Temat znany i nielubiany. Może coś koślawo wyszukiwałem ale nie znalazłem podobnego tematu.
W skrócie..
Jadąc sobie dziś do pracy naszym wesołym busem, zastępczy kierowca czując się na siłach po świątecznych wyczynach wpadł w sidła chłopaków z akcji trzeźwy poranek. Po pierwszym dmuchaniu zawinięty na bok alkomat pokazał 0,2. Po następnym badaniu okazało się, że tendencja spadkowa (0,18) Z miejsca więc poinformowany został, żeby dzwonić po kogoś który trochę mniej poszalał. Oczywiście prawko zabrane, bez zbędnego tłumaczenia czego może spodziewać się dalej. I tutaj właśnie moje pytanie. Na jakieś mądrej stronie wyczytałem, że za ten wybryk może dostać od 6mc do 3 lat pozbawienia prawka i do 5000 grzywny. Jak to z reguły wypada w praktyce? Z tego co chodzą słuchy to kwiatów i czegoś poniżej roku pauzy i 1000zł z kieszeni raczej nie może się spodziewać. Ktoś miał podobne doświadczenia?
Aha, jeszcze jedno. Jak to w pracy zaraz koledzy zaczęli chłopaka pocieszać, że przecież teraz już sobie może jeździć na luzie bo nie mają już mu czego zabrać
Jak to jest w tym przypadku? Bo znowu zasłyszane zostało również, że w takim przypadku dostaje już normalny wyrok, przy dobrych wiatrach w zawiasach.