Witam wszystkich , jak co roku wybrałem się z tatą w trasy. Zakończenie roku szkolnego nastąpiło 20 czerwca, dzień wcześniej czyli w czwartek 19 wiedziałem że pierwsza trasa będzie na Węgry do Gyoru, czyli stosunkowo blisko bo zaraz za granicą Słowacką. Tata przyjechał w sobotę załadowany na bazę, wieczorem dowiedziałem sie że być może powrót będzie z Austrii. Decyzja o godzinie wyjazdu zapadła w niedzielę po obiedzie.
Poniedziałek 23.06
Godzina 3:30 pobudka, doszliśmy na bazę w kilka minut, tata wypisał tarczkę ja nalałem wodę do baniek i kilka minut po 4 ruszyliśmy.
Wyjechaliśmy sobie wcześnie z Brzeska abyśmy mogli spokojnie bez korków dojechać do Krakowa :
Koło krakowa spotkaliśmy Cyganexa :
Do Krakowa dojechaliśmy bez żadnych zbędnych przestojów spowodowanych korkami.
Tym razem kierujemy się na centrum ponieważ musieliśmy odwiedzić myjnię, w końcu gdybyśmy mieli jechać do Austrii to nie brudnym wozem :
Zajechaliśmy pod myjnię około 6, mieliśmy godzinkę pauzy bo zaczynali pracę od 7. W tym wolnym czasie zjedliśmy śniadanie, tata wypił kawę a ja poleżałem sobie na wyrku. O 7:15wjechaliśmy na halę, cała operacja trwała godzinę z haczykiem.
Na zakopiance musieliśmy pokazać kto jest królem drogi :
Wanicki Mogilany :
Myślenice i modernizacje :
Pamiętam jak parę lat temu zaczęli robić tą drogę :
W niektórych miejscach jeszcze jedzie się starą drogą ale za jakiś czas powinni oddać kolejny\e odcinki :
Górą praca wre :
Podwykonawca zapewne :
Tutaj już droga z Rabki na Chyżne, jak widać remonty :
Tutaj informacja :
Sporo mostków na tym odcinku remontują :
Pewnie ze Slovenska pędzi, kawałek za nim identyczny kolega :
Najnowsze nabytki Rumuńskiego oddziału :
Dojazd do granicy, TRAGEDIA !! :
Przejechaliśmy granicę i pojechaliśmy do góry na shella, zatrzymaliśmy sie na pauzę i żeby kupić winietę. Trochę nisko szła paleciara i trzeba było podnieść deko naczepę :
Nasz wykąpany dzidzia :
Zjedliśmy obiad, trochę ogarnęliśmy wóz od środka i ruszyliśmy w dalsza drogę :
Prawie jak Kuby :
Dla Igora :
Droga jak widać puściutka :
Zamek tym razem od tyłu bo teraz jeździ się obwodnicą :
Znowu dla Igora :
"Dajte sem pozor pane" :
Umocnili pobocze więc i znieśli zakaz dla tiraków :
Old Cytrynka :
Nie mogło zabraknąć Trans Południa :
Stau :
Wraca pewnie z Turcji :
Kopiato naładowana Luiza :
Martin Pakos, firma ma dosyć fajne Scanie :
Kolejny Zamek :
Pauzujące Tiraki :
Dogoniliśmy Mana który jechał przed nami a potem za nami :
Wjeżdżamy na autostradę, będziemy tak jechać aż do granicy ( z małym wyjątkiem ) :
196 do Bratysławy, i do granicy jakieś 20 :
Star :
Po 20 km jazdy autostradą musieliśmy na chwilę wbić się w "starą drogę" bo tego kawałka w Povazskiej Bystricy jeszcze nie oddali
Wyjeżdżamy z miasta :
Pod górę :
Potem z górki i pod górę znowu... :
...i jesteśmy na autostradzie :
24 tony na naczepie i pod górę lewym :
Gdy wyjechaliśmy pod górę zatrzymaliśmy sie na "naszym" parkingu :
Lubie tam pauzować, przypominają mi sie wtedy pierwsze trasy jak bawiłem się na placu zabaw który znajduje się tam znajduje.
