Witam wszystkich ! Chciałbym opisać trasę którą odbyłem dzięki mojemu sąsiadowi Panu Jankowi P. ( jeszcze raz serdecznie dzięki ) Trasa nie była zbyt długa ale zawsze coś
Obudziłem się o 2:00, umyłem się zjadłem śniadanko, o 2:40 byłe już gotowy do trasy. Pan Janek przyszedł po mnie o 3:00. Wsiedliśmy do Skody i pojechaliśmy na bazę. Tam stał już załadowany DAF 85CF był podpięty pod wannę. Dafik był już załadowany (26 ton węgla kamiennego) Załadunek mieliśmy zawieść do Wrocławia na około godzinę 10:00.
We Wrocławiu byliśmy około godziny 9:30. Wjechaliśmy na bazę, tam wsiadł do nas pewien Pan i pojechaliśmy na wagę zważyć Dafika czy wszystko się zgadza. Wszystko był jak w najlepszym porządku i pojechaliśmy na bazę się rozładować. Pan Janek poszedł załatwić sprawy papierkowe, a ja zostałem w Dafiku ( Porozmawiałem sobie przez CB radio
Około godziny 12:30 wyruszyliśmy dalej w trasę. Teraz naszym celem było miasto Bogatynia. Z Wrocławia kierowaliśmy się na Złotoryję, tam wypadła nam pauza. Wiec poszliśmy sobie na obiadek ( ja zamówiłem sobie żurek, a na drugie młode ziemniaczki oraz kotleta schabowego
Pan Janek zamówił to samo) Jeszcze tylko mała kawa dla kierowcy i ruszamy dalej. Trasa ciągnie sie dalej, teraz kierowaliśmy się na Zgorzelec, a później to już Bogatynia.
Na miejscu byliśmy około godziny 17:00, załadowaliśmy tam 29 ton węgla brunatnego. No i już jesteśmy załadowani, kierujemy się teraz w kierunku domku. Lecz to nie koniec trasy. Jesteśmy już niedaleko swoich domków czyli w Pawłowicach, tam wypadła nam znowu pauza. Koniec pauzy i ruszamy dalej, kierujemy się na przejście graniczne Polsko- Czeskie. Na granicy nie było korków więc poszło wszystko pięknie i gładko. Teraz kierowaliśmy się na przejście graniczne ze Słowacja ( oczywiście nie obyło sie bez przygód ) na przejściu granicznym było wszystko dobrze. Ale w drodze do rozładunek na Słowacji, Pan Janek zauważył, że coś nie tak jest z naczepa. Zatrzymaliśmy sie na poboczu, co się później okazało, poluzowało sie nam kolo w środkowej osi. Otwory od felgi były wyrąbane, ale jakoś jechaliśmy lecz co chwilkę musieliśmy sie zatrzymywać aby dokręcać koło. No i dojeżdżamy na bazę.
Była wtedy godzina około 2:30. Otworzyłem bramę na bazie, Pan Janek wjechał i postawił nasz zestaw, Ja za zamknąłem bramę i poszedłem do kabiny Dafika. Tam porozmawiałem jeszcze z Panem Jankiem i poszliśmy spać. Obudziliśmy sie około godziny 7:00. Poszliśmy sie umyć, Pan Janek pozałatwiał sprawy papierkowe. No i rozładunek. Teraz to tylko pozostało wrócić do domku
Na granicach spokój wszystko pięknie i gładko. Już jesteśmy w Polsce
zatrzymaliśmy się na stacji aby zatankować, i oczywiście zjeść śniadanko
W drodze do domku musieliśmy zatrzymać się jeszcze w paru miejscach aby załatwić felgę. No i jesteśmy na bazie u Pana Janka. Porozmawiałem sobie jeszcze z kierowcą , chciałem pomóc przy naprawie naczepy ale sąsiad powiedział że da sobie radę. Pan Janek jechał jeszcze raz w taką samą trasę, chciał mnie wziąść jeszcze raz ale ja niestety nie mogłem jechać
Poczekałem na żonę od Pana Janka, i zawiozła mnie do domku
Jeszcze raz bardzo dziękuje Panu Jankowi P. Za to że wziął mnie w trasę
mam nadzieje że to nie była ostatnia
Nie mam fotek do tej trasy bo jeszcze wtedy nie miałem cyfrówki .ale obiecuje że następne trasy będą z fotkami. Komentujcie jak wam podobała sie trasa, jak macie jakieś pytana chętnie na nie odpowiem
Pozdrowienia dla Pana Janka