka takich przypadków, co prawda nie moich bo jeszcze za kierownicą nie miałem okazji zasypiać ale tato miał ich trochę...
Kiedyś przed Krosnem na drodze "wyrosła" mu stodoła,kiedy indziej drzewo,albo stojąca postać na drodze.Jak się bardzo długo jedzie w nocy to zmęczenie i brak snu robi z człowieka widmo...niby nic się nie dzieje ale nasz mózg przestaje pracować,oczy otwarte,a w głowie pustka,czyli sen,to jest chyba najgorsze bo jadąc długo zawsze pilnujemy żeby nam się oczy nie zamknęły a jeśli się dzieje tak że oczy mamy nadal otwarte a tak naprawdę na nic nie reagujemy tak jak byśmy spali...to już jest katastrofa,jeżeli zdążymy się ocknąć to jest cud, jeżeli nie to czasem można sobie krzywdę zrobić, i przy okazji komuś.
Z moich obserwacji co do spania za kierownicą to jadąc z ojcem nocami, bardzo długo,gadaliśmy, trochę do siebie,trochę na CB,kawka,okno otwarte,tato zapalił papierosa,to gumę zaczął żuć,to paluszki chrupać,ogólnie chodzi o to żeby zająć się czymś a nie bezruchowo trzymać ręce na kole i patrzyć się przed siebie,muzyka pomaga,cola też,energy drinki,może nie najlepsze ale działają w jakimś tam stopniu,ogólnie jak sie wszystko zmiesza to nie powinno być problemów.
Aha, no i jeszcze jeden przypadek to był w Niemczech zaraz za Hannoverem na autobanie,jechaliśmy przed jakimś mobilem z Omegi Pilzno i ja jeszcze jako tako się trzymałem ale ojcu się trochę przysnęło,nie gadaliśmy ze sobą w tym momencie, przysnął na chwilę ja nie widziałem czy on śpi czy nie bo jak się patrzyłem na niego to głowę miał podniesioną,ale wiedziałem że spać mu się chce bo kiwała mu się już dłuższy czas,no i jedziemy tak za tym truckiem i nagle on zaczął hamować,coś tam sie ształowało z przodu, ale patrzę na zegary ojciec nie zwalnia no i tylko zdążyłem to pomyśleć a tu naczepa Omegi zaczęła się drastycznie szybko do nas zbliżać, zapaliłem światło w kabinie i już miałem krzyknąć do ojca ale się w tej chwili obudził,no i zdążył wyhamować.Niestety od tego momentu zostały nam jeszcze 2h jazdy ale już od tamtej pory rozmawiałem z ojcem cały czas,okna pootwierane i jakoś dojechaliśmy....
Co do widoku jak ktoś zasypia za kołem to też mam wspomnienia....kiedyś przed Poznaniem,jechaliśmy za ciężarówką i facet raz hamuje,raz przyspiesza,raz w prawo odbija,raz w lewo,ojciec z początku myślał, że może pijany czy co ale jak krzyknął na CB "Kolego z czerwonego Dafa i białą firaneczką coś się dziabnęło, że tak krzywo jedziemy?" i po chwili się odezwał zaspany głos: "Kolego ja już zasypiam za kołem , kurde jeszcze mi 200 km zostało"
Z racji tego, że mieliśmy pauzę kręcić to umówiliśmy się z mobilem ze staniemy na tej i na tej tankszteli i wypijemy kawkę,no i stanęliśmy,później koleś pojechał jechaliśmy za nim jeszcze z godzinę i gadaliśmy z nim na CB żeby nie zasnął, ale później odbił w swoją stronę,czy dojechał? myślę że tak...
No i jeszcze kolega z firmy Rico, stary dobry Rysiu pewnej nocy ,że tak powiem "rozładował" na autobanie niemca z tkaninami,zasnął i wjechał mu w naczepę,całe szczęście, że wiózł on ładunek tak miękki że się nie zabił, no ale pracę stracił i chodzi o kulach...
Także, podsumowując ... żeby jeździć w nocy to trzeba być wypoczętym, wiem że wiekszość młodych kiermanów to chce sprawdzić swoje siły w tym jak długo wysiedzą i jak daleko zajadą na strzała...rozumiem to bo mój ojciec też tak miał i chyba każdy młody tak ma, ale wierzcie jeśli uda wam się i nie stanie się wam nic złego to z czasem przestanie wam sie to podobać...
A i tyle słyszy się o tragicznych wypadkach kiedy to kierowcy zasypiają za kierownicą...dlatego też ND Polska nie popiera jazdy nocą,,,ja zaś jestem zwolennikiem,hehe
można tak w nieskończoność....ogólnie mówiąc to jazda w nocy ale tylko jeśli czujemy się na siłach...wspomagać się można, ale to na krótko na dłuższą metę oczywiście że nawet krótki ale zawsze to SEN!