Podczas obiadu usłyszałem ryk, wyłoniła się znana wszystkim Włoska Scania, niestety krzaki zasłaniały i nie szło zrobić zdjęcia, od połowy w górę było ją tylko widać.
Pauza wyrysowana więc czas ruszać :
Gość szedł z góry zdrowo :
Bratysława już nie daleko bo znaki zakazu się pokazują :
I jesteśmy w Bratysławie, trafiliśmy na godziny przed szczytowe, ale w miarę szło wszystko :
Dunaj :
Po drodze dowiadywaliśmy się czy można stać na granicy, powiedziano nam że "ograniczyli" terminal i jest miejsce tylko na kilka samochodów, więc tata podjął decyzje że stajemy na parkingu zaraz za Bratysławą, oto i znak :
Jeszcze lekko pustawo ale parę minut po nas było już pełno :
Ładne Volvo :
Słowak z volva nałożył do Anglicka i czekał na papiery aż mu szef przywiezie :
500 jadą pewnie do Włoch :
Tak sobie siedzieliśmy na ławeczce przed samochodem i dostrzegłem Kadary :
Ogólny widok na parking :
Kolejny ciekawy wóz jaki dostrzegłem krewny z Holandii naszego Dafa :
Wieczorkiem przyjechał samochód, ze znanej niektórym firmy :
Pogadaliśmy trochę z kierowcą, powoli się ściemniało więc pasowało iść do spania bo dniówkę zaczynamy wcześnie, koło 22 poszliśmy w kimę.
Wtorek 24.06
Pobudka o 3:30, poranna toaleta, tata obszedł wóz i wrócił niepocieszony, Węgier ustawił się po długości za naczepami i zasłonił tył kilku samochodów, jakieś spece przyjechały w nocy i robiły kontrol, u Słowaka co nałożył do Anglicka były otwarte drzwi ( nie wiemy czy coś ukradli ), u nas wszystko było zasznurowane dokładnie bo była plomba, zerwali plombę ale stwierdzili że nie będą patrzeć co wieziemy, dla pewności sprawdziliśmy wzrokowo czy nic nie brakuje, a następnie ruszyliśmy w dalszą drogę.
Jak narazie kierunek Gyor :
Ruch do granicy praktycznie zerowy :
Miejsca parkingowe zajęte, cześć kierowców śpi część poszła po winietę i nie ma gdzie stanąć, a taki piękny duży terminal jest eh.. :
Ustawiliśmy się przy krzaczkach, tata poszedł kupić winietę a ja w tym czasie zrobiłem foto :
Welcome to Hungary :
W oddali wiatraki :
Na autostradzie musieliśmy zjechać na stację za potrzebą. Przyjechał Irlandczyk?, ktoś z BTC robi lub robił w tej firmie :
Jesteśmy już na strefie przemysłowej w Gyorze, teraz szukamy firmy :
Znaleźliśmy bez problemów, ustawiliśmy się na parkingu przed firmą zanieśliśmy papiery i czekamy, tata dostał telefon z biura że jest ładunek z Wiednia ale na 12 trzeba być na lotnisku :
Po około 1,5 godziny czekania wjechaliśmy na teren zakładu, najpierw warzenie, a następnie rozładunek, tata zadzwonił do biura żeby brać ten ładunek bo będziemy na tą godzinę, faxem do biura firmy w której mieliśmy rozładunek przysłano nam instrukcję.
Kierunek M1 :
Na lewo i kierunek Wien :
Aż do Wiednia pędziliśmy autostradą :
Czech wracał pewnie z Rumuni, wystarczy popatrzeć na pakę:
Najpierw wyprzedziła nas Scania T, a potem Volvo NH :
Teraz kolej na NH :
Austria coraz bliżej a my dalej gboxa nie mamy :
Pokazały się znaki jakiejś tankszteli, wiec na nią zjedziemy i zapytamy :
Rumuński gabaryt? :
Stacja po drugiej stronie drogi :
I tu nasza :
Poszliśmy na stacje i usłyszeliśmy że gbox Austria.
