Witam!
Wróciłem ze szkoły koło 14 i mama mi zagroziła ze jak nie zrobię lekcji to nie podaje. Ale gdzie do cholery? Ano rozładować Volvusia do wujka (a konkretnie do jego sąsiada), w Straszynie koło Gdańska. Szybko usiadłem i zrobiłem matmę. Zadzwonił tata i powiedział ze za 10 minut będzie pod domem. Szybko wciągnąłem obiad. Sprawdziłem baterie w aparacie (jak się okazało były na wyczerpaniu;/) i poganiałem mamę i brata bo oni niestety też jechali
Wziąłem pod pachę brata i aparat i sprint na Lotos. Tata już czekał.( jest godzina koło 16) Brat do kabiny a ja biłem wiatru i przy okazji bawiłem się skrzynia biegów xD Mama zaraz przyszła i pojechaliśmy. Baliśmy się ze na karwinach będą korki ale było spoko. Wjechaliśmy na obwodnice i tam troche gorzej… Całkiem spory ruch kaszlaków (osobówek rzecz jasna
) Jakoś dojechaliśmy do Straszyna i zaczęło się najgorsze. Plac gdzie miesimy się obrócić to wąska osiedlowa uliczka i to cała oblodzona. Blokada tylniej osi czy cos tam włączone i się tata trochę powyginał i poślizgał ale jakoś się ustawiliśmy. 5 chłopa kontra kontener 20 stóp pełen sprzętu ginekologicznego z Filipin (konkretnie wzierniki waginalne
) Na początek małe ciężkie paczki z czymś szklanym, potem karton testów ciążowych wart 15.000 zł i na koniec 3/ 4 pudła to wspomniane wzierniki. Poszło szybko bo zjada do garażu gdzie składowaliśmy sprzęt był oblodzony, Taśmociąg bardzo udany, Ja, wujek, tata rzuca na podjazd a potem układa sąsiad i wspólnik
Zeszło nam z 1,30 godziny. Kiedy skończyliśmy zamknąłem pudło i usadowiłem za fajerką Nikosia i Michasia (odpowiednio 2 i 4 latka) Trochei się pobawili naszymi wypas trąbami i tyle. Zamknąłem żelazo i poszedłem na herbatkę. W między czasie dostałem wypłatę od sąsiada
Po jakimś czasie tata zadzwonił żebym bił powietrze i już grzał sprzęt
no problem
Powiedziałem bratu ze ide do auta i za 5 minut ma być na zewnątrz bo będę go mył
Podżegałem się z Ciocia i poszedłem do auta, odpaliłem i przygotowałem na bitwę śnieżkami xD Niestety zostałem umyty. Mój 9 letni brat,10 letni kuzyn i roczny Bernardyn o wadze 80 KG
Tata przyszedł i powiedział żebym wypisał tarczkę
Moja pierwsza w życiu
Pozeganliśmy się i bez większych problemów ruszyliśmy do portu. Obwodnica była czysta jak łza. Do portu dojechaliśmy koło 20:30. Tata opisał pudło, mama pojechała na parking a my zaraz za nia
Na parkingu zostało auto i moje serce bom się zakochał jeszcze bardziej w ciężarówkach
A teraz foty, niestety slabe bo bylo ciemno
Nie mam z jazdy ani rozladunku bo nie mialem czasu zmienic bateri
To tyle zapraszam do komentowania
PS
Tego dnia przejechalismy 90 km
[/list][/list]