Witam Was
stwierdziłem iż opiszę ostatnią moją trase do St. Petersburga, czyli do Rosji przez Polske, Łotwe, Litwe i Estonię.
zaczynając od początku:
Sobota: o 2.00 dzwoni budzik. ten dźwięk brzmi jak wyrok. Człowiek wtedy najczęsciej zadaje sobie pytanie "po co?!" no ale gdy uświadomi sobie po co wstaje, wtedy idzie już z górki. Otworzyłem oczy, przetarłem je i wstałem. W półmroku zobaczyłem światło dochodzące z parteru domu, co znaczyło że tata już nie śpi i robi kanapki. Na ten widok rozległo się słowo powiedziane przez mojego fadera "czee" no więc "cze." Zszedłem na dół, ubrałem się i zabrałem torby i koszyk z jedzeniem do Opelka, którym chwile później wyruszyliśmy na baze do błękitnej maszyny. O godzinie 3.00 już maszyna była odpalona, kompresor bił powietrze, motorek przygotowywał się do całodziennej jazdy w kierunku Wilna. O godzinie 3.45 po uwczesnym wypełnieniu tarczek wyruszyliśmy w kierunku krakowskiego domu turysty, gdzie mieliśmy podstawienie. Wcześniej jeszcze zajazd na myjke z dużą ilością wosku. Ok. 4.30 staliśmy już pod domem turysty w oczekiwaniu na ludzi, którzy zaczeli sie zchodzic dopiero ok. 5.00. ta synchronizacja okazała się niekompetencją pilota, który źle nam powiedział godzine podstawienia. bo Powiedział 4.30, a podstawienie było o 5.30.
Ok. 6.00 ruszyliśmy w kierunku Warszawy, gdzie wsiadały jeszcze 4 osoby z USA. po 5 godzinach jazdy byliśmy już w stolicy pod warszawią wileńską wsiadły te 4 osoby i wtedy ruszyliśmy juz w kierunku Augustowa i dalej na przejście graniczne z Litwą. Na przejściu byliśmy ok. godziny 17.00,a w wilnie juz ok. 21.20. Na obiadokolacje dla grupy, a następnie na nocne zwiedzanie Wilna. Dzięki temu i ja skorzystałem, gdzyż nigdy w tamtych rejonach nie byłem. Wilno nocą jest naprawde piękne. Nastęnie o 23.00 wykręclismy juz pauzę 9 godzinną. do godziny 8.00, o której to grupe zawieźliśmy do centrum miasta, na dalsze zwiedzanie, które trwało ok. 3 godzin. w tym czasie ja urządziłem sobie małą sesje zabytków w mieście. Następnie po godzinie 12.00 wyruszyliśmy w kierunku Rygi, czyli stolicy Łotwy. przed nami było ok. 340 kilomtrów. Z przerwami na miejsce dotarliśmy około godzinki 17.00. i tu również, najpierw obiadokolacja a następnie nocne zwiedzanie miasta. po czym pauza 9 godzin i dzienne zwiedzanie. Później ogień na tłoki do Talina, czyli stolicy Estonii - i tak jak poprzednio. nocne zwiedzanie i po 9 godzinach pauzy dzienne zwiedzanie. Następnym punktem docelowym był już Petersburg oddalony od Talina o około 450 kilometrów. Po stronie Estońskiej mieliśmy do przejechania ok. 300 a po Rosyjskiej ok. 150. Oczywiście do hotelu wpadliśmy dosyc późno bo ok. 20.00 gdyż granica i trzepanie autokaru zajeło ok. 3 godzin. I tak nic nie znaleźli, a trzepali zeby postraszyc. wieczorkiem jeszcze co poniektórzy poszli pozwiedzać miasto, a my z powodu napiętego planu na dzień następny, wzieliśmy się za sprzątanie i mycie autokaru. następnego dnia. Następnego dnia śniadanie byo przewiedziane na godzine 8.00 i wyjazd o 9.00. Ok. 10.00 po trudnościach w przejeździe przez Petersburg byliśmy juz przy pierwszym miejscu docelowym. Odstawiając auto na parking zrobiony prowizorycznie z jednego pasa ulicy nagle coś zgrzytneło w skrzyni i zostaliśmy bez biegów. i tu zaczyna się mniej przyjemna częsc trasy.
mianowicie:
okazało się żę strzelił trójnik łączący siłowniki ze sworzniem wybierka. po 3 godzinach i pomocy spawacza częsc była juz naprawiona. Następnie realizowaliśmy przez kolejne 3 dni program petersburga i w ostatnim dniu, podczas wyjazdu z Peterhoffu na skrzyżowaniu przy nowobudowanej obwodnicy st. Petersburga, znów strzelił trójnik. Tym razem jeszcze nam sie udało bo chłopki mieli spawarki na budowie. Lecz gdy odlew pospawamy zwykłą elektrodą szans dużych na wytrzymanie to nie ma, więc za 6 kilometrów przy stacji benzynowej strzeliło kolejny raz, ale tym razem już nie było co ratowac. postaliśmy 2 godziny i pilot załatwił autokar estoński, który zawiózł nas do narwy. Ja pojechałem nim, gdyż dziś musiałem zostawic papiery w szkole do której sie dostałem. Gdy o 5. rano znaleźliśmy się w Narvie w Estonii już nie było siły na nic więc nawet sie nie myłem i poszedłem spac w ubraniu. O 12 juz był autokar, który zawiózł nas na kolejny nocleg do Szawli na Litwie, gdzie byliśmy o 1 w nocy i o 1 w nocy poraz pierwszy w życiu zjadłem przepyszną kolacje w restauracji nieopodal hotelu. O godzinie 2.30 byliśmy juz w hotelu gdzie jak sie okazało były w pokojach lodówki, barki i kompy z netem xD. full wypas. Następnego dnia o godzinie 9.00 ruszyliśmy juz w droge do Krakowa, przed nami było 1200 km. W krakowie po wysadzeniu ludzi w Warszawie byliśmy ok. 2.00.
A Irizar jedzie z prędkością 50 km/h na 4 biegu /bo tylko ten został/ z Petersburga do krakowa i obecnie jest gdzieś na wysokości Warszawy. Mam nadzieje ze bedzie koło 3-4 nad ranem w domu.
jeżeli pozwolicie zdjęcia wrzuce później. gdzyż teraz klawiaturka jest już fioletowa od pisania
hasło wycieczki: WALIĆ ASSISTANCE 24H/24H SCANII !!!!!!! bo nic nie potrafią załatwic.
pozdrawiam