Takie foto z wiatrakiem :
Pędzimy dalej w kierunku granicy :
Jakieś wyścigi się gdzieś szykowały :
Fajny kolorek :
Republik Osterreich za niecałe 3 KM i znak o jakiejś stacji :
Zajechaliśmy na stacje :
I spotkaliśmy Holenderskiego kolegę z firmy Vaex :
Odpowiedź na słowo gbox była terminal, więc już wiedzieliśmy wszystko.
Portugalski Rumun :
Granica i coś dla Michała z Kutna :
Terminal :
Poszliśmy zakupić cały osprzęt :
Kolega z Humbaurem :
Teraz już mogę powiedzieć że byłem w Austrii :
Maszyny do poboru opłat :
Widok podobny jak w Niemczech, autostrada i wiatraki :
Euro 2008 :
Śliczne Porshe :
Rumuński Waberer's :
Rumunia & Turcja :
Centrum handlowe :
Man z BMW :
Nielubiane znaki przez kierowców :
TGX z zakładów chemicznych z Tiszajuvaros :
Pauza? :
Jesteśmy już bardzo blisko celu, w instrukcji pisze ze mamy się zgłosić po papiery do miejscowości Fischamend, tj. parę kilometrów przed Wiedniem :
Wieżę z lotniska już widać :
Nasze lotnisko się pokazało, ale najpierw do Fischamend :
A co to ?, niestety musimy złamać przepisy,wg. GPSa na końcu miasta mamy firmę :
Miasto bardzo ładne, czyściutko, kolorowo :
Wyjeżdżamy powoli z miasta :
Widać naszą strefę :
Na lewo :
Nasza strasse :
I jest reklama firmy :
Firmowy samochód :
Reszta firmowych zabawek :
Na firmie stało już Atego z Polski , pogadaliśmy z kierowcą, okazało sie że już tu był i ma ładunek też do Warszawy. W biurze panny strasznie się obijały, zeszło około 3 godziny.
O 15:30 przyszła pani z biura i mówi że poprowadzi nas na nasz terminal. Odpaliliśmy wóz i ruszyliśmy.
Pani z biura i Atego z Polski :
Coś na deszcz się zbierało :
Po prawej mamy autostradę :
Powoli z za krzaków zaczęły wyłaniać się obiekty lotniska :
Wszędzie pełno znaków o Euro :
Nagle pani nam znikła z pola widzenia, ale ten kierowca już sie tu ładował wiec nas na CB poprowadził :
Taka jakaś maszyna :
My oczywiście na Cargo :
Zaczynają sie parkingi i hale itd. :
Parking wielopoziomowy :
W lewo na... :
... RFS :
Schenker, DHL :
No i nasze miejsce załadunku, poszliśmy zapytać pani pod które rampy się mamy podstawić :
Ustawieni pod rampą :
Ładowaliśmy jakieś kartony, podejrzewamy że to były ciuchy, kolega z Atego ładował to samo tylko w mniejszej ilości, tak sie zastanawialiśmy z tatą kto to zaplanował wszystko, nas załadowali i jeszcze zostało od groma miejsca, tak że spokojnie zmieściło by się to 200 kartonów co ładowali na Atego. Po załadunku parę minutek poczekaliśmy na papiery celne, założono plomby i odjechaliśmy na parking. Następnie kierowca z Atego zaprowadził nas łazienek, znajdowały sie one gdzieś w podziemiach, pomieszczenie dosyć nowe i bardzo czyste, akurat były 3 kabiny prysznicowe wiec bez czekania każdy mógł się wykąpać. My z tatą uwinęliśmy się szybciej wiec pożegnaliśmy się z kierowcą Atego i poszliśmy do samochodu.
Gotowi do odjazdu :
Na kolegę z Polski nie czekaliśmy z tego względu że on jechał przez Czechy czyli całkiem inną trasą jak my, wiec mijało sie to z celem czekanie, gdzie czas to pieniądz jak to powiadają .
