Cytuj:
Widzę że troszku bredni się tu wkradło na temat tego projektu.
Otóż tak się składa że prof. Czyczułę poznałem osobiście bo miałem z nim zajęcia. Bardzo ogarnięty w temacie facet.
Może i dobrym był wykładowcą, ale to nie zmienia faktu, że ten cały Mitor to śmiech na sali.
Cytuj:
Odnośnie projektu . Na politechnice powstała pod kierownictwem tego Profesora bardzo dobra koncepcja wykorzystania nierentownych odcinków kolejowych. Polegała on na wyeliminowaniu ciężkich zespołów trakcyjnych.
Och, ach, to profesor Czyczuła musi być milionerem. Wszystkie koleje Europy pewnie mu płacą fortunę za wykorzystanie jego nowatorskiego pomysłu. Myślisz, że skasował ich też wstecz, czyli za ten czas, kiedy używali lekkich pojazdów na mniej rentownych liniach ZANIM on to wymyslił?
Cytuj:
Wykluczono również zastosowanie istniejących i użytkowanych na PKP lokomotyw spalinowych charakteryzujących się gigantycznym w stosunku do pojazdów samochodowych zużyciem paliwa. Właśnie na przykładzie tych dwóch śmisznych żuczków spiętych z sobą udowodniono ( W olbrzymim skrócie pisząc) iż odcinki takie mogą być jak najbardziej rentowne.
Własnie udowodniłem prawo grawitacji, bo mi długopis spadł z biurka. Jestem geniuszem!!!!
No ale poważnie: ja to wszystko wiem bez konstruowania jakiejś żukopodobnej pokraki. Wystarczy się przejechać za naszą południową czy zachodnią granicę. Albo nawet na Śląsk, gdzie w tym czasie śmigały drezyny z Kolzamu, czy na Pomorze, gdzie mniej rentowne linie obsługiwały niedobitki wagonów motorowych SN61. Co te żuczki udowodniły nowego?
Cytuj:
Typowa lokomotywa SM-42 potrzebowała wiadra oleju napędowego do samego rozruchu silnika podczas gdy na tym wiadrze ten zestaw żuków objechał ten odcinek.
Niewiele więcej paliwa zuzywała obecna na rynku od 1988 drezyna pasażerska z Kolzamu, napędzana dwoma silnikami od Stara (ale mogła jechac tylko na jednym), przewożąca ludzi w cywilizowanych warunkach. Sam nią jechałem na początku lat 90tych, jak własnie potwierdziłem na googlu, z Raciborza do Racławic Śląskich.
Zarówno zatem i udowadnianie, że się da utrzymać linię uzywając lekkich pojazdów, jak i udowadnianie, że można je w prosty sposób skonstruować było wywazaniem otwartych drzwi. Pierwsze udowodnili Czesi, Niemcy, Brytyjczyki i większośc z głową zarządzancych kolei w Europie, drugie udowodnił Kolzam przerabiając zwykłą drezynę jakich na kolei po dziś dzień są setki na szynobus.
Więc zamiast "konstruować" jakieś pokraczne pośmiewisko, wystarczyło profesorowi i jego ekipie kupić bilet PKP do Raciborza. Zaoszczędziłoby się uczelni pieniędzy i pośmiewiska.
Cytuj:
I nie chodziło tutaj o żuki same w sobie. Żuki znalazły tu zastosowanie bo takie były
możliwości uczelni i zespołu tego profesora.
To jest kolejny przykład tego jak złe są nasze uczelnie - profesorowi i jego zespołowi dano do zabawy parę sprawnych aut, przeróbki też pewnie parę groszy kosztowały, a z góry było wiadomo, że te "badania" nikomu do niczego nie są potrzebne.
Cytuj:
Gdyby politechnika miała takie możliwości jak mają uczelnie angielskie czy amerykańskie zapewniam że skonstruowała by od podstaw taki pojazd.
Gdyby miała naukowców na poziomie, to by zaprojektowała i bez pieniędzy. Studenci! (podkreslam, studenci) PWr za grosze skonstruowali parę lat temu marsjańskiego łazika który pobił w konkursach projekty wielkich koncernów. Ale do tego trzeba fantazji, chęci i zdolności.
Cytuj:
Kolego orys nie wydaje mi się żeby ten profesor miał się czegokolwiek wstydzić. Te wszystkie szynobusy o których tu piszesz to właściwie już konstrukcje z lat 2000-nych. Wcześniej na PKP był jakieś śladowe ilości ale był to sprzęt w dalszym ciągu nie ekonomiczny.
No przepraszam, ja bym się wstydził pod czymś takim podpisac nawet w porównaniu ze starszą o blisko 10 lat drezyną pasażerską z Kolzamu a co dopiero "projekt" Mitor 2 w roku 2000...
Cytuj:
Dziwi mnie też twoja ironia odnośnie żuków i kółek z warszawy.
Już służę: ironia polega na tym, ze auto, które jest de facto warszawą z dostawczą budą stawiamy na kołach od drezyny, czyli nie wnosimy ŻADNYCH nowych rozwiązań, bo i Warszawa na torach już była, i Warszawa z budą dostawczą była, my tylko stawiamy na torach tą z budą dostawczą, i nazywamy to swoją konstrukcją.
Cytuj:
Nie wiem czy kolega pamięta natomiast ja doskonale tamte czasy. Żuk był w produkcji a warszawki inspekcyjne jeszcze w 96-98 w sieradzkiem i łódzkiem widywałem normalnie na kolei.
Pamiętam bardzo dobrze. Tak się składa że w owych czasach sam nosiłem mundur kolejarza z zieloną belką (czyli własnie taki, jak toromistrze) i gwarantuję Ci, że gdyby jakaś Warszawa się ostała na służbie, to byśmy o tym wiedzieli. Niestety, coś Ci się pomyliło, bo ostatnie z regularnej służby zeszły jakoś w drugiej połowie lat 80tych. Mogłeś widziec - jakiś przejazd specjalny czy egzemplarz muzealny, ale "normalnie" to one w czasach Mitora na pewno nie jeździły.
Cytuj:
W transporcie autokarowym rządził autosan h9-21 i pochodne uzupełniany jelczami pr110 i pochodnymi w transporcie miejskim pełna dominacja ikarusa. W transporcie prywatnym Tzw. BUS trzon taboru stanowiły mikrobusy nysa czasem jakiś robur. I widząc zdjęcie tego wynalazku w jakiejś gazecie z 1998 roku wcale mnie to nie dziwiło.
Myśmy natomiast już wtedy się z tego śmiali. Bardzo nas to bawiło, że ktoś przyszłości kolei upatruje w konstrukcji przestarzałej już dziś. Ale młodziaki bylismy, naiwniaki takie, co myślą, że żeby pójść do przodu trzeba zaproponować coś nowego...