Pamiętam, że mając swoje lekcję na kategorię B zawsze mając po mojej lewej/prawej duży zestaw, albo coś co może mnie zwisem walnąc, odsuwałem się na maxa jak tylko mogłem, żeby miejsca zostawić. Efekt ? Zjebke dostawałem
Takim miejscem jest np. skrzyżowanie w Olsztynie przy salonie MB (Erkazet wie ocb.) ciężarowe mają 2 pasy do skrętu w lewo i jeden albo dwa idą prosto, tylko całość jest tak skonstruowana, że jak duże kręcą w lewo (Tranzytem na Ostródę) to zwisami naczep lekko mogą zajśc na pas obok. Uniknąć zagrożenia można właśnie przytulając się osobowym, wtedy jest miejsce. Ale po co
Kolejny przykład, wdg. kodeksu zestawem którego gabaryty utrudniając wykonanie manewru możemy zrobić np. skręt w lewo z pasa do tego nie przeznaczonego. Na kierowcy pojazdu wykonywującego taki manewr spoczywa odpowiedzialność upewnienia się, że nie utrudni ruchu innym oraz nie spowoduje zagrożenia. Wszystko wygląda fajnie w teorii, tylko jak w praktyce w godzinach szczytu ma się zachować ostrożność ? Albo my, pomożemy lekko i powiedzmy stojąc pierwsi nie ruszymy, tylko puścimy dużego, żeby ten mógł wykonać swój manewr, albo kierownik ma problem
Tylko w obu tych przedstawionych sytuacjach problem jest taki, że my nic musimy. Możemy wykonać te manewry i w ten sposób ułatwić poruszanie się większym. Właśnie od nas tylko zależy, czy mimo tego, że nie istnieje taki obowiązek, zachowując właśnie trzeźwość umysłu trochę zachachmęcimy, czy jednak dalej będziemy świętymi krowami