Ciekawa reklama z piłką :
Kierunek A4 :
Budynek z piłką z innej perspektywy :
Teraz interesuje nas kierunek Bratysława :
Ciekawe po co im ten stop na wyjeździe, na wjeździe to bardziej zrozumiałe bo jechali dopiero na mistrzostwa :
Konwój nowych stralisów :
Leciało koło 10 sztuk :
Zdjęcie niewyraźne ale widać samolot podchodzący do lądowania :
Czarnuch zjeżdżają na pauzę :
Teraz kierunek na Bratysławę :
I jesteśmy na granicy :
I jesteśmy na Słowacji :
Jarovce, po drugiej stronie drogi zaczęła sie dziś nasza dniówka :
Mieliśmy jeszcze czas więc kupiliśmy winietę i popędziliśmy dalej :
Jak narazie w Bratysławie pustki :
I zaczyna się zator bo wyjeżdżają z miasta :
Z przodu widać zestaw braci M :
Reklama zlotu w Piestanach :
Bratysławę mieliśmy już za sobą, ale ciągle jechaliśmy wolno, bo jechała A... :
Powoli pasowało szukać lokum wiec zjechaliśmy na pierwszy parking :
Niestety warunki do postoju nie sprzyjały bo zostało miejsce w błotku, mieliśmy jeszcze trochę czasu więc ujechaliśmy parę kilometrów na następny parking :
Z miejscem było trochę ciężko ale ustawiliśmy się tak przy lesie, po paru minutach odjechał nam samochód koło stacji więc przestawiliśmy się na jego miejsce. Zjedliśmy kolacje i położyliśmy sie spać.
25.06 Środa
Jak zwykle pobudka wczesnym rankiem, ja sobie trochę pokimałem na fotelu pasażera. Tata przejął chwilowo władzę nad aparatem :
Przejście graniczne Mosty :
Problem z wozem :
Kadary dla Mateusza :
Musieliśmy się zatrzymać po drodze na stacji bo nasz gbox zaczął pikać już po 3 razy, wiec zjechaliśmy dobić trochę kasy, na stacji spotkaliśmy Humbaura prawie jak naszego tylko bez paleciary :
Austriackie wanny, leciało koło 7 sztuk :
To jest dopiero konwój, ciekawe co się będzie działo za parę kilometrów jak dobiją do nich samochody z tyłu :
Cieszyn :
Polska :
Odbiliśmy na Pawłowice, Żory :
Przed Pawłowicami ( chyba ), zjechaliśmy na śniadanie :
Trzy stawy :
Dobrze że ruch był jeszcze mały :
Fox opisywał kiedyś w swojej relacji że mieli w Częstochowie problemy z Mercedesem i go odstawili, zapewne chodziło o tego :
O... zaczyna się korek :
Szybko przeszło bo trzymały tylko jedne światła :
Częstochowa przeszła dosyć sprawnie :
Młodszy brat wyprzedza starszego :
Wiatraki w Bełchatowie, kiedyś driver pokazywał zdjęcia jak je przywozili z tego co pamiętam :
Volvo z zakładów chemicznych w Kazinbarcika :
Temu Dafowi robiłem zdjęcie chyba rok temu :
My na prawo :
Jakieś hale Trans Południa :
Prawie jak po Rico :
Ex. Eddie Stobart :
Na naszym stałym parkingu wyszła nam pauza, głodni nie byliśmy więc troche posprzątaliśmy w wozie :
Po porządkach ruszyliśmy dalej w drogę :
Same TIRy :
Sporo takich Volv mają Rumuni :
Trochę dogrzeje na słońcu :
Powoli nam się czas kończył, starczyło by nam dojechać na lotnisko gdyby nie było dużych korków, woleliśmy nie ryzykować i stanęliśmy na jakimś parkingu. Trochę poczytaliśmy gazety i poszliśmy spać.
