Generalnie nie wymiękam szybko jeżeli chodzi o sen, jakieś 2 lata temu miałem taka historie ze akurat przez kilka dni z rzędu w sumie przespałem się może ze 3-4 godziny łącznie. Nie pracowałem wtedy jako kierowca. No i kolejny dzień bez odsypiania i poszedłem na nockę od 22 do 3, skończyłem wracałem autem do domu, drogę znam na pamięć a tu nagle bach na krawężnik, aż mnie odwróciło (dwujezdniówka) dobrze ze noc. stanąłem wyszedłem sprawdzić czy wszystko ok no i dalej. jadę przejechałem skrzyżowanie a powinienem skręcić, zawracam, próbuje się skupić jednak było to silniejsze. koszmar. dojechałem i teraz najciekawsze ze odległość z pracy do domu normalnie pokonuje w 10-15 minut,dosłownie kilka kilometrów. wtedy wydawało mi się ze jadę ze 4 godziny, 2-3 razy utrata świadomości.
Jeżeli nie jestem w tak ekstremalnej sytuacji jak wtedy, to jak inni wspomnieli kawa, jakiś zimny napój, uchylenie szyby, zabawa radiem, szukanie czegoś na drodze, żeby wzrok nie tkwił w jednym miejscu nieruchomo, ogólnie szukanie rozrywki, pobudzać samego siebie. Jak pracowałem na ochronie miałem zmiany 24 i czasami naprawdę bez minutowej drzemki wytrzymałem, a jak byłem po imprezie czy coś to już po 8-9 godzinach musiałem kombinować bo usypiałem. Dobre sposoby to wyjść na świeże powietrze, kilka podskoków przysiadów, ćwiczeń. Jak komuś przyjdzie zmienić koło na 10 stopniowym mrozie to na pewno potem z godzinę nie uśnie.
Jednak uczulam, ze jak sie jest naprawdę zmęczonym, wykończonym nawet to nie pomoże, bo wchodząc nawet po tych ćwiczeniach na mrozie do ciepłego pomieszczenia usypiałem po 7 minutach.
Także te sposoby są dobre na delikatna poprawe samopoczucia podczas jazdy w nocy, a nie na walke ze snem
Cytuj:
jednak trudno mi sie pewnie z wami porównywac. Pokonuje stosunkowo krótkie odcinki i dużo dźwigam:) Nie ma czasu aby mysleć o śnie.
to jest właśnie przykład: jeżeli trasa wygląda że co 40 minut mamy punkt i się poskaka, ponosi to zanim człowieka znuży, znowu sie zatrzymuje. inna sprawa z jazda 4:30 autostrada, nudniej.