26.06 Czwartek
Pobudka o 4:30, 30 minut na poranną toaletę i o 5 ruszamy :
W nocy pisał do mnie Daniel Vos że przejeżdżał koło nas. W Warszawie korków nie było wiec szybko dojechaliśmy na nasz Cargo Terminal. Pod rampą stał samochód z tej firmy co ładowaliśmy :
Musieliśmy poczekać na parkingu przed firma aż ktoś przyjdzie do biura. Przed 7 kazali wjeżdżać przez bramę na płytę lotniska, odziwo mnie wpuścili, tylko kazali nie wysiadać z samochodu.
DHL dla Vosiaka :
Przed nami była taka budka z ochroną lotniska co sprawdzała samochodziki co wjeżdżają po paczki na lotnisko :
Co kilka minut jakiś samolot lądował lub startował. W końcu przyleciał TNT, z daleka wydawał się malutki ale jak podjechał koło nas to się okazał dosyć duży :
Po TNT przyleciał FedEx :
Rozładunek trwał około 2 godzin, nawet w tym czasie się nie nudziliśmy, podziwialiśmy samoloty .
No i wyjeżdżamy z płyty lotniska :
Ustawiliśmy się na parkingu i oczekiwaliśmy na papiery, kazano się zgłosić po około 15 minutach wiec poszliśmy tam, powiedziano nam że jeszcze nie policzyli kartonów i żeby przyjść za kolejne 15 minut, przyszliśmy po 30 bo byliśmy sobie zjeść w barze śniadanie, papierów dalej nie było wiec główna kierowniczka poszła na halę i okazało się że nasze papiery leżały dawno gotowe.
W czasie rozładunku dostaliśmy informacje o załadunku. Daleko nie mieliśmy bo na drugi koniec Warszawy :
No i korek :
Budynek znanego wszystkim producenta :
I jesteśmy na firmie :
Parking zapchany dosyć mocno, ale znaleźliśmy miejsce niedaleko bramy. Awizacje mieliśmy chyba na 3 w nocy, ale na bramie powiedzieli że nie ma co liczyć że o tej godzinie wjedziemy na załadunek, fabryka miała jakiś przestój. Włączyliśmy sobie laptopa oglądnęliśmy jakiś film, potem poczytaliśmy gazety, zjedliśmy obiadokolacje, włączyliśmy sobie telewizor i koło 22 położyliśmy się spać.
27.06
Około 5 rano wjechaliśmy na załadunek, zeszło około 1,5 godziny nad załadunkiem bo wózkowy pomylił towar i musiał zrzucać pół auta. Po załadunku 30 minut musieliśmy czekać na papiery. O 7:10 wyjechaliśmy na parking przed zakładem :
Mieliśmy wolną chwilę więc poszliśmy na zakupy do sklepu po jakieś pieczywo na śniadanie :
Wróciliśmy do samochodu, zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy około 15 minut przed końcem zakazu, ale zanim dojechaliśmy do głównej drogi to już wybiła 9. Na CB ktoś krzyknął że wywrócił się zestaw na ślimaku, ale nie dosłyszeliśmy gdzie. Dojechaliśmy do jakiegoś zatoru i pomyśleliśmy że gdzieś na naszej drodze jest ten wypadek, ale dosyc sprawnie to wszystko szło :
Anglik :
Wyjechaliśmy z Warszawy to spokojniej sie zrobiło :
Praca wre :
Trochę się chyba zakopał :
Chyba jakiś fan Scanii jeździ tym Mercedesem :
Dawny brat :
Fajna kolorystyka :
Sprzęt po Rico :
Nasza stała stacja na której kręcimy pauzy jak wracamy z Warszawy, znajduje się ona za Kielcami :
Zjedliśmy obiad, posprzątaliśmy w samochodzie i ruszyliśmy w kierunku domu :
Dawny samochód Brzeskiej fabryki puszek :
Nasz Land :
Trochę pokropiło i już wypadek :
Koło Tarnowa spotkaliśmy 2 piękne amerykańskie Volva :
Zdjęcie niestety mi nie wyszło bo robiłem na szybkiego.
Około 17 byliśmy w Brzesku, ja wysiadłem koło domu a tata pojechał na bazę oddać papiery i rozliczyć się.
|